4 lipca 2018

"Sześć Cztery" Hideo Yokoyama A mogło być tak pięknie...


Tytuł: „Sześć Cztery”
Autor: Hideo Yokoyama
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumaczył: Łukasz Małecki
Forma książki: papierowa
Gatunek: thriller/kryminał

fot. Katarzyna Denisiuk

Japońskie Millenium – 1 000 000 egzemplarzy sprzedanych w ciągu zaledwie 6 dni”. 

Czytając TAKIE zdanie niemal od razu zapragnęłam przeczytać książkę Hideo Yokoyamy. Z prostej przyczyny - „Millenium” było rewelacyjne, pochłonęło mnie bez reszty i po przeczytaniu marzyło mi się jeszcze kiedyś przeczytać powieść w tym stylu. Patrzę – jest! To będzie to! To musi być to! I … nie było. I na dodatek nie zgadzam się z blurbem napisanym przez Wojciecha Chmielarza, którego twórczość bardzo lubię i cenię. A napisał tak: „Sześć Cztery to policyjna Gra o tron w japońskim wydaniu. Mocna, błyskotliwa i trzymająca w napięciu powieść. Wielkie kryminalne odkrycie. Dowód na to, że w tym gatunku ciągle można napisać coś świeżego i zaskakującego.” Panie Wojtku, niech Pan nie idzie w tę stronę i nie inspiruje się tą powieścią!


Ale, ale, od razu napiszę, żeby nie było niedomówień – to nie jest zła książka, jednak jest jedna rzecz, która mi się nie podobała, zaważyła na odczuciach i końcowej ocenie. Objętość. Nie boję się literackich cegieł, niejedną przeczytałam i wiem, że 1000 stron może przykuć uwagę, może się nie dłużyć, może trzymać poziom. W „Sześć Cztery” tego nie było. Gdyby tak odchudzić fabułę o jedną trzecią, to myślę, że wyszłoby jej na dobre (liczba stron - 749).

Główny wątek powieści – przynajmniej takim powinien być – to sprawa o kryptonimie Sześć Cztery, dotycząca zaginięcia siedmioletniej dziewczynki, która miała miejsce w 1989 roku. Policja poniosła wtedy klęskę, gdyż dziecko nie zostało odnalezione żywe. Z końcem 2002 roku zaginęła nastolatka, córka policjanta. Poszukiwania zmuszają do odkurzenia spawy z przeszłości. Na jaw wychodzą nowe wątki i tropy, zgrabnie się ze sobą splatające, by w finale zaskoczyć czytelnika.
I ten wątek, naprawdę bardzo ciekawie zaaranżowany i poprowadzony, był bardzo udany i zasługuje na poklask. Niestety został on przytłoczony przez setki stron dywagacji, roztrząsań, wojenek pomiędzy Biurem Prasowym a dziennikarzami, przypominających tygiel, w którym cały czas się kotłuje i wrze.

Książka napisana jest plastycznym językiem i pomimo swej objętości, czyta się ją szybko. Mnogość postaci i bohaterów o egzotycznych dla naszej kultury i regionu imionach i nazwiskach w początkowym etapie może przyprawić o lekki zawrót głowy. Bez obaw – na skrzydełku książki znajduje się ściągawka, a poza tym, z czasem, o dziwo, zapadają w pamięć.

Sześć Cztery” zapowiadało się świetnie, fabuła była przynajmniej częściowo bardzo ciekawa, zakończenie w pewnym stopniu zrekompensowało dłużyzny, jednak patrząc całościowo, to książka, która bardzo mnie rozczarowała.

Ocena: 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz