Tytuł: „Mag”
Autor: John Fowles
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumaczył: Ewa Fiszer
Forma książki: papierowa
Gatunek: literatura piękna
fot. Katarzyna Denisiuk |
„Arcydzieło
literatury XX wieku.” Nie można przejść koło takiej informacji
obojętnie. Nie pozostaje nic innego jak sięgnąć, przeczytać i
wyrobić sobie własne zdanie o „Magu”, który wielu czytelników
zachwycił, wstrząsnął nimi, poturbował ich emocjonalnie i
zostawił trwały ślad w galerii wspomnień. Chciałabym należeć
do tego grona, bo przecież każdy z nas szuka czytelniczych perełek,
ale niestety nie jest to możliwe. Nie stoję w opozycji, ale też
nie jest mi po drodze z bardzo pozytywnym odbiorem powieści.
Początek
powieści wprawił mnie w nastrój euforii. Naprawdę! Czytałam i
myślałam, że to będzie kapitalne! Zacierałam ręce i pochłaniam
kolejne strony, żeby całkowicie pogrążyć się w lekturze.
Podziwiałam „mięsisty język”, zabawę autora klimatem
tajemniczości, notowałam zwroty i wyrażenia. Zostałam
zaczarowana. Niestety w pewnym momencie czar prysł. Historia, która
bardzo mnie zaciekawiła, stała się nużąca, zbyt rozciągnięta,
a główny bohater bardzo irytujący. Nie zmienił się jedynie Mag,
który od początku do końca sterował bohaterami jak chciał,
wprawiając je momentami w szalony taniec marionetek. Liczyłam na
spektakularny koniec, który wyciągnie mnie ze stanu przygnębienia
i rozdrażnienia. Takiego nie było.
Życie
Nicholasa Urfe, angielskiego nauczyciela, ulega diametralnej zmianie
w momencie kiedy przyjmuje posadę w szkole znajdującej się na
pewnej greckiej wyspie. Co prawda sfera zawodowa biegnie utartymi
szlakami, za to życie osobiste przeżywa trzęsienie ziemi. Na
wyspie spotyka mężczyznę, o którym powiedzieć tajemniczy jest
sporym niedomówieniem. Człowiek zagadka. Nicholas zostaje
wciągnięty, niemal wessany w niebezpieczną grę, w której jawa
miesza się ze snem, a człowiek nie ma pojęcia co jest prawdą, a co
fałszem. Igranie z ogniem może doprowadzić do obłędu.
Piekło
to nie płomienie i widły diabłów. To miejsce, gdzie człowiek
czuje się poza granicami rozsądku (...)
Pomysł
na fabułę był fantastyczny. Bardzo lubię, kiedy autor bawi się z
czytelnikiem, zwodzi i kluczy. Jednak dla mnie było tego za dużo.
Bańka entuzjazmu pękła i kończyłam czytelniczą przygodę z
uczuciem autentycznego znużenia.
Reasumując
– nie będąc literaturoznawcą, nie potrafię ocenić, czy „Mag”
jest arcydziełem literatury. Doceniam język powieści oraz
stworzony klimat, który powinien być i był nieodłącznym
atrybutem maga, jednak książka jako całość mnie nie zachwyciła.
Ocena:
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz