Tytuł: „Gołębiarki”
Autor: Alice Hoffman
Wydawnictwo: Wielka Litera
Tłumaczył: Bohdan Maliborski
Forma książki: książka papierowa; dostępna w formie ebooka
fot. Radek Denisiuk |
„Gołębiarki”
Alice Hoffman są dla mnie totalnym zaskoczeniem. Miałam zupełnie
inne wyobrażenia o czym jest ta książka, w jakim jest klimacie i
jakie emocje będą mi towarzyszyć. Założyłam, że to literatura
przez duże „l”, a co najmniej powieść, która bardzo mi się
spodoba. Skąd takie przypuszczenia? Odpowiedź jest prosta.
„Gołębiarki” zostały mi polecone przez osoby, kobiety, których
ścieżki czytelniczej przygody niejednokrotnie krzyżowały się z
moimi, wierzę im na słowo i niemal biorę w ciemno, to nad czym się
rozpływają.
Jak
było?
Rewelacyjnie,
fantastycznie i … magicznie! Odpłynęłam!
Czytaliście
„Malowanego człowieka” Petera V. Bretta albo „Drogę Królów”
Brandona Sandersona? Czuję, jestem niemal przekonana, że fani
wymienionych książek „Gołębiarkami” będą oczarowani, a już
na pewno nie będą mieli poczucia zmarnowanego czasu. Do tego grona
możemy dodać wszystkich tych, którzy lubią czytać o niezłomnych,
silnych kobietach, wojowniczkach i mamy już całkiem pokaźną grupę
potencjalnych czytelników.
Lata
70. n.e. Cztery kobiety, każda jest inna, nieprzeciętna,
posiadająca inne zdolności, inną wrażliwość, inny bagaż
doświadczeń i demony, z którymi musiały walczyć. Spotykają się
w górskiej twierdzy Masadzie, zamieszkałej przez Żydów. Ich losy
się plączą, łączą, zazębiają. Spotykają się w gołębniku,
gdzie zajmują się gołębiami, będącymi jedynym łącznikiem ze
światem zewnętrznym. Masada jest celem ataku Rzymian. Ocalała
tylko garstka...
Fakty
plus fikcja. Kobiety z krwi i kości plus ich nadprzyrodzone
zdolności. A do tego ich przeżycia, rozterki, smutki. „Gołębiarki”
to książka o sile kobiet, ich waleczności, trosce o najbliższych,
chęci i woli przerwania.
Ta
powieść jest bajkowa, a nawet bajeczna! Zostałam zaproszona na
statek, który rozwinął żagle i zabrał mnie w piękny rejs.
Odpłynęłam! Dotarłam do celu z myślą – to była cudowna
podróż. Serdecznie Wam ją polecam!
Aniu,
Gosiu, bardzo Wam dziękuję :-*
PS
Jeśli fani Bretta i Sandersona sięgną po „Gołębiarki” i nie
zaznają radości czytania – otwieram biuro skarg i zażaleń i
„biorę na klatę” wszystkie pretensje.
Ocena:
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz