Tytuł: „Stara Słaboniowa i Spiekładuchy”
Autor: Joanna Łańcucka
Wydawnictwo: Oficynka
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: literatura współczesna
fot. Katarzyna Denisiuk |
„Stara
Słaboniowa i Spiekładuchy” Joanny Łańcuckiej jest książką
dla mnie wyjątkową, bo z dedykacją od serdeczniej koleżanki. Na dodatek, to książka, która bardzo przypadła mi do gustu, więc tym
większą mam radość z posiadania swojego, papierowego egzemplarza.
Już
sama okładka książki zwiastuje czytelnikowi coś innego,
monochromatycznego, po trosze dziwnego, tajemniczego i wywołującego ciarki. Intuicja nie
zawodzi, bo faktycznie fabuła tej niecodziennej powieści, niemalże zbioru legend, lawiruje pomiędzy światem realnym, a światem ułudy,
baśni, bajań i ludowych podań. Główną bohaterką jest Stara
Słaboniowa, niepozorna babinka z niewielkiej wsi spod wschodniej
granicy naszego kraju. Wydawałoby się, że jej mądrość życiowa,
umiejętność dostrzegania rzeczy ważnych i właściwego ich
interpretowania, to tak naprawdę doświadczenia kilku żywotów. A
ona jedna to wszystko w sobie ma. Co więcej Słaboniowa ma dodatkowo
nieprzeciętny zmysł, istne trzecie oko i widzi zagrażające
życiu mieszkańców wsi duchy i ich diabelskie sztuczki oraz potrafi
im zaradzić.
Oczami
wyobraźni widzę osoby czytające powyższe słowa i myślące sobie
„to nie dla mnie”. Gdzie ja tam będę czytał/a o jakichś
zjawach, nadprzyrodzonych mocach. Bajanie. I od razu śpieszę tym
osobom z "pomocna dłonią" – ja również nie byłam przekonana do tej książki po przeczytaniu opisu fabuły i niezmiernie się cieszę, że dostałam ją w prezencie. Jestem przekonana, że wszyscy, którzy lubią, cenią
literaturę nurtu wiejskiego, czytanie o tym co prawdziwe, ludzkie,
okraszone mądrościami ludowymi będą bardzo zadowoleni. A te
wszystkie paranormalne wtręty cudownie wzbogacają odbiór książki.
Są jak nasze sny, które pozwalają na oderwanie się od codziennych
trosk i przeżycie czegoś niebywałego.
Na
uznanie zasługuje również język jakim została napisana powieść.
Jako, że poznajemy historie, które wydarzyły się na wsi, tak nasi
bohaterowie mówią gwarą. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być
inaczej, ponieważ opowieści i język tworzą tutaj spójną całość,
która daje poczucie całkowitego zespolenia się ze światem
mieszkańców sioła.
Każdy
rozdział, to historyjka w ujmujący sposób zobrazowana ilustracjami autorstwa Joanny Łańcuckiej. Ciąga nas autorka po chałupach, każe
wyobrażać sobie jak wygląda Kikomora, Południca czy Strzyga, a my
wsiąkamy w te jej opowieści i śmiejemy się pod nosem, wzdychamy,
dumamy, czy też smucimy.
Nie
wkładam powieści w żadne ramy, bo myślę że Teofila Słaboniowa
niejednego potrafi okręcić sobie wokół palca. Serdecznie polecam,
bo ta książka to taka trochę podróż do przeszłości,
sentymentalna, wzruszająca, momentami przaśna, a na pewno pełna pozytywnej energii.
Ocena:
5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz