Tytuł: „Ofiara”
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Forma książki: papierowa, dostępna w formie ebooka
Gatunek: kryminał
Seria: Komisarz Eryk Deryło (2)
Premiera: 4 kwiecień 2018
fot. Radek Denisiuk |
Jeśli
wpadnie Wam w ręce „Ofiara” (entuzjaści mrocznych historii na
pewno zwrócą uwagę na okładkę, która przyciąga wzrok), a nie
znacie jej autora, to odłóżcie ją na chwilę na bok i sięgnijcie
najpierw po „Grzech”. „Ofiara” jest drugą z serii z
Komisarzem Erykiem Deryło i bez znajomości wcześniejszej części
nie wkręcicie się w meandry śledztwa, zwłaszcza na początku.
Po
lekturze „Grzechu” miałam dwa zarzuty. Jeden dotyczył dosyć
pobieżnie pokazanego miejsca, w którym toczy się akcja, czyli
miasta. Miałam wrażenie, że niewiele ponad nazwę wiązało go z
fabułą. Drugi dotyczył zbyt płytkiego potraktowania
niekryminalnej otoczki. A co przyniosła „Ofiara”? Czy autor
poprawił swoje notowania?
Tak!
Lepiej poznałam Lublin i dokładnie wiedziałam gdzie się znajduję.
Poza tym więcej dowiedziałam się o bohaterach. Czy było
brutalnie? Było, ale nie aż tak i objętość okrucieństwa nie
była jak piwo, a cała reszta jak pianka na dwa palce. Dostałam
mocny drink, który solidnie „kopie”.
„Ofiara”,
to pokrętna gra, w której jedna osoba rozdaje karty, a pozostali
uczestnicy muszą się bardzo mocno napocić, żeby jej dorównać.
Nic nie jest łatwe, nic nie jest oczywiste. Wszyscy zostali
wciągnięci w ten makabryczny taniec. Zakończenie, to klasyczny
opad szczęki. Po „Grzechu” chciałam poznać dalsze losy
lubelskiego śledztwa, a po „Ofierze” wiem, że muszę przeczytać
kontynuację.
Druga
część serii jest naprawdę dobrze wyważonym kryminałem. Owszem
jest mrocznie, strasznie, krwawo, ale otrzymujemy w pakiecie dużo
więcej. Lubię, gdy bohaterowie, z którymi spędzam trochę czasu
(w sumie niewiele, bo książkę czyta się bardzo szybko), dają się
poznać nie tylko jako specjaliści w życiu zawodowym, ale również
poza godzinami pracy, w ich życiu prywatnym. Nie zawsze kryminał
jest równoznaczny z pędzącą akcją i trzymaniem czytelnika za
gardło, ale … w „Ofierze” tak właśnie jest. Nie ma nudy,
jest przykręcanie śrubki i przykucie do fotela grubym łańcuchem, a
klucz do kłódki trzyma w garści Cztery Iks.
Żeby
nie było tak rewelacyjnie, to mam jedno ale. Dwa „ale” z
„Grzechu” zostały poprawione, to może w „Pokucie” również
się uda ;-) Gdybym miała narysować, a raczej opisać, bo rysować
nie potrafię, komisarza Eryka Deryło, to powstałby szkic w bladych
odcieniach szarości a chciałabym, żeby to była gruba, wyraźna
kreska. Koniec czepiania. Polecam!
Ocena:
5/6
fot. Radek Denisiuk |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz