Tytuł: „Tatuażysta z Auschwitz”
Autor: Heather Morris
Wydawnictwo: Marginesy
Tłumaczył: Katarzyna Gucio
Forma książki: papierowa, dostępna w formie ebooka
Gatunek: biografia/na faktach
fot. Katarzyna Denisiuk |
Rzadko
sięgam po literaturę obozową, ale fakt, że „Tatuażysta z
Auschwitz” jest prozą opartą na faktach, opisującą przeżycia
byłego więźnia, za którą stoi wielu zachwyconych czytelników,
zachęcił mnie do sięgnięcia po tę powieść.
Po
śmierci swojej żony Gity, Lale Sokołow zdecydował się
opowiedzieć o swoich przeżyciach w nazistowskim obozie
koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau pochodzącej z Nowej Zelandii
scenarzystce Heather Morris. Dla Lalego i współwięźniów było to
piekło na ziemi, a dla większości ostatni przystanek na ścieżce
życia. Wydaje się, że w takim miejscu miłość nie ma szans,
przygnieciona panoszącym się wszechogarniającym, dojmującym
poczuciem pustki. Pojawiła się Gita Furman. Lale się zakochał. Lale
chciał żyć, chciał przeżyć, chciał zestarzeć się z Gitą na
wolności. Tatuował więźniów. Tysiące kobiet i mężczyzn.
Przyznam,
że wiele myśli kołatało mi się po głowie po przeczytaniu
„Tatuażysty z Auschwitz”. Najbardziej natrętną wcale nie była
ta, czy jest to „niesamowita
historia miłosna niezwykłego człowieka i apoteoza
człowieczeństwa”, ale co sprawiło, że ja tej książki nie
przeżyłam tak jak większość czytelników?
Historia
człowieka, który przeżył zagładę, cieszył się z każdego
kolejnego dnia na ziemi, zgrabnie ubrana w słowa
przez Morris, była dla mnie jedynie „letnim” przeżyciem. Nie
poczułam trwogi jaka towarzyszyła więźniom, tragizmu ich
sytuacji, okrucieństwa katów, za murami więzienia
Auschwitz-Birkenau. Nie targały mną emocje jakie powinny zostać
wyzwolone. Nie poczułam, że ta historia wydarzyła się naprawdę.
Autorka
z pewnością spędziła niesamowity czas w towarzystwie Lalego,
podczas wielogodzinnych spotkań, kiedy to przeżywał przeszłość
kolejny raz. Ponowne sięgnięcie w głąb pamięci, odgrzebanie
wspomnień o traumatycznych przeżyciach, o których zapewne chciałby
na zawsze zapomnieć, kosztowało byłego więźnia mnóstwo sił i
wymagało wielkiego poświęcenia. Niestety, w moim odczuciu, nie
udało się autorce tak sfabularyzować usłyszanych historii, aby
były one elektryzujące i ściskające za serce. Nastawiłam się,
że ta powieść emocjonalnie mnie przeczołga, zagnieździ się w
pamięci i nie da o sobie zapomnieć przez długi czas . Nic z
tego...
Ocena:4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz