8 listopada 2017

"Porzuć swój strach" Robert Małecki Świetny kryminał z muzyką zespołu Dżem w tle

Tytuł: „Porzuć swój strach”
Autor: Rober Małecki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Forma książki: papierowa, dostępna również jako ebook


fot. Radek Denisiuk


Porzuć swój strach” miałam w planach, ale przyznam, że raczej odległych. Co sprawiło, że musiałam przeczytać już, zaraz, na wczoraj? Mój mąż, który sięgnął po pierwszą książkę z cyklu pt.: „Najgorsze dopiero nadejdzie” i natychmiast niemal połknął kolejną, czyli właśnie „Porzuć swój strach”. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, jednak książkoholikiem w naszej rodzinie jestem ja, a Radek czyta książki branżowe, natomiast wszystkie inne szalenie rzadko. Aha, i od razu zapytał, czy Robert Małecki coś jeszcze napisał? ;-) Jak widzicie nie miałam wyjścia i musiałam się dowiedzieć co wprawiło Go w zachwyt i takie kompulsywne działanie.

Marka Benera już znamy. Obecnie szefuje w redakcji tygodnika „Echo Torunia”. Podejmuje się karkołomnego zadania, odnalezienia zaginionej maturzystki, córki miejscowego przedsiębiorcy z branży informatycznej Krzysztofa Żelaznego. Coś co na pozór wydawało się proste, łatwe i przyjemne, okazuje się skomplikowane i splątane jak żeglarski węzeł lub słuchawki douszne wyciągnięte z kieszeni.
Aldona Terlecka, redakcyjna koleżanka i prawa ręka Benera, równolegle pracuje nad inną, ciekawą, ale i niebezpieczną sprawą, która mogłaby się stać trampoliną w jej dalszej karierze.
Czy te dwie ścieżki skrzyżują się? A może będą miały wspólny mianownik? Czy uda się odnaleźć dziewczynę? I przede wszystkim czy śledztwa redaktorów dadzą odpowiedź na pytanie „gdzie jest Agata?”, żona Marka Benera, która zaginęła kilka lat temu.

Porzuć swój strach” czyta się znakomicie. Tu nie ma ani chwili na nudę, ziewanie, ospałe drapanie się po głowie. Tu cały czas coś się dzieje, pojawiają się nowe informacje, z zapartym tchem śledzimy losy bohaterów. Do końca nie wiadomo co, jak i dlaczego.
Nieraz uśmiechnęłam się pod nosem, co stanowi dla mnie wartość dodaną książki. Pierwszą część oceniłam na szkolną czwórkę, bo było dobrze, drugiej wystawiam piątkę, chociaż waham się, czy jednak nie zmienić na +5.

I jeszcze taka dygresja na koniec. Przy okazji książek Roberta Małeckiego, które stoją na naszym regale z książkami (wygrałam je w konkursie!), uświadomiłam sobie jaka jest przewaga książek konwencjonalnych, wydanych w formie papierowej od ebooków, które uwielbiam i nadal będę czytała w hurtowych ilościach. Otóż, książki te mogą wabić i kusić potencjalnego czytelnika, np. piękną albo oryginalną (jedno z drugim nie wyklucza się) okładką. Można sięgnąć, przeczytać opis, rekomendację (fachowo nazywaną blurbem) i zagłębić się w lekturze. Tak właśnie było w przypadku Radka. Był i przepadł :-)

Ocena: 5,5/6 Ocena Radka: 6/6 :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz