Tytuł: „Księga Diny”
Autor: Herbjørg Wassmo
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Ewa Partyga
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura współczesna
Seria: Dina (1)
Gatunek: literatura współczesna
Seria: Dina (1)
fot. Radek Denisiuk |
Czasami
tak jest, że książka przeleży się, zakurzy, zostanie niemal
zapomniana. Z ebookiem jest to jeszcze bardziej prawdopodobne, gdyż
jest tylko elektronicznym zapisem podobnym do dziesiątków innych,
nie woła do nas z półki, nie przestawiamy go w trakcie „wiosennych
porządków”. Cierpliwie czeka na swój czas, na ten moment, kiedy
po niego sięgnę i albo to będzie strzał w dziesiątkę, albo …
niekoniecznie.
„Księga
Diny” była jedną z takich zapomnianych przeze mnie książek.
Przeczytałam kilka początkowych stron i konsternacja – czy to
jest naprawdę ta powieść, która zbiera bardzo dobre oceny? Jako,
że nie należę do osób, które szybko się zniechęcają,
kontynuowałam czytanie i … przepadłam! Kapitalna, skandynawska,
surowa, monochromatyczna powieść!
W
tej książce wszystko jest inne. Tu nie ma półśrodków, miękkich,
wyrafinowanych zachowań, ale dzikie, nieokiełznane, szalone,
odważne i namiętne. A wszystko to dzięki kreacji głównej
bohaterki Diny, która jest centrum powieści, wokół którego
wszystko się kręci. Jako mała dziewczynka Dina przeżywa rodzinną
tragedią mającą znamienny wpływ na jej dalsze życie. Sprawia, że
wkłada na siebie pancerz, przez który tylko nieliczni będą mogli
się przebić.
Po
skończonej lekturze stwierdzam, że główna bohaterka przypominała
mi Sygrydę
Storrådę (Świętosławę) z powieści Elżbiety Cherezińskiej,
dumną i bezkompromisową. To ona dyktuje warunki. Dodatkowo Dina
jawi się jako ekscentryczka, dzikuska, dziwaczka, ale też i osoba,
która dba o prawdę i bezinteresownie ofiarowuje swoją pomoc.
Istniała po to, aby posiadać i nie być w niczyim posiadaniu.
Czytając
„Księgę Diny” miałam wrażenie, że przenoszę się do innego
wymiaru, do innego świata, w którym nie ma kolorów, ale za to jest
muzyka i szum fal uderzających o skaliste wybrzeża.
Zarówno
powieść jak i Dina mają mnóstwo twarzy i serdecznie zachęcam Wam
do ich poznania. Ciekawa jestem, czy staniecie się jej fanami, czy
też … niekoniecznie. Ja na pewno sięgnę po kolejną część
serii pt.: „Syn szczęścia”.
Ocena:
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz