Tytuł: „Stancje”
Autor: Wioletta Grzegorzewska
Wydawnictwo: W.A.B.
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura współczesna
fot. Katarzyna Denisiuk |
Debiutanckie
"Guguły" Wioletty Grzegorzewskiej zabrały mnie na wieś,
gdzie odpoczęłam, nawdychałam się świeżego powietrza i głęboko
odetchnęłam. Ta książka była doskonałą odskocznią od
codziennej gonitwy i miejskiego zgiełku. Odwrotnie „Stancje” - stały się przewodnikiem po miejskiej scenerii Częstochowy.
Wiola
po maturze wyjeżdża ze wsi do miasta będącego głównym ośrodkiem
kultu maryjnego, pielgrzymowania i wszechobecnych medalików. Jest
studentką polonistyki bez akademika i z niewielką ilością
pieniędzy w kieszeni. Zmuszona tułać się od stancji do
stancji poznaje życie ich mieszkańców. Jest zwyczajnie, jest
niebywale, jest ciekawie a momentami egzotycznie. Każde miejsce jest jak
kolejna cegiełka, która buduje jej bagaż doświadczeń i przeżyć. Każde
miejsce to spotkania z ludźmi, długie rozmowy, które odciskają niezatarte
ślady na duszy człowieka.
Autorka
uwodzi słowem, kreacją obrazów, które są przedstawione w sposób
bardzo plastyczny i działający na wyobraźnię.
Strugi deszczu spływają po szybach autobusu. Zmierzch się zabawia twarzami pasażerów, zmieniając je w szare, bezkształtne ameby. Kiedy kierowca gasi światło, tłum zlewa się w jedno i przypomina zdychającego walenia. Jego cielsko napiera, puchnie, parska wiechciami szczypiorku, pietruszki i kopru, które wystają z siatek. Zapach stęchłych kufajek, wełnianych swetrów i lotionów, którymi kobiety spryskują sobie włosy, przyprawa mnie o mdłości.
Poznajemy
życie Wioli, jej rozterki, strachy, myśli, bo to
powieść o człowieku jako jednostce. Dziewczyna przyjechała do
miasta na studia, jednak próżno szukać rozbudowanej istoty
Wiola-studentka. W zamian otrzymujemy wycinek z życia
Wioli-mieszkanki klasztoru, Wioli-zakochanej, Wioli-przyjezdnej.
„Stancje”
podziałały na mnie nostalgicznie. Przypomniały pierwszy rok
studiów, zmaganie się z nową rzeczywistością, próbami
sprostania wyzwaniom i podźwignięcia odpowiedzialności rzuconej na
kark młodego człowieka. Ze strachem w oczach, ale też i wiarą we
własne siły, razem z Wiolą dojrzewałam i uczyłam się życia.
Przypadła
mi do gustu żonglerka słowem Wioletty Grzegorzewskiej, dlatego będę
przyglądała się Jej twórczości, bo to co tworzy jest
nietuzinkowe.
Ocena:
4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz