Tytuł: „Tylko oddech”
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: papierowa
Gatunek: powieść obyczajowa
Premiera: 28 sierpień
fot. Katarzyna Denisiuk |
Magdalena
Knedler sztukę pisania o uczuciach i relacjach międzyludzkich
opanowała niemal do perfekcji. Robi to z wyczuciem, w delikatny i
wyważony sposób, a do tego ze smakiem i kobiecą wrażliwością.
Najnowsza
powieść autorki jest wulkanem emocji w przeważającej mierze
smutnych, będących pokłosiem tragicznego wydarzenia sprzed dwóch
lat. Stanowi ono epicentrum złych wyborów i podjętych decyzji.
Jest swoistą granicą i kamieniem milowym, które wyznaczają i
określają dwie historie „przed” i „po”.
Nina
i Iza – dwie kobiety, siostry, tak różne i równocześnie mające
wiele wspólnego. „Przed” każda miała swoje życie, rodziny,
różne ścieżki kariery, wizje na przyszłość. Los chciał, że
coś co nie powinno się wydarzyć, jednak zaistniało i stało się
zarzewiem bardzo wielu trudnych rozmów, wielowymiarowych decyzji, a
w finale doprowadziło do tragedii. Od tego momentu, który był
katalizatorem zatracania się sióstr we własnym smutku, ich życie
diametralnie uległo zmianie. Czy można żyć w niewiedzy, z bagażem
niewypowiedzianych słów i niewyjaśnionych spraw? Czy w końcu
siostry otworzą się przed sobą na tyle, żeby zrozumieć i
oczyścić się z wyrzutów sumienia?
Powieść
„Tylko oddech” zaskoczyła mnie. Bardzo szybko autorka odkryła
karty, dała wiele odpowiedzi oraz teoretycznie uporządkowała
fakty. I co z tego, skoro ten ład był tylko powierzchowny? Wszystko
to co zostało zamiecione pod dywan upraszało się wyciągnięcia i odgruzowania. Dlatego zachłannie chciałam poznać
dalszą część historii, znaleźć odpowiedzi na niezliczoną ilość
pytań, które kołatały mi się po głowie.
Autorka
zabrała nas w podróż po meandrach ludzkiej psychiki i wrażliwości.
Towarzyszyliśmy bohaterkom w ich walce o uzyskanie rozgrzeszenia i
spokoju ducha. „Tylko oddech” jest świetną powieścią
obyczajową. Poczucie estetyki, które jest wizytówką autorki,
bardzo przypadło mi do gustu, a sposób w jaki opowiada swoje
historie zawsze urzeka. To sprawia, że za każdym razem daję się
wciągnąć w historię i czytam z wielką przyjemnością. Żałuję
tylko jednego – braku stempli i wtrętów w postaci wiadomości-smaczków ze
świata sztuki, którego autorka jest fanką i o którym przepięknie potrafi opowiadać.
Fani
autorki na pewno nie będą zawiedzeni, a tych, którzy nie znają
pióra Magdaleny Knedler serdecznie zachęcam do zapoznania się z
jej twórczością. Polecam!
Ocena:
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz