Tytuł: „Czwarta małpa”
Autor: J.D. Barker
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczył: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Forma książki: ebook
Gatunek: kryminał
Seria: Sam Porter (1)
fot. Radek Denisiuk |
Mnóstwo
bardzo wysokich ocen, pełne euforii komentarze, zapowiedź na
okładce, która każe wierzyć, że będzie to petarda - „Mroczna
i pełna nagłych zwrotów akcji powieść niczym „Milczenie owiec”
pomnożone przez „Siedem”” i … petardy nie było. Tak to
czasami bywa. Oczekiwałam wspaniałego prezentu, a dostałam kolejną
„parę skarpet”. Długo myślałam co poszło nie tak i doszłam
do pewnych wniosków, o których napiszę za parę linijek.
Zabójca
Czwartej Małpy, człowiek postrach, który podrzuca małe, białe
pudełka przewiązane czarną wstążką z „milutką”
niespodzianką wewnątrz – częścią ciała ofiary... Od 5,5 roku
jest nieuchwytny dla chicagowskiej policji. Przełomem w śledztwie
może okazać się śmierć pieszego pod kołami autobusu. Wszystkie
poszlaki wskazują, iż to właśnie poszukiwany zabójca zginął w
wypadku. Czy to może być aż tak trywialne? Tyle starań, tyle
zachodu, a tu sprawa rozwiązuje się jak za machnięciem
czarodziejskiej różdżki? Domyślacie się, że nie, bo inaczej
książka skończyłaby się zanim na dobre się rozkręciła. Co
ważne, detektyw Sam Porter znajduje przy zmarłym pamiętnik, który
ujawni tę najmroczniejszą stronę fabuły.
„Czwarta
małpa” ma niemal wszystko czym może być bardzo dobry kryminał,
czyli przerażającego zabójcę, który bawi się z policją jak mu
się żywnie podoba, policjantów, którzy wzbudzają sympatię, i którym mocno kibicujemy, krwawe sceny zbrodni (wiem, nie każdy to lubi,
akceptuje lub toleruje), ciekawą zagadkę, na tyle zagmatwaną, że
przez długi czas ciężko się domyślić jej rozwiązania. Wiecie
czego mi zabrakło? Wartkiej akcji, przełomu, tąpnięć. Coś
takiego pojawia się po przeczytaniu 75% książki. Nie twierdzę, że
do tego momentu nudziłam się setnie. Nie, ale podkręcenie
zainteresowania naprawdę wyszłoby tej książce na plus.
Wprowadzenie dodatkowego wątku jakim jest historia z pamiętnika ma
chyba jedno, główne zadanie – szokowanie czytelnika. Zadanie
wykonane w sposób mistrzowski, ale rodzi pytanie, czy o to chodziło?
Narzekam na słabo rozwijającą się akację, po czym patrzę na
tytuły rozdziałów i co widzę? Śledztwo zostało rozwiązane w
przeciągu dwóch dni! Chyba się jednak czepiam ;-)
Reasumując
- moje oczekiwania były ogromne, a dostałam tylko dobry kryminał.
Może gdybym nic, albo niewiele o książce wiedziała i nie była
zaprawiona w bojach czytając sporo mocnych kryminałów (patrz np.
seria z Davidem Hunterem Chrisa Cartera), to piałabym z zachwytu. I
wiecie co? Mimo mojego kręcenia nosem zachęcam do sięgnięcia po
ten kryminał, bo czuję, że wielu z Was będzie podzielało zachwyt
nad tą książką. Jest to pierwsza część serii i z ciekawości
sięgnę po kolejną, żeby przekonać się, czy zostanę z autorem
na dłużej, czy się jednak rozstaniemy.
Ocena:
4,5/6
Generalnie mam ochotę na tę książkę, ale nie oczekuję petardy, bo często zawodzę się na tak zachwalanych tytułów.
OdpowiedzUsuńJeśli nie oczekujesz petardy, to myślę, że możesz być zadowolona :-)
Usuń