Tytuł: „Twarz Grety di Biase”
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: papierowa
Gatunek: literatura obyczajowa
Premiera: 9 maj 2018
fot. Radek Denisiuk |
Na
pewno wielokrotnie wysyłaliście widokówki. A czy pisaliście listy
- krótsze, a może dłuższe, wielostronicowe? Korespondowaliście
latami z bliską Wam osobą? Ja coś takiego w życiu przeżyłam i
do dziś mam całe pudełko, ba! pudło cudownych wiadomości, niemal
opowieści, opisanych fragmentów życia mojej Przyjaciółki.
Wymiana listów sprawiła, że nasza znajomość, która zaczęła
się 30 lat temu, trwa do dziś.
Dzięki
korespondencji, która z listu na list stawała się bardziej
osobista, niemal intymna, Adam Dancer, poznał malarkę, autorkę
obrazów, które znalazły się w ofercie wrocławskiej galerii
sztuki, której jest właścicielem. Oczywistym jest, że nie każdy
marszand kontaktuje się z twórcą dzieł, które sprzedaje.
Impulsem do spotkania stała się ciekawość Dancera, który mając
artystyczną duszę, chciał się dowiedzieć dlaczego twarz tej
samej kobiety, na dwóch różnych portretach, wyraża tak
diametralnie różne uczucia.
Greta,
kobieta piękna, tajemnicza, zamknięta w sobie sprawia, że Adam,
który również jest po trosze człowiekiem-zagadką, samotnikiem,
pełnym lęków i wewnętrznych barier, pomimo swoich ograniczeń, z
powodu ogromnej chęci i potrzeby rozmowy z Gretą twarzą w twarz
wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć.
„Twarz
Grety di Biase” jest jak pokrzepienie, że gdzieś tam jest osoba,
która nas zrozumie, przed którą będziemy mogli się otworzyć,
opowiedzieć o wszystkich swoich lękach. Po prostu rozkwitnąć.
To
książka o sile słowa i rozmowy. O nadziei na szczęście, które
może stać się naszym udziałem. O miłości, która potrafi
przezwyciężyć największe lęki. O wierze w drugiego człowieka. O
sztuce, która nas ubogaca i sprawia, że wkraczamy w inny wymiar
jestestwa.
Czytając
„Twarz Grety di Biase” razem z Adamem cieszyłam się na każdy
list od Grety. Niemal go wypatrywałam! Obcowałam ze sztuką,
wyobrażałam sobie te wszystkie obrazy o których była mowa –
książka momentami „pachniała” terpentyną. Niezwykłą
przyjemność sprawiały mi te krótkie spotkania z nowo poznanymi
osobami, bo przecież w dzisiejszych czasach tak mało i niechętnie
rozmawiamy z obcymi. Zawsze jak czytam powieści, gdzie akcja toczy
się w Polsce w czasach, w których żyję, wielką frajdę sprawiają
mi wspominki, fakty, miejsca, które znam, w których brałam udział.
Również w tej powieści kilka takich było. Nie zdradzając fabuły,
napiszę hasłowo: wrocławskie zoo, żużel (tak, tak, czarny
sport), powódź w 1997 roku.
Myślę,
że Magdalena Knedler byłaby fantastyczną przewodniczką zarówno
po Wrocławiu jak i po Włoszech, a już na pewno zwiedzanie muzeów
w Jej towarzystwie byłoby czystą przyjemnością.
Magdalena
Knedler „Twarzą Grety di Biase” udowadnia, chociaż wcale nie
musi, że kocha sztukę i malarstwo. To uczucie aż kipi niemal z
każdej strony powieści. Ta miłość sprawia, że odbieramy Jej
historię jako wiarygodną i szczerą. Człowiek z pasją potrafi nią
zarazić otoczenie. Dobry handlowiec sprzeda niemal wszystko, a
Magdalena Knedler potrafi kupić czytelnika swoimi powieściami
obyczajowymi (na temat Jej thrillerów nie wypowiadam się, gdyż ich
nie czytałam i ich nie znam). I śmiem twierdzić, że robi to coraz
lepiej.
„Twarz
Grety di Biase” jest dojrzała, przemyślana, dopracowana. Jest w
niej cząstka samej autorki i bardzo się cieszę, że się nią z
nami podzieliła. Każdą kolejną książkę biorę w ciemno, a tą
bardzo Wam polecam. Jestem absolutnie oczarowana!
Ocena:
5,5/6
fot. Katarzyna Denisiuk |
Magdalena Knedler ujęła mnie "Historią Adeli", teraz czekam na "Dziewczynę z daleka" ale po opisaną przez Ciebie opowieść również muszę sięgnąć :).
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!
OdpowiedzUsuń