31 sierpnia 2017

"Córka cieni. Burza przed ciszą" Ostatnia z trzyczęściowego cyklu o życiu Juliany

Tytuł: "Córka cieni. Burza przed ciszą"
Autor: Ewa Cielesz
Wydawnictwo: Heraclon International
Forma książki: audiobook; czyta Joanna Gajór


fot. Katarzyna Denisiuk


"Córka cieni. Burza przed ciszą" Ewy Cielesz zamyka i spina klamrą cały trzyczęściowy cykl. 
Adamowi, studentowi historii, którego poznaliśmy w poprzednich częściach, udaje się, przez zupełny przypadek, albo może dzięki czuwającej gdzieś tam w zaświatach Magdalenie, odnaleźć Julianę. Juliana, teraz już starsza pani, spokojnie, niemal eterycznie snuje opowieść o swoim życiu. Życiu pełnym smutnych wydarzeń, ale też i mądrych decyzji, które sprawiły, że w życiu zawodowym Juliana mogła się czuć kobietą spełnioną. 
Ale czy tylko praca, sukces zawodowy, własny rozwój są gwarantem szczęścia? Przypuszczam, że Juliana odpowiedziałaby przecząco. Miłość, rodzina, bliscy, przyjaciele to są fundamenty, na których wznosimy własne drapacze chmur.

Podsumowując cały cykl. Córka cieni jest o życiu, walce z przeciwnościami losu, spełnianiu marzeń, wierze w swoje przekonania i wartości, podejmowaniu trudnych decyzji, miłości. A to wszystko w trudnych czasach, gdy człowiek do wszystkiego musiał dojść własnymi siłami i wszystko zawdzięczał ciężkiej pracy.
Wątek współczesny był banalny, ale tak naprawdę stanowił tylko tło dla "historycznej" części powieści. Wnikliwy, tudzież drobiazgowy i "czepliwy" czytelnik znajdzie niedociągnięcia, jeśli tylko będzie chciał je znaleźć. Pomimo zakończenia, które lekko rozczarowuje każdą z części odebrałam jako ciepłą, interesującą, ale i smutną historię o sile przetrwania i dążeniu do godnego życia. Szkoda, że szczęście gdzieś w tej codziennej tułaczce się zawieruszyło...

PS O poprzednich częściach cyklu pisałam tutaj (I część) i tutaj (II część)

Ocena: 4,5/6

29 sierpnia 2017

"Czarne nenufary" Nieszablonowo, ciekawie i na dodatek z dużą dawką sztuki

Tytuł: "Czarne nenufary"
Autor: Michel Bussi
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczył: Maria Braunstein
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Pamiętacie scenę z „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej, kiedy to Karol Strasburger grający Józefa Tolibowskiego wchodzi do jeziora w białym garniturze i zrywa nenufary dla ukochanej Barbary Niechcic?
Grzybienie białe, potocznie nenufary lub lilie wodne, cóż to za niesamowita roślina będąca inspiracją dla wielu artystów i pisarzy?!

Claude Monet, jeden z twórców i czołowych przedstawicieli impresjonizmu, zmarł w Giverny, niewielkim miasteczku we Francji, gdzie przez 43 lata hodował umiłowane nenufary i uwieczniał je na bardzo licznych obrazach. I właśnie w tej miejscowości, gdzie unosi się duch malarza-impresjonisty toczy się akcja "Czarnych nenufarów" Michela Bussi'ego.

W miasteczku żyły trzy kobiety. Pierwsza była zła, mieszkała w wielkim młynie i miała ponad 80 lat, druga była kłamczuchą, zajmowała mieszkanie nad szkołą i miała 36 lat a ostatnia najmłodsza, niespełna jedenastoletnia, była egoistką i mieszkała razem z matką w małym domku.
W miasteczku zamordowano mężczyznę. Żmudna praca policjantów nie przynosi rezultatów. Wszystko się plącze, gmatwa. Co prawda wychodzą na wierzch nowe fakty z przeszłości, ale niewiele wnoszą do śledztwa. Wydawałoby się, że sprawa nie będzie miała rozwiązania, do opowieści wkrada się chaos. Przyznam, że czułam się trochę zagubiona, zdezorientowana, jednak to co serwuje autor w końcówce książki zasługuje na wielkie brawa przy otwartej kurtynie. Pomysłowość Bussi'ego mnie zadziwiła!

Pomysł na fabułę to raz, a dwa to sposób jej opowiedzenia. Odniosłam wrażenie, że autor niesamowicie wczuł się w świat, który opisuje, przesiąknięty malarstwem i sztuką i tak też "namalował" swoją historię. Mamy pełną paletę barw jak i całe spektrum uczuć.

Powtórzę to co już pisałam w moich opiniach - lubię jak książka, której głównym zadaniem jest dostarczenie mi rozrywki, dodatkowo, choć w najmniejszym stopniu, czegoś mnie uczy. Tak też było w przypadku "Czarnych nenufarów". Spora dawka sztuki, wiedzy ogólnej na temat mistrza Monet'a i innych impresjonistów. Autor zachęcił mnie nawet do odszukania konkretnych obrazów i przyznam, że opis wiernie odzwierciedlał to co namalował artysta.

"Czarne nenufary" mnie zaskoczyły, bo nie dość, że było ciekawie, nietuzinkowo i rasowo, jak na kryminał przystało, to w pakiecie dostałam otwarte drzwi i zaproszenie do świata sztuki. Z kryminałów, które czytałam, ten na pewno zasługuje na wyróżnienie. Polecam!

Ocena: 5/6

26 sierpnia 2017

"Niespokojni zmarli" Zmacerowany David Hunter w akcji

Tytuł: "Niespokojni zmarli"
Autor: Simon Beckett
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczył: Sławomir Kędzierski
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Postać doktora Davida Huntera z powieści Simona Becketta ma niewątpliwie wielu fanów. Przyznaję, jestem jedną z nich. Zaczynając od "Chemii śmierci", przez "Zapisane w kościach", "Szepty zmarłych", "Wołanie grobu" śledziłam poczynania antropologa sądowego, sympatycznego, wyważonego i błyskotliwego dr Huntera, a Beckett zawsze potrafił mnie zaskoczyć, przykuwał do fotela i elektryzował opisami z miejsc zbrodni i prosektorium. Tym razem niestety Hunter się … zmacerował.

Doktor David Hunter zostaje poproszony o pomoc w wyłowieniu i identyfikacji zwłok będących w stanie mocno posuniętego rozkładu. Miejscowa policja w Essex podejrzewa, że jest to ciało zaginionego wiele miesięcy temu Leo Villiersa, syna bardzo wpływowego przedsiębiorcy, szarej eminencji. Czy Leo miał romans z mężatką Emmą Derby? Gdzie jest Emma? Czy Leo popełnił samobójstwo? Dlaczego ojciec Leo tak bezkompromisowo chce zakończyć śledztwo będące jeszcze w zalążku? Pytania się mnożą, a odpowiedzi jak na lekarstwo.

Beckett ma lekkie pióro. Jego książki przyjemnie i szybko się czyta, a dodatkowo przyprawiają o szybsze bicie serca. Jednak tym razem miałam wrażenie, że autor działał na pół gwizdka, zabrakło pary, wszystko było takie bez energii i życia. Skok akcji pod koniec książki, to trochę za mało. To było jak próba reanimacji i finalnie „pacjenta”, w moim odczuciu, nie odratowano.

Z czym będą mi się kojarzyć "Niespokojni zmarli"? Z wszechogarniającą wodą, która przelewała się niemal przez każdą stronę powieści. Jeśli autor miał taki zamysł, to zadanie wykonał śpiewająco. Stworzył ciekawy klimat, skomponował skomplikowaną zagadkę, jednak tym razem czegoś mi zabrakło. Historia snuła się jak niemal wyschnięty strumyczek, a po Beckett'cie spodziewałam się co najmniej górskiego potoku i siklawy w jednym, bo do tego mnie przyzwyczaił. Jeżeli będą kolejne książki z Robertem Hunterem, to na pewno sięgnę - nie łatwo mnie zrazić, jeśli wcześniej skradło się moje serce - a tę powieść oceniam na +3.

PS Zadziwiło mnie dwukrotnie powtórzone sformułowanie: "brzmią jak pijane labradory". Labradorkę mam, pijana nigdy nie była, więc może dlatego ciężko mi sobie wyobrazić jakie odgłosy wydobywałyby się z jej gardzieli ;-)

Ocena: 3,5/6

23 sierpnia 2017

"Córka cieni. Obce matki" Juliana wyrusza w nieznany jej świat. Sierota w powojennej Polsce

Tytuł: "Córka cieni. Obce matki"
Autor: Ewa Cielesz
Wydawnictwo: Heraclon International
Forma książki: audiobook; czyta Joanna Gajór


fot. Katarzyna Denisiuk


"Córka cieni. Obce matki", to drugi tom opowieści Ewy Cielesz. Mocno zaciekawiona zakończeniem poprzedniej części od razu sięgnęłam po nowego audiobooka. Ta forma, do tej opowieści bardzo mi pasuje. Poza tym głos pani Joanny Gajór, jej interpretacja, akcent, gdy czyta kwestie po białorusku, są jak muzyka dla moich uszu. 

Historię Juliany, dziewczynki urodzonej w małej chatce w Bieszczadach, wznawiamy w momencie, gdy ta mała dziewczynka - niespełna siedmioletnia - opuszcza dom praktycznie bez niczego. W za dużych butach, kiepskim przyodziewku, uzbrojona w dziecinną wiarę, że gdzieś tam może spotka tatę, życzliwych ludzi, wyrusza w świat.
Od razu naszła mnie refleksja - jak to możliwe? Taka malizna, sama w lesie, nie znająca praktycznie ludzi, mająca mętne wyobrażenie o otaczającym świecie, ukształtowana jedynie przez matkę, jej nauki o ziołach i przekazane prawdy życiowe. Aż serce ściska.
Ale Juliana jest rezolutna, jest mądra, szybko się uczy, dlatego stawia czoła nowej rzeczywistości. Los jej nie oszczędza. Tuła się po Polsce, trafia do sierocińców, przypadkowych rodzin, które chcą ją przygarnąć, pomóc. Kształci się "dla dobra Ojczyzny i ku chwale Stalina", chodzi do szkół, uczy się egzystować, bo co to za życie bez rodziców, bliskich, gdy o sobie można powiedzieć tylko "nazywam się Juliana, Juliana Dors, mieszkałam w chatce, w lesie...". 

Współcześnie śladami Juliany podąża Adam z Toffi. Już wiemy dlaczego dziewczyna jej szuka, co jej chce przekazać i dlaczego. To co się dzieje w tym wątku jest takie ... miałkie. Toffi, która w pierwszej części wydawała mi się ciekawa, tajemnicza, teraz kompletnie wyblakła i stała się wręcz irytująca. Pamiętnik skończył się w momencie śmierci Magdaleny, więc istnieje źródło wiadomości o życiu jej córki. Szkoda, że w tym wątku wszystko jest niemal dziełem przypadku i sprzyjających okoliczności. Przeszłość jednak jest tak interesująca, że muszę się dowiedzieć jak potoczyły się losy dzielnej, małej dziewczynki.

Szeptuchy, ziołolecznictwo, życie na wsi, los sierot w powojennej Polsce bez widoków na dobrą, stabilną i szczęśliwą przyszłość to tematy, które napędzały tę część opowieści. Sprawiły, że wątek współczesny zepchnęłam na dalszy plan i nie pozwoliłam, żeby zepsuł mi odbiór bardzo ciekawej historii Juliany. Ciekawa jej dalszych losów, sięgam po 3 tom "Córki cieni. Burza przed ciszą".

Ocena: 4/6

21 sierpnia 2017

"Czarny manuskrypt" Kryminalne szachy w stylu retro

Tytuł: "Czarny manuskrypt"
Autor: Krzysztof Bochus
Wydawnictwo: Muza
Forma książki: ebook

fot. Katarzyna Denisiuk

Wąskie uliczki bladym świtem, mgła pełzająca przy bruku, tajemniczy mężczyzna w czarnym płaszczu z postawionym kołnierzem i fedorze, w kieszeni ciężki rewolwer ... Co prawda to nie scena z „Czarnego manuskryptu” Krzysztofa Bochusa, ale ten mroczny kryminał został mi bardzo pięknie podany. A takie smaczki jak safanduła, proweniencja, erystyka, szwabacha, inkunabuły, safian dodały niezbędnej pikanterii. To była naprawdę smakowita uczta w stylu retro.

Lata trzydzieste XX wieku, niemieckie Pomorze, Kwidzyn, ówczesny Marienwerder, w dzwonnicy kościoła zostaje znaleziony martwy ksiądz. To nie było zabójstwo, to było brutalne morderstwo. Ledwo jedno ciało ostygło a ginie kolejny ksiądz. Co ciekawe nie są oni tacy święci jak być powinni. Do wyjaśnienia sprawy zostaje przydzielony radca kryminalny Christian Abell, który wcześniej pracował w Wolnym Mieście Gdańsku. Metodycznie i skrupulatnie dąży do odkrycia wszystkich nieznanych kart, które są bardzo tajemnicze i ... zakurzone. Śledztwo prowadzi go setki lat wstecz, do historii powstania i działalności Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego.

Autor stworzył niesamowity klimat zakurzonych piwnic, podziemi, grobowców, krypt. Razem z nim snujemy się korytarzami zamku w Malborku, ówczesnym Marienburgu, przemierzamy senne uliczki małego miasteczka. Towarzyszymy Abellowi na każdym etapie śledztwa, które momentami prowadzi donikąd, plącze się, gmatwa. Nowe fakty wychodzą na wierzch, ale ich odkrycie okupione jest zdrowiem i niemalże życiem.
Abell jest bezkompromisowy, twardy, dociekliwy, błyskotliwy - Columbo, Sherlock Holmes w jednym!

To była przygoda rodem tych z udziałem Indiany Jones'a, czyli zaskakująco, ciekawie, niebezpiecznie. Oprócz całego worka walorów rozrywkowych, autor dostarczył sporo bardzo ciekawych historycznych faktów, które bynajmniej nie spowolniły akcji i są cenną wartością dodaną. Dla żądnych kryminalnych szachów, nietuzinkowych przygód i historycznych zagadek. Radco Abell, widzimy się przy kolejnym śledztwie! Będę śledziła jak sobie radzisz! Do zobaczenia!

Ocena: 5/6

Gdzieś w Kościelisku
fot. Katarzyna Denisiuk



17 sierpnia 2017

"Lalki w ogniu. Opowieści z Indii" Porywający reportaż

Tytuł: "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii"
Autor: Paulina Wilk
Wydawnictwo: Carta Blanca
Forma książki: ebook


Indyjskie ozdoby
fot. Katarzyna Denisiuk


Dziś mam dla Was coś wspaniałego, bo oprócz reportażu, który na pewno długo będę pamiętać i już teraz serdecznie polecam, mogę Wam pokazać garść pięknych zdjęć autorstwa Anny Krol-Hanot z podróży do Indii w 2006 roku. Aniu, tu i teraz jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję, że podzieliłaś się ze mną cząstką swojej pasji.

Indie. Jak dla mnie czysta egzotyka, której pewnie w życiu nie uda mi się zobaczyć na własne oczy, ale dzięki takim reportażom jak ten Pauliny Wilk "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii", przez kilka godzin poczułam się jakbym tam była. 

Zdjęcie na okładce: Paulina Wilk - uliczna żebraczka, Ćennaj, 2007

1. Obyś była matką tysiąca synów
Malec nigdy nie będzie sam, bo w Indiach życie nie ma liczby pojedynczej - jest zawsze zbiorowe. Jego sens i wartość leżą w połączeniu, nie w indywidualności.
W indyjskiej populacji jest wielka dziura - brakuje milionów dziewczynek. Znikają codziennie, w tajemnicy, hipokryzji i kłamstwie.
Indie rodzą się i umierają w sprzecznościach.

2. Poranna kąpiel bogów
Indie, które się z wielkim poświęceniem szorują i co rano wypowiadają wojnę nieczystości, mimo ogromu wysiłku pozostają krajem brudnym, co dzień pozbawiającym swych mieszkańców życia i zdrowia.

3. Republika latryn
Korzystanie z toalet publicznych wymaga stalowych nerwów, a czasem umiejętności opanowania paniki.

4. Tajemnica haftowanej lamówki
Podczas gdy ubrania mają zwykle poplamione, przepocone i poszarzałe - w Indiach, nawet przy najlepszych chęciach, trudno zachować czystość - to włosy pielęgnują nienagannie.

5. Tabu na talerzu
Dziś zamiast głodu Indie mają inny problem - niedożywienie. Pojawiła się łagodniejsza kategoria, tym trwalsza, że nie wszczyna alarmu. Wielu Hindusów je akurat tyle, by przetrwać.
To, co Hindus ma na talerzu mówi o nim więcej niż strój i język, którym się posługuje.
Jedzenie rękoma nie jest oznaką prymitywizmu, tylko sztuką i egzaminem z dobrych manier.
Dzielenie się jedzeniem to najbardziej dosłowna forma bratania się, potwierdzenie równości i obustronnego poszanowania.

6. Rodzinna partia szachów
W wielopokoleniowych rodzinach wychowanie jest wspólnym obowiązkiem domowników i żaden z nich nie ma bezwzględnej władzy nad losem swych dzieci, swego małżeństwa ani nad własnym życiem.

7. Handluję, więc jestem
Jeśli w czymś Hindusi są niezrównani, to w właśnie w handlu. On jest ich przeznaczeniem (...)

8. W drodze z bóstwami
Indie podróżują jednocześnie na Zachód i na Wschód, pędzą ku nowoczesności i ciągną ku tradycji, poruszają się naprzód i wrzucają wsteczny bieg.

9. Korowód nędzarzy
Bieda pierwsza rzuca się w oczy. Nie ukrywa się, leży na ulicy.

10. Cmentarzysko książek
Mężczyzna z dziennikiem - bo gazeta jest tu atrybutem męskim - ma powody, by czuć się wyjątkowo.
Gdy Europa czyta, Indie rozmawiają.

11. Tragarze na moście
W sprawach przewozu dóbr i osób Hindusi są nieustraszeni.

12. Czekam tu od wieków
Indie nie biegną do celu. Siedzą.

13. Śiwa odjechał rikszą
Ta religia nie ma jednej świętej księgi ani niepodważalnych dogmatów. Jest jak drzewo, które rozrastało się i rozgałęziało przez wiele tysięcy lat, tworząc skomplikowany system.

14. Nie czekaj na jutro. Ono nie nadjedzie
(...) emancypacja astrologii była tylko kwestią czasu.

15. Najpierw ślub, miłość rośnie z czasem
Taki wielki kraj, a miłość nie ma się gdzie podziać.

16. Minuty przed zmrokiem
W ciemności Indie stają się krainą ze swoich sennych marzeń: obfitą, bogatą i piękną.

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot

fot. Anna Krol-Hanot


"Nie ma jednego hinduizmu, jednych Indii. Jest wielość pozbawiona najwyższej reguły."
Autorka ma tę niezwykła moc i umiejętności, że poprzez słowo pisane potrafiła tak pokazać to co sama doświadczyła i zaobserwowała podczas podróży do Indii, że ten odległy kraj wydawał się jak na wyciągnięcie ręki. Mogłam go poczuć wszystkimi zmysłami. To nie było podglądanie przez dziurkę od klucza. Autorka szerokim gestem zaprosiła mnie do tego kraju kontrastów. To była cudowna podróż i niezapomniana przygoda!

15 sierpnia 2017

"Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" Trzecia, zamykająca cykl, część sagi o rodzinie Winnych

Tytuł: "Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli"
Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Ostatnia część Stulecia Winnych wspaniale dopełnia całości i zamyka klamrą cały cykl. Stulecie, czyli sto lat życia Anny, mojej ulubionej bohaterki powieści Ałbeny Grabowskiej. Poziom mojego zainteresowania rósł z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą kolejną książką. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że czytelnik poprzestanie na przeczytaniu pierwszej książki cyklu, wiedziony ciekawością "z czym to się je", tak nie wyobrażam sobie nie doczytać całości i skończyć na drugim tomie (choć znam jedną osobę, która tak uczyniła ;-)).

"Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" dzieje się w latach 1971-2014.
Winni rosną w siłę, rodzą się kolejne dzieci, rośnie nowe pokolenie. Rodzina musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości Polski w kryzysie, z pustymi półkami, załatwianiem niemal wszystkiego po znajomości. Wprowadzenie stanu wojennego, narodziny Solidarności, pierwsze wolne wybory, narodziny mafii pruszkowskiej. Wszystkie te wydarzenia będą miały wpływ na losy bohaterów.

W tej części naprawdę sporo się dzieje. Rodzina powiększa się, jak i rozprasza po całym świecie. Każdy ma swoje troski i zmartwienia, każdy walczy ze swoimi demonami, ale coraz częściej widać światełko i nadzieję na lepsze jutro.

"Miłość jest najważniejsza (...) Wierzyłam w życiu w wiele spraw. W walkę, w wolność, słuszność swoich wyborów. I równie często wątpiłam. Nigdy jednak nie przestałam wierzyć w miłość. Dlatego przetrwałam. Przetrwaliśmy jako rodzina."

Trzecia część jest mi najbliższa, bo w końcu to "moje czasy", z których mam już wspomnienia. A równocześnie w tej części nie podobało mi się pojawiające się "lokowanie produktu" - myślę, że niepotrzebne, ale faktycznie takie współczesne.

Wzrokowcy na pewno zauważą jakie piękne okładki mają te wydania. Takie adekwatne do treści. Mnie osobiście zauroczyły. Samo zakończenie bardzo przypadło mi do gustu. I tak sobie pomyślałam - chciałabym mieć taką prababcię Anię ;-)

Cały cykl oceniam jako bardzo interesujący. Mój apetyt rósł w miarę jedzenia. Każdy z bohaterów był inny, miał coś do powiedzenia. Im drzewo genealogiczne bardziej się rozrastało, tym było ciekawiej. Jak niemal w każdej rodzinie były pozytywne postaci, sympatyczne, z którymi z chęcią chwielibyśmy się spotkać, były też czarne owce, które omijalibyśmy szerokim łukiem. Ze "Stuleciem Winnych" można wsiąknąć na kilka dłuższych wieczorów. Lubiący sagi rodzinne powinni być zadowoleni, choć znam takie osoby, dla których 3 tomy to było za dużo, a skompresowana historia byłaby lepsza. Ja jestem z tych ukontentowanych :-)

Ocena: 5/6

14 sierpnia 2017

"Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli" Druga część cyklu o losach Winnych. Lata 1942-1968

Tytuł: "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli"
Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Po przeczytaniu drugiej części Stulecia Winnych (o pierwszej możecie przeczytać tutaj), a przed napisaniem o moich wrażeniach "odkryłam" dwie rzeczy. Pierwsza, to taka ciekawostka (dla mnie przynajmniej), mówiąca o tym, że pani Ałbena Grabowska mieszka w Brwinie, a druga, według mnie bardzo przydatna, że na końcu trzeciej (!) części cyklu znajduje się drzewo genealogiczne rodziny Bronisławy i Antoniego oraz ich syna Stanisława i Katarzyny. Im dalej w las, tym więcej postaci, bo co prawda cześć osób umiera, ale sporo się rodzi i taki graf jest sporym ułatwieniem w wizualizacji niemal wszystkich rodzinnych koligacji.

"Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli" porywa nas w lata 1942-1968.
I wojna światowa doświadczyła Winnych. Prawie wszyscy ją przeżyli, a na tych, którzy przetrwali, odcisnęła swój ślad. A tu kolejna zawierucha i znów muszą stawić czoła najgorszemu. Kolejne pokolenie w rodzinie jest już dorosłe. Mężczyźni idą się bić i walczyć o niepodległość. Bez Ignacego, który będąc księdzem, pełni posługę kapłańską, lecz nie na froncie. Jednak on również doświadczy niejednej wojenki, takiej duchowej, gdyż zostanie stróżem wielu rodzinnych sekretów. Kobiety nie są bierne, a wręcz przeciwnie. Niejednokrotnie z narażeniem własnego życia walczą o życie innych. Wojna się kończy. Wydawałoby się, że w końcu można odsapnąć, odbudowywać zgliszcza również wewnątrz rodziny. Niestety nie ma spokoju, bo nastają trudne, komunistyczne rządy. Prześladowania, partyjne układy i układziki kreują rzeczywistość.

"Podziękujmy Bogu, że możemy być tu dziś razem, silni jak do tej pory, związani miłością naszej rodziny, która jest silniejsza niż wojny, śmierć i poniżenie."

Znów mamy fantastycznie wplecione prawdziwe, żyjące kiedyś osoby. To spotkanie poetów/literatów - rewelacja!
To co zauważyłam już w pierwszej części, a w drugiej jeszcze mi się ugruntowało, to takie krótkie "wycieczki" autorki, wyjaśniające dalsze losy osoby, która pojawiła się w danym wątku i nie była w danej chwili postacią pierwszoplanową. Nikt nie zostaje pominięty i zostawiony w powieściowej próżni.

Cały czas miałam wrażenie, że to wszystko mogło się wydarzyć, zaistnieć. Realizm tej powieści (całego cyklu) jest niesamowity. To wszystko sprawia, że można się utożsamiać z bohaterami, zastanawiać się jak ja postąpiłabym w takiej, czy innej sytuacji. Razem z nimi się smucimy, radujemy, przeżywamy. Niezmiernie się cieszę, że nie byłam czytelnikiem, który czytał książki zaraz po wydaniu jednej, a przed wydaniem kolejnej z cyklu. Teraz, będąc w komfortowej sytuacji, sięgam po trzecią część. Oj jaka jestem ciekawa co się dzieje z dziećmi Ani i Mani i czy w końcu w tej rodzinie zagości prawdziwe szczęście i spokój.

Ocena: 5/6

13 sierpnia 2017

"Córka cieni. Siedem szmacianych dat" Pierwsza część owianej tajemnicą historii Juliany

Tytuł: "Córka cieni. Siedem szmacianych dat"
Autor: Ewa Cielesz
Wydawnictwo: Heraclon International
Forma książki: audiobook; czyta Joanna Gajór


fot. Katarzyna Denisiuk


I znów cykl, i znów saga. Tym razem w formie audiobooka. I od razu Wam powiem, że takie książki bardzo dobrze się słucha. Dlaczego? Bo akcja nie pędzi, bo jest spokojnie, niespiesznie, jak na chwilkę gdzieś nam myśl ucieknie, to tak wiele nie stracimy i szybciutko odnajdziemy się w fabule.

"Córka cieni" to historia Juliany. W pierwszej części cyklu pt. "Siedem szmacianych dat" poznajemy losy rodziców dziewczynki Magdaleny i Piotra w przededniu II wojny światowej jak i w jej trakcie. Połączyła ich wielka miłość. Bez błogosławieństwa rodziny, gdyż różnił ich status społeczny - Magdalena wywodziła się z bogatego domu, a Piotr był tylko ubogim kelnerem - pobierają się. Nie oglądając się za siebie wyruszają w nieznane, aby finalne osiąść w opuszczonej, małej chatce w bieszczadzkiej głuszy. Na świat przychodzi Juliana.

O wszystkich wydarzeniach z życia rodziny dowiadujemy się z pamiętnika Magdaleny, który został znaleziony przez studenta historii Adama. Adam wraz z kolegami, wędrując po bieszczadzkich szlakach natknął się na opuszczony dom w lesie. Wspomnienia Magdaleny tak go wciągają, że wprawiają go niemal w stupor.

Opowieść Ewy Cielesz biegnie dwutorowo. Z jednej strony mamy czasy współczesne, kiedy to Adam jest głównym bohaterem oraz czasy przeszłe, gdzie towarzyszymy Magdalenie i jej rodzinie w codziennym życiu. Zdecydowanie bardziej podoba mi się przeszłość. Walka o przetrwanie, radzenie sobie nie mając praktycznie nic, to był chleb powszedni Magdaleny. Tam nie było sielanki. Nad chatką cały czas wisiały burzowe chmury, a jej mieszkańcom towarzyszył ciągły strach. Wojenna zawierucha również dotarła w leśne ostępy. Te fragmenty przykuwały uwagę, momentami elektryzowały. A współcześnie? Nie było źle. Nowo poznana tajemnicza Tofi, koleżanka Olga, zachowująca się momentami co najmniej dziwnie, kolega Maks z zacietrzewieniem perorujący o ukraińskich bandach, to wszystko jest ze sobą powiązane i ma znaczenie. Jednak to co jest teraz nie jest tak fascynujące jak wydarzenia z przeszłości.

Warto wspomnieć, że zakończenie niemal wymusza sięgnięcie po kolejną część, żeby natychmiast dowiedzieć się co było dalej. Co też uczyniłam ?

„Córka cieni”, to bardzo dobry wybór na audiobooka czytanego przez Joannę Gajór. Nasze pierwsze spotkanie i uważam za całkiem udane. Przedstawiona w pierwszej części historia jest na tyle ciekawa, że z wielką chęcią sięgam po kolejne książki, żeby dowiedzieć się jak potoczyły się losy Juliany, czy przeżyła, a jeśli tak, to czy Adamowi uda się ją odnaleźć. A co najważniejsze - jaki cel ma Adam w znalezieniu Juliany? Autorce udało się mnie zaskoczyć i zaintrygować, dlatego książkę polecam.

Ocena: 4,5/6

12 sierpnia 2017

"Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" Pierwsza część poruszającej sagi rodziny Winnych. Lata 1914-1939

Tytuł: "Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli"
Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


W życiu nie zaczytywałam się w tylu wielotomowych opowieściach na raz. I nawet nie wiem dlaczego tak się stało :-) Zaczęłam czytać cykl Kroniki rodziny Cliftonów Jeffrey'a Archera. Za mną są już dwie części i naprawdę wspaniale się czyta. Na słuchawkach mam wciągający cykl Córka cieni Ewy Cielesz i jestem w trakcie cyklu Stulecie Winnych Ałbeny Grabowskiej. Kiedy przeczytam wszystkie rozpoczęte cykle, to powiem Wam, który spodobał mi się najbardziej. A patrząc na stosik, to ... jeszcze jeden mam w planach.
A teraz słów kilka o "Stuleciu Winnych. Ci, którzy walczyli".

Pierwsza część opowieści rozgrywa się w latach 1914-1939. 
Winni mieszkają w podwarszawskim Brwinowie. Bronisława i Antoni wychowują pięciu synów. Stanisław jest "cichy, refleksyjny i zagłębiał się w swoim świecie", Władzio łagodny, szeptał matce do ucha, że kocha ją najbardziej na świecie, Kajtek wesoły, uwielbiający psoty i ucieczki przed odpowiedzialnością, Roman, nie ma za grosz wyobraźni i wyznaje zasadę "co na sercu, to na języku" i Stefek. Pasją Bronisławy jest czytanie, a Antoni to utalentowany zdun, który często zagląda do kieliszka, jednak w obliczu zagrożenia oddałby życie za swoich bliskich. 

Opowieść rozpoczyna się słodko-gorzko. Na świat przychodzą bliźniaczki Stanisława i Kasi, rudowłose Maria i Anna. Niestety w czasie porodu matka umiera. Staszek zostaje sam z czwórką dzieci i gospodarką. Kolejny cios pada bardzo szybko - wybuch I wojny światowej. Kolejny kataklizm, z któremu będą musieli stawić czoła, to pandemia grypy hiszpanki. Winni muszą być razem, wspierać się, pomagać sobie. 

Jesteśmy świadkami wzlotów i upadków poszczególnych członków rodziny. Poznajemy ich tajemnice, marzenia, miłości i sekrety. Smucimy się z nimi, jak i radujemy, choć tych szczęśliwych dni i chwil jest dużo mniej. Jednych darzymy sympatią i życzymy im jak najlepiej, inni mają sporo za uszami, więc traktujemy ich z dystansem i ganimy za złe, czy też niegodne zachowanie, a niektórych potępiamy. 

Niezwykle chwytliwym zabiegiem, które szalenie przypadło mi do gustu, było wplecenie prawdziwych postaci żyjących w tym okresie. Przecierałam oczy ze zdumienia jak subtelnie i ciekawie autorka postawiła ich na drogach życia Winnych. 

"Fascynująca saga rodziny Winnych z dramatycznymi wydarzeniami XX wieku w tle" - tak głosi zapowiedź na okładce. Myślę, że Stulecie Winnych, to doskonała lektura na leniwe wakacje w hamaku, albo jakiejś spokojnej okolicy, w wiejskim domku. Co nie znaczy, że w innych okolicznościach przyrody nie będzie równie dobrze smakować. W tę historię się wsiąka, ona nas otula. Zaciekawiona, co też czeka Winnych w kolejnych latach, szybko sięgnęłam po drugą część.

Ocena: 5/6

9 sierpnia 2017

"Córeczka" Powieść obyczajowa z elementami thrillera. Pomimo niedociągnięć mocno przykuwa do fotela

Tytuł: "Córeczka"
Autor: Kathryn Croft
Wydawnictwo: Burda Książki
Tłumaczył: Julita Mastalerz
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Sięgnęłam po "Córeczkę" Kathryn Croft, bo miałam ochotę na książkę szybką, łatwą i przyjemną. I pomimo tego, że okładka w ogóle tego nie sugerowała, taką właśnie była.

W życiu Simone i Matta Porterów wydarzyła się tragedia - porwano ich sześciomiesięczną córeczkę Helenę. Strata niewyobrażalna, po której niebywale ciężko podźwignąć się i wrócić do normalnego życia. Porterom się to udaje. Po osiemnastu latach od pamiętnego dnia Simone zostaje zaczepiona przez młodą dziewczynę, która twierdzi, że ... jest jej zaginioną przed laty córką i jako dowód pokazuje dziecięcą zabawkę, którą miało niemowlę. To wydarzenie, ta wiadomość wywracają życie małżeństwa do góry nogami. Nadzieja odżywa. Z pewnością wszystko dałoby się łatwo wyjaśnić, dojść do prawdy, ale dziewczyna znika. Od tego momentu Simone podejmuje szereg działań, spotyka się z wieloma osobami, które mogą mieć jakiekolwiek informacje, pyta, drąży, aby tylko dowiedzieć się, czy faktycznie Grace to Helena i co się z nią stało? Już witał się z gąską...

Strata dziecka to trauma na całe życie, bezbrzeżny smutek i rozpacz. Autorka potraktowała ten motyw "lekko", a może właściwiej mówiąc, nie wgryzła się w niego, nie rozłożyła na czynniki pierwsze. Dlatego jeśli ktoś obawia się takich trudnych tematów, tutaj ich analizy nie znajdzie. Pojawienie się Grace to wybuch wulkanu, które wywoła lawinę dalszych działań. Akcja pędzi i dużo się dzieje. Pomimo tego, że splot różnych wydarzeń jest grubymi nićmi szyty, przymykając na to oko daję się porwać.
Bardzo ciekawym zabiegiem było wprowadzenie, jako przerywniki, drugiego narratora, który swoją tożsamość wyjawia dopiero na końcu książki. Samo wyjaśnienie zagadki było jak dla mnie zaskakujące i szokujące. Co lepsze, cała ta historia ma drugie dno! Jedynie co mi się nie podobało, to niedaleka przyszłość jaką dla głównej bohaterki nakreśliła autorka. Chociaż, patrząc na całość, w iście hollywoodzkim stylu...


To była niewyrafinowana lektura, ale dostarczyła mi świetnej rozrywki. Jeśli macie ochotę na książkę, która z powodzeniem mogłaby zostać zekranizowana i występować w kategorii kino akcji, thriller, to śmiało, "Córeczka" będzie jak znalazł. Polecam!

Ocena: 5/6

8 sierpnia 2017

"Oszukana" Wydawałoby się, że mało co się dzieje, a jest o czym opowiadać

Tytuł: "Oszukana"
Autor: Charlotte Link
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczył: Anna Makowiecka-Siudut
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka


Szczawnica
fot. Katarzyna Denisiuk


"Oszukana", to najnowsza książka niemieckiej pisarki Charlotte Link, której powieści lubię i do których wracam. Sięgając po nie wiem czego mogę się spodziewać, wiem czego nie dostanę i wiem na co mogę liczyć. Akcja nie pędzi na łeb na szyję, a wręcz powoli, niemal ślamazarnie się rozkręca, napięcie rośnie pomału, natomiast sama historia jest dopracowana i przemyślana. I co warto dodać - warstwa obyczajowa jest zawsze rozbudowana. "Oszukana" wpisała się w ten schemat doskonale.

Książka ma dwa główne wątki. Jednym z nich jest życie Stelli i Jonasa Crane, którzy nie mogąc mieć własnych dzieci, adoptowali synka Therese Malyan, zwanej Terry. Za radą lekarza, który zalecił Jonasowi solidny odpoczynek, wyjeżdżają w odludne rejony północno-wschodniej Anglii. Ta całkowita niemal izolacja przyczynia się jednak do bardzo wielu problemów, a zaplanowany urlop, który miał przywrócić spokój rodzinie, kończy się niemal katastrofą.
Drugi wątek, to ciągłe próby rozwikłania zabójstwa emerytowanego policjanta Richarda Linville'a, na tyle nieskuteczne, że do śledztwa, na własną rękę, włącza się jego córka Kate. Ginie kolejna osoba, tym razem kobieta, znajoma Richarda. A to jeszcze nie koniec...

Wydawałoby się, że te dwa wątki nic nie łączy, żyją własnym życiem. Nic bardziej mylnego - spoiwo jak najbardziej jest. Poza tym ma się wrażenie, że nic się nie dzieje, zwłaszcza w wątku kryminalnym, gdzie wszyscy kręcą się w kółko pod przewodnictwem Caleba Hale i nic z tego nie wynika. Jednak sukcesywnie, kostka po kostce buduje się droga, na której końcu jest rozwiązanie zagadki.

Ta książka wzbudziła we mnie sporo emocji. Denerwowałam się na Kate i Caleba, którzy całkowicie nie wierzyli w siebie i we własne zdolności. Caleb z tego powodu popadł nawet w alkoholizm. Chciałam potrząsnąć Terry, która zaślepiona miłością dała się całkowicie omamić i trwała w toksycznej relacji. Byłam pełna uznania dla autorki za skonstruowanie tak pokrętnej kryminalnej zagadki.

Bez fajerwerków, pościgów, rozlewu hektolitrów krwi, z tempem konwersacyjnym można napisać wciągający kryminał. Niejedna postać w książce mogła się czuć oszukana, prawie wszyscy byli nieszczęśliwi, smutni, z garbem własnych problemów i złych doświadczeń. Czuć klimat przygnębienia i apatii.

Po lekturze jestem bardzo zadowolona, choć nie zaskoczy mnie opinia, że książka nie porwała. Lubiącym pióro Link "Oszukana" powinna przypaść do gustu. Ja w każdym bądź razie polecam!

Ocena: 5/6

6 sierpnia 2017

"Za grzechy ojca" Trzymająca poziom druga część cyklu Kroniki rodziny Cliftonów

Tytuł: "Za grzechy ojca"
Autor: Jeffrey Archer
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczył: Wiesław Mleczko, Danuta Sękalska-Wojtowicz
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka


Grajcarek - Szczawnica
fot. Katarzyna Denisiuk


Jeżeli, drogi Czytelniku, trafiłeś na tę książkę Jeffrey'a Archera, to wiedz, że koniecznie należy wcześniej przeczytać "Czas pokaże", gdyż "Za grzechy ojca" jest drugą częścią cyklu Kroniki rodziny Cliftonów. Owszem, niezorientowany czytelnik zostanie uświadomiony co do tej pory wydarzyło się w życiu głównych bohaterów, jednak jest to bardziej w formie "przypominajki" dla tych co poszczególne części czytają w dłuższych odstępach czasu. Zdecydowanie rekomenduję uzupełnienie sobie wszystkich wiadomości, bo naprawdę warto.

Akcja książki zaczyna się dokładnie w tym momencie, w jakim zakończyła się poprzednia część, czyli jesteśmy świadkami postawienia zarzutu morderstwa i aresztowania Harrego Cliftona, a raczej poległego na morzu Toma Bradshawa, za którego Harry się podaje. Temu zabiegowi przyświecał jeden cel - ochrona kobiety, którą kocha - Emmy Barrington. Harry rezygnując z ujawnienia prawdziwej tożsamości staje przed sądem. Jego adwokatem zostaje bardzo znany i ceniony Sefton Jelks, dzięki któremu zostaje skazany za dezercję, a nie za zabójstwo, na 6 lat więzienia. Do Anglii docierają informacje o śmierci Harrego, w które Emma, jego niedoszła żona i matka dziecka nie chce uwierzyć. Postanawia wsiąść na statek i płynie do Stanów Zjednoczonych, aby zebrać niezaprzeczalne dowody o śmierci, bądź życiu ukochanego.

W tej części cyklu naprawdę sporo się dzieje. Emma działa niczym wykwalifikowany detektyw i współpracując z przychylnymi jej członkami rodziny dąży do odkrycia prawdy o Harrym, a postępując jak rasowa kobieta biznesu, dba o jego interesy. Jakie to są interesy i jaki będą miały wpływ na życie tej pary, nie zdradzę.
W Anglii, w Bristolu, matka Harrego, pogodzona z jego odejściem, cały czas boryka się z codziennymi problemami, sercowymi rozterkami, a nienawidzący jej Hugo Barrington również nie ułatwia jej życia rzucając co rusz kłody pod nogi.
Akcja książki rozgrywa się w latach 1939-1945. Anglia i Stany Zjednoczone przyłączają się do wojny. Młodzi, sprawni i zdrowi mężczyźni zostają wcieleni do służby wojskowej, dlatego też akcja powieści również przenosi się na pola walk. Śledzimy losy i kibicujemy Gilesowi Barringtonowi, synowi Hugo, bratu Emmy, jak i samemu Harremu.
Zakończenie książki, to znów istna bomba i wielki znak zapytania.

Druga część cyklu udowadnia, że kontynuacja może być dobra, może trzymać poziom swojej poprzedniczki, potrafi zaciekawić i zostawić czytelnika z uczuciem niedosytu i przeświadczeniem - chcę więcej! Akcja toczy się na wielu obszarach. Zahaczamy o wojnę, biznes, edukację, sferę uczuć, prawo. A wszystko to jest wyważone i we właściwych proporcjach. Chcę więcej!

PS Bardzo lubię, gdy książka ma dla mnie choćby minimalny pierwiastek edukacyjny. Z tej dowiedziałam się czym są pince-nez ;-)


Ocena: 5/6

Podsumowanie lipca

Zapraszam na szybkie podsumowanie lipca, bo ... sierpień już trwa w najlepsze.

Przeczytałam 11 książek i wysłuchałam 2 audiobooków. 




Zdecydowanie najwięcej czasu zajęła mi "Krawędź wieczności", licząca ponad 1000 stron, ale uwierzcie, że było warto. To książka kończąca trylogię Stulecie Ken'ego Folletta, którą serdecznie polecam.

Ze znanych mi autorów wróciłam do Sebastiana Fitzek'a - "Ostatnie dziecko", Guillaume Musso - "Papierowa dziewczyna", Alex Marwood - "Najmroczniejszy sekret", Magdaleny Witkiewicz - "Czereśnie zawsze muszą być dwie", Joanny Sykat - "Jutro zaświeci słońce", Chrisa Cartera - "Jestem śmiercią" i Jodi Picoult - "Bez mojej zgody".
Tutaj nie było zawodu i nasza znajomość będzie nadal kontynuowana, choć Carter mógłby się bardziej postarać ;-)

W nieznane rejony zabrali mnie: Agnieszka Bernat - "Zbrodnie w Nickelswalde", Thierry Jonquet - "Tarantula", Margaret Atwood - "Opowieść podręcznej", Jeffrey Archer - "Czas pokaże", M.L. Stedman - "Światło między oceanami" i Marek Stelar - "Niepamięć".
W tej grupie bardzo miło zaskoczył mnie Archer, bo nie przypuszczałam, że tak wsiąknę w Kroniki rodziny Cliftonów. Najbardziej rozczarował audiobook w interpretacji Anny Dereszowskiej - "Światło między oceanami", a najmocniej w pamięci zostanie świat wykreowany przez Atwood.

Moim top "3" lipca zostały:


Do następnego!