30 listopada 2017

"Między prawami. Przedpiekle" Vera Eikon Policja, mafia i polityka spotykają się na jednej drodze...

Tytuł: „Między prawami. Przedpiekle”
Autor: Vera Eikon
Wydawnictwo: Hologram. Katarzyna Woźniak
Forma książki: ebook


fot. Radek Denisiuk
 3xNIE!

NIE przypuszczałam, że tak mnie wciągnie!
NIE wierzyłam, że autorem książki jest kobieta i to na dodatek Polka! Cały czas czuć męskie, bezkompromisowe, mocne pióro.
NIE przeszkadzał mi fakt, że jest to druga część serii. Z wiarygodnego źródła wiem, że kolejna książka już „się pisze” i nie zawaham się jej przeczytać.

Kto nie wie co kryje się pod skrótami CBŚ, CBA? Pewnie niewielu. W dzisiejszych czasach co rusz wybuchają afery. Włączamy TV, radio i słyszymy na przykład: „kulisy korupcji w krakowskim sądzie”, „rozpoczął się proces oskarżonego o korupcję byłego prezydenta...” itd., itp. Przykłady można mnożyć. Zdaję sobie sprawę, że takimi wiadomościami jesteśmy bombardowani niemal każdego dnia, więc po co dodatkowo sięgać po książkę, w której „policja, mafia i polityka spotykają się na jednej drodze”?
Między prawami. Przedpiekle” Very Eikon jest fikcją, na dodatek tak napisaną, że z wielkim zainteresowaniem, niemal w wypiekami na twarzy śledziłam losy Procy, Młodego, Impulsa, Chabera oraz kolesi z ciemnej strony mocy.

Komisarz Alan Berg (Proca) wraca z „urlopu” w Holandii. Zanim na powrót zaangażuje się w rozpracowywanie gangsterki z Żoliborza, ma coś do zrobienia – musi pomóc partnerowi i przyjacielowi. Młody, odsunięty od sprawy, nad którą pracował, mający poczucie osobistej porażki, niemal sięga dna.
Ginie prostytutka. W jej morderstwo zamieszany jest poseł i policjant. Jednym słowem – grubo!
Każda ze służb ma ręce pełne roboty. Czy uda się odkryć wszystkie powiązania? Czy winni zostaną osądzeni? Czy każdy dostanie to, na co zasłużył? To nie jest zabawa dzieciaków w piaskownicy. To jest gra o życie.

Przyznaję, że czytając książki, gdzie pojawiają się prawdziwe instytucje, relacje, procedury, zachowania, zastanawia mnie, czy autor puścił wodze fantazji, czy też porządnie się przygotował. Istnieje przecież mnóstwo pułapek, niebezpieczeństwo popełnienia błędu, napisania o czymś co jest niemożliwe, co „nie przeszłoby”. Nie mam pojęcia jak jest w tej książce, czy Autorka popełniła jakąś gafę, czy research był rzetelny i wszystko mogłoby się wydarzyć. Gdybanie... Ja tę historię kupuję od pierwszej do ostatniej strony!

Akcja jest. Tempo na najlepszym poziomie. Wracałam do książki w każdym możliwym czasie wolnym.

Książkę polecam szczególnie tym, którzy lubią czytać sensacje, kryminały, gdzie mafia, gangsterzy i policja grają pierwsze skrzypce. Tym, którzy nie boją się bezkompromisowych porachunków, działań podejmowanych poza prawem, a to wszystko w polskich realiach. Dla mnie bomba!

Ocena: 5,5/6
fot. Radek Denisiuk

27 listopada 2017

"Gołębiarki" Alice Hoffman Totalne, pozytywne zaskoczenie!

Tytuł: „Gołębiarki”
Autor: Alice Hoffman
Wydawnictwo: Wielka Litera
Tłumaczył: Bohdan Maliborski
Forma książki: książka papierowa; dostępna w formie ebooka


fot. Radek Denisiuk


Gołębiarki” Alice Hoffman są dla mnie totalnym zaskoczeniem. Miałam zupełnie inne wyobrażenia o czym jest ta książka, w jakim jest klimacie i jakie emocje będą mi towarzyszyć. Założyłam, że to literatura przez duże „l”, a co najmniej powieść, która bardzo mi się spodoba. Skąd takie przypuszczenia? Odpowiedź jest prosta. „Gołębiarki” zostały mi polecone przez osoby, kobiety, których ścieżki czytelniczej przygody niejednokrotnie krzyżowały się z moimi, wierzę im na słowo i niemal biorę w ciemno, to nad czym się rozpływają.

Jak było?

Rewelacyjnie, fantastycznie i … magicznie! Odpłynęłam!

Czytaliście „Malowanego człowieka” Petera V. Bretta albo „Drogę Królów” Brandona Sandersona? Czuję, jestem niemal przekonana, że fani wymienionych książek „Gołębiarkami” będą oczarowani, a już na pewno nie będą mieli poczucia zmarnowanego czasu. Do tego grona możemy dodać wszystkich tych, którzy lubią czytać o niezłomnych, silnych kobietach, wojowniczkach i mamy już całkiem pokaźną grupę potencjalnych czytelników.

Lata 70. n.e. Cztery kobiety, każda jest inna, nieprzeciętna, posiadająca inne zdolności, inną wrażliwość, inny bagaż doświadczeń i demony, z którymi musiały walczyć. Spotykają się w górskiej twierdzy Masadzie, zamieszkałej przez Żydów. Ich losy się plączą, łączą, zazębiają. Spotykają się w gołębniku, gdzie zajmują się gołębiami, będącymi jedynym łącznikiem ze światem zewnętrznym. Masada jest celem ataku Rzymian. Ocalała tylko garstka...

Fakty plus fikcja. Kobiety z krwi i kości plus ich nadprzyrodzone zdolności. A do tego ich przeżycia, rozterki, smutki. „Gołębiarki” to książka o sile kobiet, ich waleczności, trosce o najbliższych, chęci i woli przerwania.
Ta powieść jest bajkowa, a nawet bajeczna! Zostałam zaproszona na statek, który rozwinął żagle i zabrał mnie w piękny rejs. Odpłynęłam! Dotarłam do celu z myślą – to była cudowna podróż. Serdecznie Wam ją polecam!

Aniu, Gosiu, bardzo Wam dziękuję :-*

PS Jeśli fani Bretta i Sandersona sięgną po „Gołębiarki” i nie zaznają radości czytania – otwieram biuro skarg i zażaleń i „biorę na klatę” wszystkie pretensje.

Ocena: 6/6

23 listopada 2017

"Życie przed sobą" Émile Ajar Tak niepozorna, a tak wielka

Tytuł: „Życie przed sobą”
Autor: Émile Ajar (Romain Gary)
Wydawnictwo: Cyklady
Tłumaczyli: Krystyna i Krzysztof Pruscy
Forma książki: papierowa; nie ma formy elektronicznej


for. Radek Denisiuk


Są książki szczególne. Czy to względu na treść, wywoływane emocje, ślady jakie w nas zostawiają, czy też okoliczności w jakich przyszło nam je czytać. Mnóstwo książek to jednorazowa rozrywka, ulotne wspomnienie, szepty, które wchodzą jednym uchem a wychodzą drugim. Są też takie, które przychodzą i zostają na bardzo długo. Na zawsze.

Życie przed sobą” jest i będzie wyjątkową dla mnie książką, bo nie dość, że jest urodzinowym prezentem danym od serca, to przede wszystkim jest piękna.

Francja, koniec lat 60. Momo, 10-letni arabski chłopczyk bez korzeni, zmuszony zachowywać się i być odpowiedzialnym jak dorosły. Żyje w nędznej dzielnicy Paryża, bez rodziny, za to ze starą, brzydką, umierającą Żydówką polskiego pochodzenia, która stworzyła ochronkę dla dzieci prostytutek. Momo i Rozę łączy nieprawdopodobna więź, która wydawałoby się mogłaby przetrwać wszystko. Jednak Roza pomału gaśnie, ma coraz mniej siły, ale do końca może liczyć na pomoc obcych, ale jakże bliskich ludzi.

Ta książka jest smutna, poruszająca, bo jak inaczej odebrać historię dziecka, które nie ma dzieciństwa i widoków na szczęśliwą przyszłość, dla którego lody waniliowe są czymś najwspanialszym co go w życiu spotkało.
Dzieci powinny szaleć, skakać z radości, bawić się z rówieśnikami, zasypiać z głowami pełnymi marzeń i kolorowych obrazów, a nie martwić się o to, co się z nimi stanie, co będzie potem...

Pierwszoplanowa narracja, surowy, prosty, momentami wulgarny język sprawiają, że książka wali jak obuchem w głowę. A zakończenie... Emocjonalne trzęsienie ziemi.

Tak niepozorna, a tak wielka.
Ola, dziękuję! :-*

PS Romain Gary, a tak naprawdę Romain Kacev, pisząc pod pseudonimem Émile Ajar, dostał za tę powieść w 1975r. nagrodę Goncourtów (francuska nagroda literacka przyznawana corocznie od 1903r.). Została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków i sprzedana w milionach egzemplarzy. Pisząc pod pseudonimem Romain Gary również dostał tę samą nagrodę. Teoretycznie niemożliwe.

PS2 Gdybym ograniczała się tylko do czytania ebooków, nie przeczytałabym tej cudnej książki, gdyż została wydana tylko w papierze.

Ocena: 6/6

21 listopada 2017

"Wszystko czego wam nie powiedziałam" Celeste Ng Poruszająca historia rodziny

Tytuł: „Wszystko czego wam nie powiedziałam”
Autor: Celeste Ng
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczył: Tomasz Wilusz
Forma książki: ebook  


fot. Radek Denisiuk


Co za książka! Co za historia! Jestem zachwycona i poruszona. Książka, która wywołała mnóstwo emocji, sprawiła, że wielokrotnie zatrzymywałam się i myślałam, jakie to prawdziwe i tragicznie smutne...

Ameryka, lata 70., rodzina chińskiego pochodzenia. James Lee, Marylin Lee i ich trójka dzieci: Nathan, Lydia i Hannah. Najważniejsza i najbardziej hołubiona jest Lydia – czuje to ona sama, gdyż rodzice całą swoją uwagę skupiają na niej, jak i jej rodzeństwo. Cokolwiek nie zrobią, pozostaje to bez echa. Lydia ma być najlepsza w nauce, ma zostać lekarzem, ma odnieść sukces. Ale to nie wszystko. Musi też być towarzyska, mieć wokół siebie wianuszek oddanych przyjaciół i jasno świecić na firmamencie lokalnej społeczności. Kto udźwignie taki bagaż oczekiwań i pokładanych nadziei? Cierpi Lydia, Nathan i Hannah. Gubią się James i Marylin. Budowla, jaką jest rodzina, rozpada się jak domek z kart...

Lydia nie żyje.

Od zawsze Nath jak nikt inny rozumiał leksykon ich rodziny, sprawy, których nigdy nie potrafili w pełni wytłumaczyć osobom z zewnątrz: że książka czy sukienka to nie tylko coś do czytania czy noszenia; że troska pociąga za sobą oczekiwania, które – jak śnieg – osiadają na tobie, nawarstwiają się i przygnębiają swoim ciężarem.

Ta książka jest ważna, ta książka otwiera oczy, ta książka może uzmysłowić jakie błędy popełniamy/możemy popełnić w relacjach z najbliższymi.
Ta książka przypomina, żeby nie zapomnieć o wydawałoby się bardzo prostych, ale jakże ważnych czynnościach w relacjach rodzic-dziecko: rozmawiaj, słuchaj, szanuj odmienne zdanie, wspieraj i bądź podporą, nie patrz przez pryzmat własnych doświadczeń.
To nie jest poradnik, zbiór moralizatorskich stwierdzeń, ale prosta, prawdziwa historia, z której każdy zaczerpnie to co będzie chciał, to co mu się wyda ważne.
Wspaniała!

Ocena: 6/6

19 listopada 2017

"Dom dzienny, dom nocny" Olga Tokarczuk Zupełnie nowe doznania

Tytuł: „Dom dzienny, dom nocny”
Autor: Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Forma książki: audiobook; czyta Olga Tokarczuk


fot. Radek Denisiuk


Siedzę i myślę... W sumie nie wiem co myślę...
Na pierwsze zapoznanie się z prozą Olgi Tokarczuk wybrałam chyba dosyć nietypową książkę. W moich odczuciu niełatwą, smutną i kolokwialnie pisząc „odjechaną”.

Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: o czym jest ta książka? Na początku, środku, na końcu towarzyszy nam narratorka, mieszkająca z R w Nowej Rudzie. Jest też postać Marty, starszej pani potrafiącej robić peruki. Ale całość to zbór luźnych opowiadań, opowieści, historii, oderwanych myśli. O ludziach, o domu, roślinach... Jakbym miała namalować tę książkę, to byłby to obraz przedstawiający stojącą kobietę trzymającą ogromny pęk baloników z helem, które leniwie wirują nad jej głową. Jedne są zwyczajne, matowe, szarobure, inne lśniące, połyskujące, duże, ale tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. A jakby tak dodać jeszcze inne zmysły, to ten wykreowany obraz pachniałby lasem i grzybami.

Książkę wysłuchałam. Czytała Autorka. Jako audiobook, to było niezwykłe spotkanie! Nostalgicznie, spokojnie, magicznie. Wsłuchiwałam się w głos i uciekałam myślami w tajemniczy świat wykreowany przez pisarkę. Były momenty, kiedy mocno angażowałam się, były i takie, które gdzieś tam sobie krążyły i tak do końca do mnie nie docierały. Wiem na pewno, że ponowne wysłuchanie, albo lepiej, przeczytanie książki dałoby mi nowe odczucia, nowe wrażenia i worek wartych zapisania cytatów.

W czasie lektury miałam niejednokrotnie myśli, jak można coś takiego wymyślić? Co siedzi w głowie Olgi Tokarczuk? Niebywałe! Czasami chciałam odłożyć słuchanie, bo czułam, że tego nie rozumiem, nie pojmuję, ale szybko ciągnęło mnie na powrót do lektury. Na pewno dawkowanie sobie powieści jest dobrym rozwiązaniem, bo wtedy lepiej smakuje. Autorka tak mocno mnie zaintrygowała, że na pewno sięgnę po inne Jej książki. Czy polecam „Dom dzienny, dom nocny”? Na pewno trzeba mieć otwarty umysł i chęć poznania świata innego niż nam dotychczas znany.

Ocena: 4,5/6

17 listopada 2017

"Cisza. Kronika życia pewnego mordercy" Thomas Raab Thriller inny niż wszystkie

Tytuł: „Cisza. Kronika życia pewnego mordercy”
Autor: Thomas Raab
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczył: Marzena Wasilewska
Forma książki: ebook


fot. Radek Denisiuk


Z kart książki: „Książka, na jaką czekali czytelnicy „Pachnidła” Patricka Süskinda, ale także fani Thomasa Harrisa i jego powieści z Hannibalem Lecterem”. Czytałam obydwie powieści, obydwie oceniam bardzo wysoko i nie sposób się nie zgodzić z tym, że „Cisza. Kronika życia pewnego mordercy” ma z wyżej wymienionymi wspólny mianownik. Jaki?

Wyobraźcie sobie, że słyszycie wszystko, macie słuch totalny. Trzepot skrzydeł ptaka, motyla, bicie serca, ba!, bicie serca nienarodzonego jeszcze dziecka. Cały otaczający Was świat, to ogromy kocioł kipiący kakofonią dźwięków wszelakich, z naciskiem na te wwiercające się w mózg i przyprawiające o nieznośny ból głowy, np. paznokieć na tablicy czy widelec na talerzu. Można popaść w obłęd...

Karl Heidemann urodził się z nadwrażliwym słuchem. Spokój przynosi mu tylko cisza, odcięcie się od otaczającego go świata. Przez to staje się odludkiem, samotnikiem, z jednej strony wytykanym przez lokalną społeczność, a z drugiej strony kimś transparentnym. Akt samobójczy matki, którego był świadkiem, uświadamia mu, że śmierć to nic złego, to ukojenie, to kres cierpienia, to dar, który można ofiarować. Karl staje się „posłańcem śmierci”.

Z cegiełek odgłosów budował sobie domniemany wygląd ludzi, których nigdy nie widział, takich, którzy przechodzili obok, albo tych, co wpadali z wizytą.

Dla niego nie liczyło się szczęście żyjących, tylko szczęście zmarłych.

Książka Thomasa Raaba, to historia życia Karla, od narodzin, do śmierci. Życia, które było smutne, tragiczne, okrutne. Życia wzbudzającego skrajne emocje – potępienia i współczucia.
W tej książce nie ma krwawych scen, rozłożenia na czynniki pierwsze aktu zabójstwa, zwyrodnialca czerpiącego radość z zabijania. Za to jest Karl ze swoimi ułomnościami, strachami, filozofią życia ukształtowaną przez otaczający go świat i próbą darowania szczęścia innym, jak i sobie.

Wspólnym mianownikiem przytoczonych na wstępie powieści są ich główni bohaterowie, którzy są nieprzeciętni, wyjątkowi w swym szaleństwie, a odbiór ich zachowań jest niejednoznaczny. Poza tym niepowtarzalny klimat potęguje ciekawość, wywołuje emocje, ale też i niepokój. Nie można przejść koło nich obojętnie.

Nie przypuszczałam, że powieść tak mnie wciągnie. Towarzyszenie zabójcy w jego kolejnych etapach życia, poznanie motywów postępowania, próba ich zrozumienia, nie usprawiedliwienia, było wyjątkowym czasem. Serdecznie polecam nie tylko miłośnikom thrillerów i kryminałów, ale przede wszystkim tym, którzy cenią sobie niebanalne, świetnie napisane historie.

Ocena: 6/6

12 listopada 2017

"Krew" Bartosz Szczygielski Druga część pruszkowskiej trylogii noir

Tytuł: „Krew”
Autor: Bartosz Szczygielski
Wydawnictwo: W.A.B
Forma książki: ebook


fot. Radek Denisiuk


Krew” była jedną z czterech powieści, które swoją premierę miały mieć tej jesieni i znalazły się na mojej prywatnej liście wyczekiwanych książek. „Aorta”, debiut Bartosza Szczygielskiego, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, wręcz byłam nią zachwycona. Na pytanie, co polecasz z kryminałów?, zawsze odpowiadałam - „Aorta”. Czy „Krew”, druga część pruszkowskiej trylogii noir, sprostała moim oczekiwaniom?

Akcja „Kwi” biegnie dwutorowo. Jeden tor to komisarz Gabriel Byś, który odsunięty od obowiązków służbowych, przebywa w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach. Wydawałoby się, że ta inna rzeczywistość, inny świat, są doskonałym remedium na potrzaskaną psychikę i odpowiednim czasem na spojrzenie w głąb siebie i poukładanie życia. Może i wszystko zmierza we właściwym kierunku, jednak znalezisko w postaci ludzkiego serca wywraca życie Bysia do góry nogami. Następuje przebudzenie, bo kto poświęcił całe swoje życie pracy, tak szybko o niej nie zapomina. A już kolejna śmierć sprawia, że ciężko uwierzyć w zdrowie psychiczne.

Drugi tor, to Kaśka Sokół, prostytutka zniewolona przez pruszkowskiego mafijnego bossa. Również ona walczy o siebie i swoją przyszłość. Czy jest możliwym wyrwać się ze „złotej klatki” i odciąć od przeszłości? Czy rozwód z mafią jest w ogóle możliwy?

Nie trudno się domyśleć, że obydwa tory będą prowadziły w jednym kierunku. I od razu rodzi się pytanie co czeka bohaterów na końcowej stacji?

Był czarny humor, kapitalne porównania, ironia, czyli to wszystko czym Autor kupił mnie w „Aorcie”, która niemal nimi iskrzyła ale … chciałabym więcej! I jest to mój jedyny zarzut. Nie przeszkadzała mi niespieszna akcja, bez trzęsień ziemi, choć kilka solidnych tąpnięć było, oj było! Czuć, że Autor poświęcił tej historii mnóstwo czasu. Jest dojrzała i przemyślana. Nie potrafiłabym jej wcisnąć w żadne ramy, bo tu nic nie jest sztampowe i jednoznaczne.

Chciałabym już czytać część trzecią, ale Autorze, jeśli kolejna część ma być równie ciekawa i tak precyzyjnie tkana, to ja jednak spokojnie poczekam tyle ile trzeba. Polecam!

Ocena: 5,5/6

10 listopada 2017

"Przesyłka" Sebastian Fitzek Co jest prawdą, a co fałszem?

Tytuł: „Przesyłka”
Autor: Sebastian Fitzek
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczył: Barbara Tarnas
Forma książki: ebook


Egzemplarz biblioteczny
fot. Radek Denisiuk

Fitzek mnie nie zaskoczył!
Nie zaskoczył mnie tym, że znów napisał kapitalny thriller psychologiczny. „Przesyłka” była świetna w każdym aspekcie: fabuła, akcja, napięcie, efekty zaskoczenia, postaci. Kupuję tę książkę w całości i zostawiam suty napiwek.

Kto nie lubi dostawać przesyłek, zwłaszcza tych wyczekiwanych (np. z książkami ;-))? Kto w takiej sytuacji, nie czeka z nosem niemal przyklejonym do szyby, albo drzwi wejściowych? Problem powstaje, gdy listonosz, kurier dostarcza przesyłkę, która nie jest zaadresowana do nas, tylko do sąsiada i na dodatek takiego, którego w ogóle nie znamy, choć mieszkamy w okolicy od lat. A w momencie, gdy ta przesyłka przywołuje traumatyczne przeżycia, sytuacja staje się dramatyczna.

Doktor Emma Stein, mężatka, znana psycholog, przeżyła horror. Została napadnięta i zgwałcona przez seryjnego mordercę „ochrzczonego” przez media Fryzjerem, gdyż pozbawiał swoje ofiary włosów goląc im głowy. To co zostało jej w pamięci okazuje się niemożliwe do udowodnienia. Emma popada w odrętwienie i zamyka się w swoim świecie. Pewnego dnia dzwoni do domu listonosz z przesyłką... I już nic nie jest takie samo.

Uwielbiam u Fitzeka to, jak sobie ze mną pogrywa, jak potrafi mnie kołować, jak podsuwać fałszywe wskazówki, a łapię się na nie jak ryba na haczyk z apetyczną przynętą. Już czuję się coraz pewniej, wydaje mi się, że coś wiem, coś mi się wyjaśniło, a tu nagle … bach i wszystko to, co było dotychczas w miarę klarowne traci sens i od nowa zaczyna się główkowanie. Te małe porażki w dochodzeniu do prawdy wcale mnie nie zniechęcają, a wręcz przeciwnie. „Przesyłka” porwała mnie w swoją zwariowaną historię.

Czy Emma postradała zmysły? Popadła w obłęd, czy też ktoś nią manipuluje? To była pasjonująca gra w „prawda, czy fałsz?” Bawiłam się przednie i również Was do zabawy zapraszam. Tu nie ma czasu na nudę i myślę, że zakończenie niejednego zaskoczy.

Ocena: 5,5/6

8 listopada 2017

"Porzuć swój strach" Robert Małecki Świetny kryminał z muzyką zespołu Dżem w tle

Tytuł: „Porzuć swój strach”
Autor: Rober Małecki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Forma książki: papierowa, dostępna również jako ebook


fot. Radek Denisiuk


Porzuć swój strach” miałam w planach, ale przyznam, że raczej odległych. Co sprawiło, że musiałam przeczytać już, zaraz, na wczoraj? Mój mąż, który sięgnął po pierwszą książkę z cyklu pt.: „Najgorsze dopiero nadejdzie” i natychmiast niemal połknął kolejną, czyli właśnie „Porzuć swój strach”. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, jednak książkoholikiem w naszej rodzinie jestem ja, a Radek czyta książki branżowe, natomiast wszystkie inne szalenie rzadko. Aha, i od razu zapytał, czy Robert Małecki coś jeszcze napisał? ;-) Jak widzicie nie miałam wyjścia i musiałam się dowiedzieć co wprawiło Go w zachwyt i takie kompulsywne działanie.

Marka Benera już znamy. Obecnie szefuje w redakcji tygodnika „Echo Torunia”. Podejmuje się karkołomnego zadania, odnalezienia zaginionej maturzystki, córki miejscowego przedsiębiorcy z branży informatycznej Krzysztofa Żelaznego. Coś co na pozór wydawało się proste, łatwe i przyjemne, okazuje się skomplikowane i splątane jak żeglarski węzeł lub słuchawki douszne wyciągnięte z kieszeni.
Aldona Terlecka, redakcyjna koleżanka i prawa ręka Benera, równolegle pracuje nad inną, ciekawą, ale i niebezpieczną sprawą, która mogłaby się stać trampoliną w jej dalszej karierze.
Czy te dwie ścieżki skrzyżują się? A może będą miały wspólny mianownik? Czy uda się odnaleźć dziewczynę? I przede wszystkim czy śledztwa redaktorów dadzą odpowiedź na pytanie „gdzie jest Agata?”, żona Marka Benera, która zaginęła kilka lat temu.

Porzuć swój strach” czyta się znakomicie. Tu nie ma ani chwili na nudę, ziewanie, ospałe drapanie się po głowie. Tu cały czas coś się dzieje, pojawiają się nowe informacje, z zapartym tchem śledzimy losy bohaterów. Do końca nie wiadomo co, jak i dlaczego.
Nieraz uśmiechnęłam się pod nosem, co stanowi dla mnie wartość dodaną książki. Pierwszą część oceniłam na szkolną czwórkę, bo było dobrze, drugiej wystawiam piątkę, chociaż waham się, czy jednak nie zmienić na +5.

I jeszcze taka dygresja na koniec. Przy okazji książek Roberta Małeckiego, które stoją na naszym regale z książkami (wygrałam je w konkursie!), uświadomiłam sobie jaka jest przewaga książek konwencjonalnych, wydanych w formie papierowej od ebooków, które uwielbiam i nadal będę czytała w hurtowych ilościach. Otóż, książki te mogą wabić i kusić potencjalnego czytelnika, np. piękną albo oryginalną (jedno z drugim nie wyklucza się) okładką. Można sięgnąć, przeczytać opis, rekomendację (fachowo nazywaną blurbem) i zagłębić się w lekturze. Tak właśnie było w przypadku Radka. Był i przepadł :-)

Ocena: 5,5/6 Ocena Radka: 6/6 :-)

6 listopada 2017

"Grzech" Max Czornyj Diaboliczny debiut polskiego pisarza

Tytuł: „Grzech”
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Forma książki: audiobook; czyta Robert Jarociński


Książkę papierową użyczyła mi moja Mama :-)
fot. Radek Denisiuk


Polski Chris Carter, mówili. Jest strasznie, mówili. Wbija w fotel, mówili. Świetny debiut, mówili. I z tym wszystkim się zgodzę, ale … nie w stu procentach.

Zima, niespełna kilka dni do Bożego Narodzenia. W Lublinie giną kobiety. Ich ciała zostały brutalnie pokiereszowane. Sprawę zabójstw dostaje na biurko komisarz Eryk Deryło i razem z podległymi mu funkcjonariuszami starają się rozwikłać kryminalną zagadkę. Tropy nie są jasne, plączą się. Tak naprawdę nic nie jest oczywiste. I zamiast być coraz lepiej, jest coraz gorzej. Jedno jest pewne, zapłatą za grzech jest śmierć.”

Debiut Maxa Czornyja jest naprawdę udany. Dla lubiących mocne, mroczne thrillery, to gratka. Jeśli jest w wykonaniu „naszego człowieka” (czytaj: polskiego pisarza), to tym bardziej przyciąga i zachęca do przeczytania – przynajmniej mnie, bo uwielbiam odkrywać, doceniać i chwalić naszych rodzimych pisarzy. A porównanie do Cartera jest faktycznie celne. Do tego duetu dorzuciłabym jeszcze diaboliczne historie Maxime Chattama i powstaje trio z piekła rodem ;-)

Było bardzo mocno. Miejsca morderstw ociekały krwią, strachem i bezwzględnością. Niemal na każdym kroku oczami wyobraźni widziałam tabliczkę „wchodzisz na własną odpowiedzialność.” I wchodziłam. I dawałam się wciągać w coraz to bardziej pokrętne i szalone działania chorego umysłu.
Było elektryzująco. Książka wciągała jak bagno, bo została bardzo sprawnie napisana i chciało się szybko, „na już” poznać rozwiązanie zagadki.
Książkę wysłuchałam – w świetnej, oddającej ducha thrillera interpretacji Roberta Jarocińskiego i jestem przekonana, że w wersji papierowej bądź elektronicznej można pochłonąć „na raz” (oczywiście, mając kilka wolnych godzin na lekturę).

Myślę, że autor mógł lepiej przedstawić tło, czyli miasto, okolice, gdzie grasował morderca. Bo choć wiemy, że miejscem akcji był Lublin, to nie poczułam, że chodzę jego ulicami i zaglądam w jego zakamarki. Akcja mogłaby być osadzona w każdym jednym mieście na świecie. Może lublinianie poczuli klimat miasta?

Był klimat grozy, była akcja, było napięcie i zagadka. Czegoś mi zabrakło w tych obszarach „około zbrodniczych”, były zbyt płytkie, ot takie do ud, a ja chciałabym po szyję. Myślę jednak, że z takiego debiutu, tak odbieranego, każdy pisarz byłby bardzo zadowolony. Zakończenie sprawia, że czekamy na dalszy ciąg i na pewno z chęcią po niego sięgnę, nawet po to, żeby się przekonać, czy autor nadal potrafi mnie zaciekawić i pokazać coś więcej. Liczę na jeszcze lepszą kontynuację!

Ocena: 5/6

5 listopada 2017

"Labirynt duchów" Carlos Ruiz Zafón Piękne zakończenie serii Cmentarz Zapomnianych Książek

Tytuł: „Labirynt duchów”
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczył: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
Forma książki: ebook


fot. Radek Denisiuk


Zazdroszczę wszystkim tym, którzy nie znają cyklu „Cmentarz Zapomnianych Książek”, zostali zachęceni do jego przeczytania i mogą zanurzyć się na kilkadziesiąt godzin w świat osnutej mgłą Barcelony i podążać krętymi ścieżkami labiryntu książek.

Labirynt duchów” jest czwartą, ostatnią częścią cyklu. To jedna z książek, na której premierę tej jesieni nie mogłam się doczekać. To była, jak zawsze u Zafóna, niezwykła podróż. Podróż po labiryncie wątków i podróż w czasie pozwoliła na rozwiązanie wielu zagadek i pokazanie prawdy. Zakończenie książki, to już wisienka „zafonowym” na torcie.

Czwarta część, rozmiarów chorobliwie kolosalnych, doprowadzi nas w końcu do samego serca tajemnicy, a przewodnikiem będzie mój ulubiony czarny anioł, Alicja Gris. Na kartach sagi pojawią się bohaterowie i czarne charaktery oraz tysiące tuneli, dzięki którym czytelnik będzie mógł zbadać kalejdoskopową intrygę, podobną do tej fatamorgany perspektyw, która olśniła mnie tamtego dnia, gdy ojciec zaprowadził mnie na Cmentarz Zapomnianych Książek.

Alicja Gris, to bezkompromisowa, bardzo skuteczna w swych działaniach agentka, która ma do rozwiązania ostatnią w swojej karierze zagadkę zaginięcia Ministra Kultury Mauricia Vallsa. Alicja jest niezwykła, bo niezwykła jest jej historia. Z kapitanem policji, partnerem Alicji przydzielonym do tego śledztwa, odnajdują niezwykle cenny egzemplarz książki. Trop prowadzi do znanej nam z poprzednich części cyklu rodzinnej księgarni Sempere&Synowie. Tutaj ponownie spotykamy się z Danielem i jego rodziną oraz Ferminem Romero de Torres.

Pamiętacie Fermina z poprzednich części? Również w „Labiryncie duchów” nie zawodzi. Jego przemyślenia i wyrażane opinie są niesamowicie celne i często wywołujące salwę śmiechu. To taki diamencik w gąszczu osobowości.

Za młodu sądziłem, że aby żeglować po świecie, wystarczy opanować dobrze trzy umiejętności. Raz: zawiązywać sznurowadła. Dwa: rozebrać kobietę z rozmysłem. I trzy: czytać po to, by każdego dnia rozkoszować się kilkoma stroniczkami napisanymi przenikliwie i składnie.

Książki Zafona są, nie boję się użyć tego słowa, magiczne. Autor stworzył niepowtarzalny klimat, bardzo charakterystyczny, który porywa, wsysa i daje chwile zapomnienia. Z Zafónem możemy wędrować po uliczkach Barcelony, rozkoszować się otaczającymi nas widokami, zaglądać w zaułki, wchodzić w znane tylko nam korytarze i tunele. A wszystko to z książkami w tle. Cudownymi woluminami z zamkniętymi w nich opowieściami, historiami, radościami i dramatami.

Odchodziła z niego plątanina dróżek wiodących pomiędzy podwórkami do jednego z takich mrocznych zaułków, jakie znaleźć można tylko w starej Barcelonie, wąskich i ciemnych niczym szparka między pośladkami seminarzysty.

Będzie mi brakowało tych wszystkich doznań. Żałuję, że cykl dobiegł końca. Serdecznie go wszystkim polecam!

Takie są korzyści płynące z oczytania: człowiek zna już wszystkie wiersze i fortele losu.

PS W cyklu pojawiły się "Cień wiatru", "Gra anioła", "Więzień nieba".

Ocena: 5,5/6

2 listopada 2017

"Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka" Niesamowicie smutna i wstrząsająca, bo prawdziwa

Tytuł: „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”
Autor: Cezary Łazarewicz
Wydawnictwo: Czarne
Forma książki: audiobook; czyta Maciej Kowalik


fot. Radek Denisiuk


Żeby nie było śladów” to reportaż, za który Cezary Łazarewicz otrzymał Nagrodę Literacką Nike 2017, nagrodę przyznawaną za najlepszą książkę roku.

Gdyby Krzysztof Kozłowski przypadkowo nie odkrył dokumentów dotyczących zabójstwa Przemyka, to zapewne niewiele byśmy dziś wiedzieli o piramidzie kłamstwa, która miała chronić funkcjonariuszy milicji – mówi Cezary Łazarewicz”.
Gdyby Cezary Łazarewicz nie napisał reportażu, żyłabym w nieświadomości w jaki sposób ówczesny aparat władzy tuszował zbrodnię popełnioną na warszawskim licealiście Grzegorzu Przemyku.

Książka Łazarewicza, to bardzo szczegółowy, niemalże drobiazgowy, oddarty z jakichkolwiek upiększeń opis czasów PRL, działalności i postępowania milicji, polityków, sądów. To opis okoliczności śmierci Grzegorza, syna opozycjonistki i poetki Barbary Sadowskiej. To rozprawienie się z zakłamaniem i fałszem.

Ta książka może też być przestrogą przed sytuacją, w której wymiar sprawiedliwości traci niezależność i staje się instrumentem politycznej władzy – podsumowywał Fijałkowski -  przewodniczący jury.

W dniu śmierci Grzegorza miałam niespełna 6 lat. Do chwili obecnej wiedziałam, że zginął niewinny, młody człowiek, że sprawa ciągnęła się latami, ale nią nie żyłam, nie odcisnęła na mnie piętna. Teraz jest zupełnie inaczej... Teraz jestem zszokowana, wstrząśnięta i zdruzgotana.

Reportaż Łazarewicza, to nasza historia, to prawda, to świadectwo. Gorąco zachęcam do przeczytania wszystkim, którzy nie znają sprawy, albo tylko w niewielkim stopniu, albo po prostu chcą przeczytać niesamowicie napisaną książkę na faktach. Ja nic więcej nie napiszę, bo nie potrafię. Książka mówi sama za siebie. Naprawdę warto.

Ocena: 6/6

1 listopada 2017

Podsumowanie października

Październik tego roku był ze wszech miar wyjątkowy. Czytelniczo - petarda, a w życiu osobistym - w końcu jestem dorosła (jak to mówi moja córcia ;-)) - wstąpiłam do klubu ryczących czterdziestek :-D

Kolejny miesiąc z 11 na liczniku, w tym 3 audiobooki. Tym razem było szalenie różnorodnie i naprawdę wspaniale.





Pożegnałam rodziny Cliftonów i Barringtonów, czyli przeczytałam ostatnią z kronik rodziny Cliftonów pt.: "To był człowiek!" Jeffrey'a Archera.
"Zawsze jest przebaczenie" Anne B. Ragde, to książka kończąca sagę rodziny Neshov.
Obydwa cykle bardzo polecam. Choć są kompletnie różne, to bardzo mocno do siebie przyciągają i angażują. Na blogu znajdziecie o nich opinie, wpisując w wyszukiwarce Kroniki rodziny Cliftonów oraz Saga rodziny Neshov.

"Oskarżenie", to kolejna część z niekończącego się cyklu z Joanną Chyłką Remigiusza Mroza. Interpretacja Krzysztofa Gosztyły była jak zawsze na najwyższym poziomie, a treść? Możecie przeczytać w opinii.

W wersji audio wysłuchałam "Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara (sporą część wędrując w Beskidzie Śląskim) oraz "Okruchy dnia" Kazuo Ishiguro (tegorocznego Laureata Literackiej Nagrody Nobla). Oba audiobooki naprawdę godne polecenia.

Dreszczyku emocji dostarczyła mi Karin Slaughter i "Moje śliczne", a nową znajomość zawarłam z kryminalnym Guciem z "Tajemniczej śmierci Marianny Biel" Marty Matyszczak.

Niestety rozczarowało mnie "Wzgórze psów" Jakuba Żulczyka. To była dobra książka, a jestem przekonana, że byłaby rewelacyjna, gdyby tylko była krótsza. 

Nie miałam żadnych problemów z wybraniem podium października. Oto ono:
Już wiem, że listopad rozpocznie się od wysokiego c. Nowych opinii wypatrujcie niebawem.
Ach, i mam jeszcze njusa. Na czytniku zacieśnia biznesowe więzi z In art i już w listopadzie pojawią się zdjęcia autorstwa Radka. Będzie się działo ;-)




Do następnego!