Tytuł: „Niedobry pasterz”
Autor: Przemysław Borkowski
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Forma książki: papierowa, dostępna w formie ebooka
Gatunek: kryminał
Seria: Zygmunt Rozłucki (2)
fot. Katarzyna Denisiuk |
Co
łączy autora „Niedobrego pasterza” z Kabaretem Moralnego
Niepokoju? TEN Przemysław Borkowski, który oprócz tego, że
potrafi bawić publikę zabawnymi skeczami, jest autorem bardzo
dobrych kryminałów. Co łączy ”Niedobrego pasterza” z
„Zakładnikiem” oprócz ich autora? Postać psychologa Zygmunta
Rozłuckiego, który w obu powieściach gra pierwsze skrzypce.
Olsztyńska
policja prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa piętnastoletniej
dziewczyny, której ciało zostało porzucone w lesie pod miastem.
Skuteczne działania sprawiają, że do morderstwa przyznaje się
miejscowy pijaczyna. Czyli co? Fajrant? Można zakończyć papierkową
robotę i zamknąć sprawę? Nie tak szybko, gdyż ksiądz miejscowej
parafii zjawia się na komisariacie i … również przyznaje się do
popełnienia morderstwa. Zygmunt Rozłucki, który udowodnił, że
jest świetnym specjalistą, zostaje poproszony o pomoc w znalezieniu
sprawcy morderstwa. Do sprawy włącza się również prasa w osobie
znajomej Rozłuckiemu dziennikarki.
W
„Dobrym pasterzu” mamy dwa kluczowe wątki. Śledztwo oraz
poczynania pana psychologa. Wiecie jak to jest – szewc bez butów
chodzi i tak właśnie jest w przypadku Rozłuckiego. Coś mi się
wydaje, że Borkowski miał z Rozłuckim jakieś osobiste porachunki,
bo nie oszczędzał go w tej części. Jedno jest pewne - Rozłucki
jest doskonałym znawcą i entuzjastą whisky i niejednokrotnie aż
się prosiło wypić z nim choć jedną szklankę tego trunku.
Jeśli
wpadła Wam w ręce druga część serii, a nie czytaliście jeszcze
pierwszej, to bez obaw – nieznajomość obyczajowego tła i relacji
pomiędzy niektórymi postaciami nie zepsuje odbioru książki, bo to
co się dzieje w „Niedobrym pasterzu” rekompensuje wszystko. To
ten rodzaj kryminału, którego określam mianem „sympatyczny”,
czyli taki, w którym nacisk został położony na powolne, spokojne
budowanie napięcia, metodyczne śledztwo, sukcesywne odkrywanie
kart. Autor daje czytelnikowi szansę pobawienia się w detektywa
poprzez główkowanie i układanie w głowie swoich własnych
rozwiązań, a nie na szokowaniu, podrzucaniu coraz to bardziej
krwistych i obrzydliwych scen oraz wyskakiwaniu z nowymi tropami i
wskazówkami jak króliki z kapelusza. A dodatkowo nic nie jest
prosto podane, ale w sposób przemyślany, inteligentny, żeby była
dobra zabawa na poziomie.
Liczę
na to, że powstaną kolejne książki z cyklu, a jeśli nie, to że
Przemysław Borkowski nadal będzie pisał, bo bardzo dobrze mu to
wychodzi. „Zakładnik” mnie zaintrygował. Dzięki tej książce
wpisałam autora na listę obserwowanych i słusznie, bo „Niedobry
pasterz” mnie nie zawiódł i w mojej ocenie jest powieścią
jeszcze lepszą niż jej poprzedniczka. Czyta się świetnie!
Polecam!
PS O wrażeniach po przeczytaniu "Zakładnika" przeczytasz tutaj.
Ocena:
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz