Tytuł: „Pocałunek stali”
Autor: Jeffery Deaver
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczył: Łukasz Praski
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: kryminał/thriller
Seria: Lincoln Rhyme (12)
fot. Radek Denisiuk |
Tak,
to już dwunaste spotkanie z duetem Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, co
nie oznacza, że przed sięgnięciem po „Pocałunek stali” musicie
obłożyć się poprzednimi tomami i czytać do upadłego. Można
czytać bez znajomości książek z serii, bo Autor w subtelny sposób
przybliża sytuację głównych bohaterów, a główna, kryminalna
zagadka, nie ma korzeni w przeszłości.
Tak,
przeczytałam wszystkie książki z serii, co świadczy o tym, że
Deaver świetnie pisze, dostarcza niezłej rozrywki i potrafi
zaskarbić sobie wiernych czytelników.
W
„Pocałunku stali” mamy kilka zagadek, kilka równolegle
prowadzonych śledztw. W Nowym Jorku szaleje morderca. Przerażające
jest to, że narzędziami zbrodni stają się urządzenia i
przedmioty codziennego użytku, którymi szaleniec potrafi
manipulować i sterować. Amelia tropi sprawcę goniąc go po
mieście, a Lincoln, w zaciszu swojego domu, będącego jak najlepiej
wyposażone laboratorium, bada dowody rzeczowe zebrane z miejsc
przestępstw.
Tak,
brakowało mi tego duetu, tablicy z wypisanymi na niej informacjami o danym miejscu zdarzenia, zgryźliwych uwag Lincolna, uczynnego i na
każde zawołanie Thoma. Dodatkowo Autor wprowadził do gry nową,
bardzo ciekawą osobę, która pomimo nikłego doświadczenia
przyczyniła się do rozwiązania kryminalnej zagadki, a przede wszystkim nadała
świeżości dochodzeniu.
Czytelnicy
znający poprzednie książki Deavera znajdą w "Pocałunku stali" kontynuację kilku, starszych wątków. Zakończenie zaś sugeruje, że powstanie kolejna część.
Nie mam nic przeciwko, bo wiem, że czeka mnie kolejny dobry
kryminał.
„Pocałunek
stali” to 550 stron kryminału, którego akcja rozwija się jak
metodycznie prowadzone śledztwo, czyli krok po kroku, niespiesznie,
ale też bez zbędnych przystanków. Zakończenie zaskakuje i
sprawia, że na usta ciśnie się stwierdzenie „sprytnie to sobie Deaver wymyślił”. Z resztą … jak zwykle. Wiele wątków się
zamyka, kilka nie ma swojego zakończenia. Dobre, to jest naprawdę
dobre! Dla każdego miłośnika kryminału i thrillera. A tych,
którzy znają pióro Deavera myślę, że nie trzeba namawiać.
Ocena:
5/6
"Zakończenie zaś sugeruje, że powstanie kolejna część. Nie mam nic przeciwko, bo wiem, że czeka mnie kolejny dobry kryminał."
OdpowiedzUsuńPo angielsku jest już tom 13 ("The Burial Hour"), a w kwietniu wychodzi 14 ("The Cutting Edge"). Niestety Prószyński nie spieszy się z Deaverem. "Pocałunek stali" w oryginale ukazał się w 2016 roku, obstawiam więc, że na kolejne części troszkę sobie poczekamy.
To faktycznie, chwilkę nam przyjdzie poczekać. Szkoda
Usuń