28 lutego 2018

"Perskie narzeczone" Dorit Rabinyan Trudna, wymagająca i nieoczywista historia


Tytuł: „Perskie narzeczone”
Autor: Dorit Rabinyan
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Agnieszka Olek
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka; egzemplarz recenzencki
Gatunek: literatura współczesna


fot. RadekDenisiuk


Okładka „Perskich narzeczonych” mnie urzekła. Tajemnicza, z uchylonymi drzwiami do nieznanego świata. Weszłam pełna nadziei na piękna przygodę.

Ta książka to wachlarz niebagatelnych i przedziwnych wrażeń. Z jednej strony Autorka bez skrępowania mówi o codziennych, ludzkich czynnościach, związanych z naszą naturą i seksualnością. Czuć zapach moczu, krwi, jak również aromatycznych potraw i przypraw. Z drugiej strony odwołuje się do legend, miesza magię z rzeczywistością, sprawia, że jawa przenika się ze snem, a teraźniejszość z przeszłością.

To książka o kobietach, a raczej, patrząc z perspektywy naszej kultury, dziewczynach, mieszkających w perskiej wiosce, które jedyne o czym marzą w życiu, to małżeństwo. Co prawda piętnastoletnia, ciężarna Flora ma męża, ale mający własny sposób i pogląd na życie, podążył swoją drogą, nie oglądając się na żonę. Jedenastoletnia malutka i drobniutka Nazi jest jej pocieszycielką i orędowniczką. Zrobi niemal wszystko, żeby wyjść za mąż i założyć rodzinę.
Z kart historii wyziera smutny, wręcz tragiczny obraz życia sefardyjskich Żydów w Persji, kobiet, których przeznaczeniem jest rodzenie dzieci i to najlepiej płci męskiej. Bycie piękną, pachnącą, gładką to przymioty, które determinują ich egzystencję.

Książka jest wymagająca, niełatwa, nie czyta się jej szybko, a wręcz przeciwnie, pomału, dozując sobie wrażenia, próbując zrozumieć, poukładać i przetrawić opowiedzianą historię. Niewiele ponad 200 stron, a czytane były przeze mnie kilka dni. Lekturze towarzyszyło uczucie, że to nie moja bajka, a jednak ciągnęło mnie do niej. To było naprawdę ciekawe doświadczenie, ale nie mogę napisać, że powieść wzbudziła mój zachwyt. Może nie do końca Autorka przemówiła do mnie swoim oryginalnym językiem literackim?

Książkę szczególnie polecam tym, którzy lubują się w historiach, w których dominuje realizm magiczny, są niejednoznaczne, nietuzinkowe, nieoczywiste.

Ocena: 4,5/6

26 lutego 2018

"Kobieta w oknie" A.J. Finn Zaskakujący, nieodkładalny thriller


Tytuł: „Kobieta w oknie”
Autor: A.J. Finn
Wydawnictwo: W.A.B.
Tłumaczył: Jacek Żuławik
Forma książki: ebook
Gatunek: thriller psychologiczny


fot. Radek Denisiuk


Chciałam przeczytać coś z thrillerowych nowości. Padło na „Kobietę w oknie”, bo podobno bardzo dobra książka, bo polecają mistrzowie thrillerów ze Stephenem Kingiem na czele. Zaczęłam czytać. Kartki przewijały się same, choć niewiele się działo. Zastanawiałam się, w czym tkwi fenomen? Czy te ochy i achy były pod adresem tej powieści? Myślałam, tu musi się coś wydarzyć, przecież ta książka nie może być tylko taka przegadana (choć nie powiem, było w niej coś frapującego). I nagle, jak nie tąpnęło, tak w okolicach 1/3 (oceniam na 8 w skali Richtera), to już do końca była emocjonalna demolka. King powiedział „Nieodkładalna” - miał rację!

Niejednokrotnie, w trakcie czytania, myślałam - skądś ten motyw znam, gdzieś już to było. No i co z tego? Skoro Finn potrafił uszyć taki thriller, który porywa, ciekawi, przyprawia o dreszcze i opad szczęki – tak, tak, w okolicach 75% wystąpiła u mnie taka reakcja. Finn rzucił rękawicę, a ja podjęłam próbę rozwikłania zagadki. Zdradzę Wam, że z marnym skutkiem.

Anna mieszka sama. Głównym jej problemem jest agorafobia, czyli lęk przed przebywaniem na otwartej przestrzeni, dlatego z domu praktycznie nie wychodzi. Do tego dorzucamy jeszcze kilka bolączek i grzeszków i powstaje sporych rozmiarów koszmar. Co poza borykaniem się z własnymi lękami można robić samej w dużym domu? Anna istnieje w wirtualnym świecie, namiętnie oddaje się oglądaniu filmów oraz … podglądaniem sąsiadów z naprzeciwka, przy okazji robiąc im zdjęcia. Pewnego dnia zobaczyła za dużo, coś co wstrząsnęło jej życiem i uruchomiło lawinę nieprzewidzianych wydarzeń.

Daję wielkiego plusa Autorowi za to, że zamykając niemal całą akcję w jednym miejscu, grzebiąc w głowie jednej bohaterki, potrafił przykuć moją uwagę na kilka godzin. „Kobieta w oknie” jest szybkim shotem, który łatwo „wchodzi” i daje miłe doznania. Chociaż z drugiej strony powoduje takie skołowacenie i pomieszanie, że może stać w równej linii z dużymi butelkami wysokoprocentowych trunków. Polecam fanom thrillera psychologicznego oraz tym, którzy chcą skosztować smakowitej przerwy pomiędzy innymi, czytanymi na co dzień gatunkami.

PS „Kobieta w oknie” jest debiutancką powieścią A.J. Finna. Z pewnością będę miała oko na tego pisarza.

PS2 Aniu, dziękuję za polecajkę :-*

Ocena: 5/6

25 lutego 2018

"Na południe od Brazos" Larry McMurtry Cudowna przygoda na Dzikim Zachodzie

Tytuł: „Na południe od Brazos”
Autor: Larry McMurtry
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczył: Michał Kłobukowski
Forma książki: papierowa
Gatunek: western, literatura współczesna


fot. Radek Denisiuk


Jeśli miałbyś w swoim życiu przeczytać tylko jeden western, przeczytaj »Na południe od Brazos«. – USA Today 

Największa literacka epopeja o Dzikim Zachodzie. Nagroda Pulitzera 1985 roku. Opowieść o wielkiej przygodzie, miłości i marzeniach, z plejadą niezapomnianych bohaterów, w mistrzowskim przekładzie Michała Kłobukowskiego. - Wydawnictwo Vesper. 

Gdyby nie moja serdeczna koleżanka, która na początku roku przeczytała „Na południe od Brazos” i okrzyknęła ją swoją książką roku (!) i która święcie wierzyła i wierzy, że ta powieść jest na tyle wyjątkowa, że każdemu przypadnie do gustu, nie wiedziałabym o istnieniu tej powieści, a co za tym idzie nie sięgnęłabym po nią i nie odpłynęła na kilka dni w świat Dzikiego Zachodu. Olu, bardzo Ci dziękuję za „subtelne” podszepty. I tak, możesz głośno powiedzieć „a nie mówiłam?!”. 

Pomyślicie, co może być fascynującego (sic!) w czytelniczej podróży z kowbojami, stadem bydła, w rozległe tereny prerii? Musicie mi uwierzyć – może! Wspaniale wykreowani bohaterowie, którzy mają żelazne zasady, kodeks moralny i bezkompromisowy sposób postępowania. Wiedzą co jest dla nich w życiu ważne, potrafią jasno zdefiniować swoje potrzeby i upodobania. Głównymi aktorami są mężczyźni, ale kobiety ogrywają również bardzo ważną rolę, są wręcz jak narkotyk, który potrafi namieszać w głowie. 

Poznajemy życie kowboja od środka. Czujemy na sobie kurz, brud, pot leje się po ciele. Chodzimy do saloonu, pędzimy bydło, walczymy z Indianami, przeprawiamy się przez rzeki, mozolnie brniemy do celu. Ale przede wszystkim czujemy to, co nasi bohaterowie, utożsamiamy się z nimi. Z jednymi sympatyzujemy, innych nie lubimy, potępiamy, a nawet ocieramy się o skraj nienawiści. To jest męski, szorstki świat, w którym jest miejsce na przyjaźń, miłość, poświęcenie, oddanie, który potrafi wzruszyć i rozczulić. 

„Na południe od Brazos” jest jak najwspanialsza przygoda, o której się nie zapomni. Pędźcie bydło Gusem, Callem i ich kompanami, bo ta podróż naprawdę dostarczy Wam całego wachlarza wrażeń, a o to właśnie w literaturze chodzi, żeby nie zostawiła nas obojętnymi. 

Jeszcze kilka słów na temat wydania. Western to gatunek raczej specyficzny, mało popularny, więc potrzebuje bardziej zintensyfikowanych działań promocyjnych, żeby trafił do szerszego grana odbiorców. „Na południe od Brazos” w starym, dwutomowym wydaniu Państwowego Instytutu Wydawniczego z 1991 roku liczy w sumie 914 stron. Wydanie jednotomowe Wydawnictwa Vesper – 840 stron.
Apeluję do wydawnictwa – elektroniczne wydanie książki będzie bardzo praktycznym rozwiązaniem i myślę, że więcej czytelników sięgnie po tą epicką powieść. „Grubasy” pięknie wyglądają na półce, ale zapakowanie takiej "cegły" w codzienną drogę do pracy, czy podróż, to już wyższy poziom determinacji. 

Ocena: 6/6

22 lutego 2018

"Cudowny chłopak" R.J. Palacio Piękna i pouczająca historia


Tytuł: „Cudowny chłopak”
Autor: R.J. Palacio
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczył: Maria Olejniczak-Skarsgard
Forma książki: audiobook; czyta Anna Dereszowska
Gatunek: literatura piękna


fot. Radek Denisiuk


Jedni mogą sięgnąć po książkę – tak jak ja zrobiłam, drudzy pójdą do kina – tak jak dzieciaki z klasy mojego syna i jestem niemal przekonana, że nikt nie będzie zawiedziony i każdy powie – to była bardzo wzruszająca i wartościowa historia.

Wyobraźcie sobie, że macie 10 lat, zaczęliście naukę w nowej szkole, nikogo tam nie znacie i wyglądacie jak … W tym miejscu możecie sobie wyobrazić najgorsze epitety na swój temat, gdzie paskuda, czy brzydal, będzie tym najmniej okrutnym i bolesnym. Oprócz słownych zaczepek i obgadywania dochodzi jeszcze zachowanie. Czujecie się jak trędowaci, bo wszyscy myślą, że swoją aparycją możesz zarazić otoczenie. Witajcie w świecie Augusta!

Medyczny przypadek Augusta jest jak puszka Pandory. Genetyka obeszła się z nim okrutnie, przez co w swoim krótkim życiu przeszedł 27 operacji twarzy. To jest szala zła jego życia. Na drugiej szali - szali dobra - są tony miłości, wsparcia i wiary jego rodziców i siostry. Pierwszy i kolejne dni w szkole niebezpiecznie przechylają szalę w kierunku tej pierwszej... Co wygra? Co przeważy? Jak poradzi sobie August? Czego nauczą się rówieśnicy i starsi koledzy i koleżanki? Ach, zapomniałam napisać – chłopak jest cudowny! Mądry, zabawny, koleżeński. Dzieci będę musiały pokonać niejedną barierę, żeby Go zobaczyć takim jaki jest naprawdę.

Historia Augusta naprawdę jest piękna i mądra. Opowiedziana z perspektywy kilku osób. Uczy tolerancji, poszanowania drugiego człowieka, pokazuje co jest w życiu ważne. Książka Palacio może być doskonałym przyczynkiem do rozmowy dzieci w szkole, czy też w domu. Tak, dorośli też mogą się wiele z niej nauczyć, choć myślę, że właśnie starsze dzieci i nastolatki są tutaj idealną grupą docelową.

Jeszcze parę słów o formie książki. Wysłuchałam audiobooka czytanego przez Annę Dereszowską. Swego czasu nie podobała mi się jej interpretacja „Światła między oceanami”. Niepomna na to złe doświadczenie sięgnęłam po „Cudownego chłopaka”. I … było dokładnie tak samo. Po co narzucać słuchaczowi swoje nadmierne emocje? Od razu z tyłu głowy mam wątpliwości – czy to jest gra aktorska, czy lektorka faktycznie AŻ tak przeżywa słowo czytane? Po raz kolejny nie wejdę do tej samej rzeki. Książka – tak, audiobook – nie.

Ocena: 5/6

18 lutego 2018

"Ciemna strona" Tarryn Fisher Przejmująca historia wywołująca wewnętrzny dygot


Tytuł: „Ciemna strona”
Autor: Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Tłumaczył: Jakub Małecki
Forma książki: audiobook; czyta Katarzyna Raduszyńska
Gatunek: thriller psychologiczny


fot. Radek Denisiuk


Już na wstępie przestrzegam – nie słuchajcie audiobooka, sięgnijcie po wydanie papierowe lub elektroniczne. Niestety popełniłam ten błąd i książka, która jest elektryzująco mroczna, niejednoznaczna, zmuszająca do refleksji i wywołująca burzę w głowie, czytana przez Katarzynę Raduszyńską była momentami nużąca, monotonna i taka … płaska. Entuzjaści audiobooków wiedzą, że interpretacja lektora odgrywa szalenie ważną rolę i może po prostu książkę „położyć”. W mojej opinii tak się stało z „Ciemną stroną”. Pomimo tego i odcinając się od wrażeń z niemal 10 godzin słuchania, książkę Terryn Fisher polecam, bo zostawia po sobie posmak niepokoju i dygot po odbytej w czeluście ludzkiej psychiki podróży. 

Senna Richards z jednej strony odniosła sukces - jest znaną i rozpoznawalną autorką bestsellerowych powieści. Z drugiej strony jest poturbowana przez życie, trawi ją mnóstwo trosk, a koszmary z przeszłości nie pozwalają o sobie zapomnieć. Codzienna egzystencja nie napawa optymizmem, a co dopiero fakt, że pewnego dnia, w dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin, budzi się w nieznanym sobie miejscu, otoczeniu, które jest jej kompletnie obce. Kto ją porwał? Dlaczego? Co od niej chce? Jak długo będzie więziona? Bez przyzwolenia musi uczestniczyć w niebezpiecznej grze, w której warunki dyktuje ktoś, kto wwierca się w najgłębsze zakamarki jej umysłu. 

Tarryn Fisher w „Ciemnej stronie” stworzyła niesamowity klimat. Surowy, czarno-szary, smutny i taki … ludzki. Bez zbędnych ozdobników, koloryzowania sprawiła, że lektura wyzwala wewnętrzny dygot. Książka obfituje w bardzo wiele życiowych prawd, trafnych spostrzeżeń i podkreślonych grubą kreską cytatów. 

Miłość kurewsko trudno wyleczyć. Tak jak raka. Kiedy myślisz, że jest po wszystkim, on wraca. 

Narracja biegnie wieloma torami. Z Senną przeżywamy koszmar uwięzienia, wsłuchujemy się w historię jej życia naznaczoną kilkoma, brzemiennymi w skutkach kamieniami milowymi. Drobiazgowo, przemyślanie, składnie Autorka odkrywa przed nami kolejne karty by finalnie otrzymać pełen obraz. Niestety nie napawa on optymizmem. 

„Ciemna strona” jest bardzo dobrym thrillerem psychologicznym. Wzbudza całe spektrum emocji i nie pozostawia nas obojętnym na opowiedzianą historię. Tylko pamiętajcie, nie tykajcie audiobooka! 

Ocena: 5/6

16 lutego 2018

"Pocałunek stali" Jeffery Deaver


Tytuł: „Pocałunek stali”
Autor: Jeffery Deaver
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczył: Łukasz Praski
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: kryminał/thriller
Seria: Lincoln Rhyme (12)



fot. Radek Denisiuk



Tak, to już dwunaste spotkanie z duetem Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, co nie oznacza, że przed sięgnięciem po „Pocałunek stali” musicie obłożyć się poprzednimi tomami i czytać do upadłego. Można czytać bez znajomości książek z serii, bo Autor w subtelny sposób przybliża sytuację głównych bohaterów, a główna, kryminalna zagadka, nie ma korzeni w przeszłości.
Tak, przeczytałam wszystkie książki z serii, co świadczy o tym, że Deaver świetnie pisze, dostarcza niezłej rozrywki i potrafi zaskarbić sobie wiernych czytelników.

W „Pocałunku stali” mamy kilka zagadek, kilka równolegle prowadzonych śledztw. W Nowym Jorku szaleje morderca. Przerażające jest to, że narzędziami zbrodni stają się urządzenia i przedmioty codziennego użytku, którymi szaleniec potrafi manipulować i sterować. Amelia tropi sprawcę goniąc go po mieście, a Lincoln, w zaciszu swojego domu, będącego jak najlepiej wyposażone laboratorium, bada dowody rzeczowe zebrane z miejsc przestępstw.

Tak, brakowało mi tego duetu, tablicy z wypisanymi na niej informacjami o danym miejscu zdarzenia, zgryźliwych uwag Lincolna, uczynnego i na każde zawołanie Thoma. Dodatkowo Autor wprowadził do gry nową, bardzo ciekawą osobę, która pomimo nikłego doświadczenia przyczyniła się do rozwiązania kryminalnej zagadki, a przede wszystkim nadała świeżości dochodzeniu.

Czytelnicy znający poprzednie książki Deavera znajdą w "Pocałunku stali" kontynuację kilku, starszych wątków. Zakończenie zaś sugeruje, że powstanie kolejna część. Nie mam nic przeciwko, bo wiem, że czeka mnie kolejny dobry kryminał.

Pocałunek stali” to 550 stron kryminału, którego akcja rozwija się jak metodycznie prowadzone śledztwo, czyli krok po kroku, niespiesznie, ale też bez zbędnych przystanków. Zakończenie zaskakuje i sprawia, że na usta ciśnie się stwierdzenie „sprytnie to sobie Deaver wymyślił”. Z resztą … jak zwykle. Wiele wątków się zamyka, kilka nie ma swojego zakończenia. Dobre, to jest naprawdę dobre! Dla każdego miłośnika kryminału i thrillera. A tych, którzy znają pióro Deavera myślę, że nie trzeba namawiać.

Ocena: 5/6

14 lutego 2018

"Elegia dla bidoków" J.D. Vance Ciemna strona Ameryki


Tytuł: „Elegia dla bidoków”
Autor: J.D. Vance
Wydawnictwo: Marginesy
Tłumaczył: Tomasz S. Gałązka
Forma książki: papierowa, dostępna w formie ebooka; egzemplarz recenzencki
Gatunek: autobiografia
Premiera: 15 luty 2018



fot. Radek Denisiuk


Elegia dla bidoków” to prawda i fakty, ubrane w słowa przez człowieka, który urodzony i wychowany w społecznych nizinach, z tej biedy się wyrwał, zawalczył o swoje i zdobył bardzo dobre wykształcenie, otwierające mnóstwo drzwi i dające ogromne możliwości. J.D. Vance nie odciął się od korzeni. Cała droga którą przeszedł i to co przeżył w nim rezonuje. Dzięki temu, że o swoich przeżyciach zdecydował się napisać, możemy poznać inną twarz kraju, który dla wielu był wymarzonym kierunkiem emigracji, zrewidować swoje wyobrażenia albo się w nich utwierdzić.

Czy J.D. Vance spełnił swój „american dream”?

Północno-wschodnia część Stanów Zjednoczonych, mocno uprzemysłowiona, zdominowana przez przemysł ciężki. Popularnie określana jest jako pas rdzy, gdyż rdza symbolizuje rozpad, coś co się kończy, psuje, ulega zniszczeniu, bo nikt o to nie dba. W przeciągu lat zmniejszyła się tu produkcja, a co za tym idzie zatrudnienie i liczba ludności. W tym właśnie rejonie urodził się J.D. Vance. W małej miejscowości, zamieszkiwanej przez bidoków, dla których bieda to rodzinna tradycja. Dla Autora to byli jego przyjaciele, sąsiedzi i rodzina.

Ta książka jest amerykańska, bo pokazuje Amerykę i to bez koloryzowania, pompatyczności, za to szczerze i prawdziwie. A z drugiej strony ma tak wiele punktów stycznych z tym co możemy zaobserwować w naszym kraju, że równie dobrze tę historię mógłby opowiedzieć Polak.

„Elegia dla bidoków” to opowieść wielowarstwowa. Z jednej strony obnaża wyobrażenia o bogatym, wielkim kraju, który ma rejony bardzo ubogie, pełne biedoty, zmagające się z narkomanią, pijaństwem, przemocą. Z drugiej pokazuje, że można z takich nizin społecznych wspiąć się na wyżyny i zdobyć niebywały awans społeczny. Po części działa jak poradnik pozytywnego myślenia, bo na przykładzie Vance'a widać, że można coś w życiu osiągnąć dźwigając na barkach dojmujący kapitał społeczny. To również źródło wiedzy o systemach opieki społecznej i oświaty w Stanach Zjednoczonych.
Ta książka, to jednak przede wszystkim obraz tego, że najważniejsze w życiu jest to, co my sami pragniemy, do czego dążymy, jakie cele sobie stawiamy. A w tej realizacji naszych marzeń niebywałe znaczenie odgrywają otaczający nas ludzie, te pomocne dłonie, aniołowie stróżowie, którzy nad nami czuwają, dają komfort i stabilizację i non stop popychają nas do przodu. Jeśli mamy takie osoby w naszym otoczeniu, to tak jakbyśmy wygrali los na loterii. Trzeba wziąć życie w swoje ręce i nie zrzucać winy na wszystko co nas otacza, na kulawą politykę, odrealnione przepisy, czy też rozbuchaną biurokrację.

Z Middletown w Ohio na uniwersytet z Ivy League? Da się? Yes, you can! Tym jest dla mnie „Elegia dla bidoków”. A cała reszta, czyli obraz współczesnej Ameryki z jej ułomnościami i wadami to dodatkowa, nieoceniona wartość poznawcza. Książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem, bo historia Vance'a jest ciekawa i wiarygodnie opowiedziana. Polecam!

Ocena: 5,5/6

12 lutego 2018

"Szczęśliwa ziemia" Łukasz Orbitowski Wymagająca, mocna i niejednoznaczna


Tytuł: „Szczęśliwa ziemia”
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura współczesna


fot. Radek Denisiuk


Proza Łukasza Orbitowskiego jest wymagająca i niełatwa. Kąsa, gryzie i szarpie. „Szczęśliwa ziemia” miała momenty trudne do zinterpretowania, poukładania sobie w głowie. Dzięki temu, że nie jest jednoznaczna, daje pole do różnych wyobrażeń i własnych przemyśleń.


Człowieku, co ci jest?
- życie mi jest.

Piątka chłopców, pięć zabawnych ksywek i Rykusmyku, małe, szare miasteczko. Szwendają się, spotykają, chowają, przekraczają granicę swojego strachu. I marzą. Każdy o czymś innym. Po maturze, przed wkroczeniem w dorosłość, wydarza się coś, co określi każdego z nich na długie lata.
Rozjeżdżają się po świecie. Układają sobie życie. Czy osiągnęli to co chcieli? Czy będą żałowali tego co się stało? Czy wrócą do tego co było? Przeszłość do nich woła.

Byliśmy dorośli, dorośli mają imiona i nie robią już tych niepoważnych rzeczy, które robili jako dzieci.

Podziwiam i doceniam Orbitowskiego za sposób wprowadzenia w historię, nakreślenia tła, przedstawienia postaci. Tu nic nie jest łatwo podane, banalnie oczywiste. Nawet imiona głównych bohaterów nie są początkowo znane. Wkręcamy się w powieść powoli, odsłaniamy kolejne wątki. Z czasem akcja przenosi się z małej mieściny do dużych miast i tam towarzyszymy bohaterom w ich dorosłym życiu. Gdziekolwiek w danej chwili jesteśmy, czy to w Polsce, czy za granicą, w małej miejscowości, czy też w dużym mieście, Autor niezwykle interesująco i realistycznie pokazuje klimat danego miejsca i kreśli losy mieszkających tam ludzi. Na każdym kroku czuć, że wszystko zostało przemyślane, zaplanowane, wszystko ma swoje, właściwe miejsce.

Niesamowity zmysł obserwacji, mocne, bezpardonowe pióro, to niezaprzeczalne zalety „Szczęśliwej ziemi”. To książka, która sprawi, że po jej przeczytaniu będziemy mieli poczucie, że jest ona nad wyraz ambitna i … nie dla każdego.
Jeśli czytaliście „Inną duszę”, to tak jak ja, wiecie jak niezwykle Orbitowski pisze. W tamtej powieści historię napisało życie, a w „Szczęśliwej ziemi” Autor pokazał co mu w duszy gra. Czy zatańczylibyście z Nim do tej muzyki? Musicie przekonać się sami. Na mnie zrobił bardzo duże wrażenie, choć miałam poczucie, że nie do końca zgraliśmy się w tym tańcu.

Ocena: 5/6

6 lutego 2018

"Powtórka" Marcel Woźniak Dla każdego entuzjasty polskiego kryminału

Tytuł: „Powtórka”
Autor: Marcel Woźniak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Forma książki: ebook
Gatunek: kryminał
Seria: Leon Brodzki


fot. Radek Denisiuk


Odkrywania kolejnych, polskich kryminalistów ciąg dalszy. Tym razem jako przystawka wjechała ''Powtórka” Marcela Woźniaka i powiem Wam, że to było bardzo dobre i zaostrzyło mój apetyt! Na pewno wrócę do Torunia na „Mgnienie”. Czy to będzie danie główne, które miło połechta moje kubki smakowe? Z dobrych źródeł wiem, że się nie rozczaruję. I pozostaje pytanie – będzie również coś na kolację?

Od razu Wam „zdradzę”, że „Powtórka” ma dwóch bohaterów – Leona Brodzkiego oraz Toruń. Dawno nie czytałam powieści kryminalnej tak mocno osadzonej w danej miejscowości. Tutaj iskrzy od nazw ulic, placów, pomników, kościołów... Nigdy wcześniej w Toruniu nie byłam, ale myślę, że z powieścią pod pachą, nie zgubiłabym się w mieście Mikołaja Kopernika i może akurat trafiłabym na taksówkę prowadzoną przez Pana Henia? Zazdroszczę torunianom, bo kapitalnie jest czytać o swoim mieście. Ale uważajcie! Czasami bywa tam bardzo niebezpiecznie.

Leon Brodzki odszedł na zasłużoną, policyjną emeryturę. Odszedł w chwale, podziwiany przez współpracowników i zwierzchników. Odszedł, żeby … na drugi dzień wrócić do gry, gdyż znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. A wiadomość od mordercy - „Brodzki jest winny” - nie pozostawia złudzeń. Zakrojone na szeroką skalę śledztwo prowadzi do makabrycznych wydarzeń z przeszłości. Czy Franek Brodzki, ojciec Leona, odegrał w nich negatywną rolę? Czy Leon będzie dociekał co się stało, by móc rozwikłać bieżącą, kryminalna zagadkę?

Autor pogrywa sobie z czytelnikiem aż miło. Wskazówki, mylne tropy, akcja, która momentami tak przyspiesza, że trzeba trzymać się mocno fotela. Pojawia się nawet tajemniczy numer telefonu, który wciąga w szaleńczą grę. To wszystko sprawia, że ciężko książkę odłożyć na bok.

Mamy w „Powtórce” jeszcze dodatkowy smaczek, w moich oczach świetny. Otóż Marka Benera, dziennikarza i bohatera kryminalnej serii Roberta Małeckiego, który pojawia się na kartach powieści. Nie za mało, nie za dużo, po prostu idealnie!

A! Liczę na to, że Leon Brodzki zmieni jednak swoje nastawienie do czytania, bo jak sam mówi: „z literatury lubię tylko akty zgonu”, a sierżanta Nowaka nie opuści ironiczny humor - „Gorąco tu jak w skarbówce pod koniec kwietnia”.

O tak, ta przystawka jest smakowita i doprawiona odpowiednią ilością ostrej papryki. Ostrzę sobie zęby na kolejną książkę z serii. A każdego entuzjastę kryminału zachęcam do sięgnięcia po „Powtórkę”.

Ocena: 5,5/6

4 lutego 2018

"Historia Adeli" Magdalena Knedler Historia dająca komfort i ciepło w sercu

Tytuł: „Historia Adeli”
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: ebook
Gatunek: powieść obyczajowa



Fot. Radek Denisiuk


Historia Adeli” zaskoczyła mnie. Od początku wciągnęła mnie w swój świat, ale myślałam – o, sympatyczna „obyczajówka”. Jednak z każdą stroną dostrzegałam i czułam, że ta powieść to coś więcej. To nie zestaw banalnych, przeciętnych myśli i przekazu, ale również dotknięcie wielu niecodziennych i ważnych problemów. To nie była pusta gra na emocjach i powielanie schematów, ale szczere odkrycie przez Autorkę swojej duszy i wrażliwości. Magdalena Knedler już wcześniej „kupiła” mnie „Dziewczyną z daleka” oraz „Nie całkiem białym Bożym Narodzeniem”, więc do Jej książek nie trzeba mnie namawiać, a „Historia Adeli” jest naprawdę bardzo dobra.

Adela miała to co najważniejsze, to co daje szczęście, coś co daje moc do pokonywania codziennych problemów. Niestety nie było jej dane długo się tym cieszyć. Wszystko się skończyło. Przyszedł czas na podjęcie bardzo ważnych decyzji, chwycenia życia za bary i obranie jakiegoś kierunku. We Włoszech zostawiła wspomnienia, te wszystkie dobre chwile i kawiarnio-księgarnię, którą prowadziła. Wróciła do Polski, z jakimś z grubsza powziętym postanowieniem, zarysem planu na przyszłość. Musi wiele puzzli poukładać, żeby zyskać spokój i na nowo zacząć żyć.

Magdalena Knedler kilka razy pomogła bohaterom trafić na właściwe miejsce, zapukać do właściwych drzwi. W końcu to powieść. Jednak nikt nie zaprzeczy, że przypadki chodzą po ludziach, zdarzają się cudowne zbiegi okoliczności i myślę, że to co spotkało Adelę mogło zaistnieć naprawdę.

Niesamowitą wartością dodaną w „Historii Adeli” jest muzyka i sztuka. „Lubisz jazz?” wypowiadane przez Macieja Stuhra dubbingującego pszczołę w kreskówce, każdorazowo wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Ale jazz, to też moje dzieciństwo i słuchanie z tatą Louisa Armstronga. Dlatego też mam wielki sentyment do tej muzyki i bardzo się cieszę, że towarzyszy bohaterom przez całą książkę. O obrazach, sztuce i jej interpretacji również Autorka pięknie pisze i tak sugestywnie, że nie sposób nie wyszukać sobie danego dzieła, żeby zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości.

Bardzo dużym plusem powieści jest to, że nie jest cukierkowa i słodka. Jest wiarygodna, prawdziwa, po prostu życiowa. Skończyłam ją czytać z poczuciem ogromnego komfortu i ciepła w sercu. Polecam!

Ocena: 5,5/6

3 lutego 2018

"Ojciec Chrzestny" Mario Puzo Słuchowisko, że palce lizać!

Tytuł: „Ojciec Chrzestny”
Autor: Mario Puzo
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczył: Bronisław Zieliński
Forma książki: słuchowisko; czyta zespół lektorów
Gatunek: sensacja
Seria: Ojciec Chrzestny


fot. Radek Denisiuk


Dzisiaj będę rozpływała się nie tylko nad samą książką, ale również, a może nawet przede wszystkim, nad formą w jakiej ją poznałam.

Ojca Chrzestnego” większość zna z doskonałej ekranizacji z 1972 roku (o tak, to już taki „wiekowy” film) w reżyserii Francisa Forda Coppoli, z cudownymi kreacjami wspaniałych aktorów, m.in. Marlona Brando, Ala Pacino, Jamesa Ceena, Diane Keaton, czy Roberta Duvalla. Ja również do tych osób należę. Ale! Zobaczyłam opinię mojej koleżanki (Aniu pozdrawiam Cię serdecznie), która dosłownie rozpływała się nad książką, dlatego szybko podjęłam decyzję – muszę to … no właśnie. Nie sięgnęłam po papier, ale zdecydowałam się na coś w moim odczuciu doskonałego – niezwykły audiobook, który tak naprawdę jest słuchowiskiem.

W słuchowisku tekst czytany jest na role. Jest narrator i cała plejada lektorów/aktorów. Do tego dochodzi muzyka lub/i efekty dźwiękowe. Uwierzcie mi, naprawdę można odpłynąć na wiele godzin.

Gdyby nie świetni aktorzy i ich interpretacja, słuchowisko na pewno nie byłoby tak doskonałe. Dlatego muszę napisać, kto użyczył głosu poszczególnym bohaterów.
Krzysztof Banaszyk – Narrator
Janusz Gajos - Don Corleone
Wojciech Mecwaldowski - John Fontaine
Łukasz Simlat - Michael Corleone
Tomasz Kot - Nino Valentii
Borys Szyc - Santino Corleone
Kamilla Baar - Kay Adams
Adam Woronowicz - Tom Hagen
Wiktor Zborowski - Jack Woltz
Mariusz Bonaszewski - Virgilo Solozzo
Olga Bołądź - Virginia Fontaine
Agnieszka Więdłocha - Lucy Mancini
Delfina Wilkońska - Connie Corleone
Zbigniew Konopka - Peter Clemenza
Miłogost Reczek – Tessio
Jacek Knap – Jules

W pozostałych rolach: Andrzej Chudy, Henryk Niebudek, Jakub Konieczny, Katarzyna Pilichowska, Barbara Zielińska, Grzegorz Otrębski, Krzysztof Czeczot, Janusz Wituch, Joanna Jędryka, Jacek Król, Alicja Juszkiewicz, Andrzej Gawroński, Waldemar Barwiński, Wojciech Chorąży, Jan Kulczycki, Grzegorz Kwiecień, Maria Maj, Piotr Bondyra, Marta Herman, Włodzimierz Press, Wacław Szklarski.

Mówi się, że dobry głos potrafi przeczytać książkę telefoniczną, w taki sposób, że słuchamy z zainteresowaniem. Zgadzam się, ale książka musi mieć to coś, żeby słuchać jej przez kilkanaście godzin z zaangażowaniem, a wręcz niechętnie ściągać słuchawki.

Porachunki? Szantaż? Szemrane interesy? Przekupstwo? Łapówkarstwo? Bezkompromisowość? Bezwzględność? Zamachy? Zabójstwa? Morderstwa? O tak, to wszystko określa nowojorską mafię, na której czele stoi Don Vito Corleone. Człowiek bezwzględny, wzbudzający respekt i strach, rządzący twardą ręką. Największą jednak wartością jest dla niego rodzina, ta najbliższa, jak i grono zaufanych osób oraz przyjaciele. Dlatego też można w pewnym momencie złapać się na tym, że tego człowieka zaczynamy szanować i pozytywnie o nim myśleć!

Mario Puzo zaprosił nas do gangsterskiego świata, ale również zabrał nas w piękną podróż na Sycylię. Jest niesamowitym opowiadaczem, bo potrafi wspaniale żonglować emocjami, przenosić w różne obszary i tym samym trzymać stopień zaciekawienia na najwyższym poziomie. Tę książkę chłonie się wszystkimi zmysłami, a jak dodamy do tego niski głos Janusza Gajosa, buńczuczny Borysa Szyca … można się zatracić. Genialna!

W mojej opinii ta produkcja przekona każdego sceptyka do słuchanie książek. No dobrze, może nie każdego, ale jestem przekonana, że wielu tę formę doceni i polubi. Przy okazji polecam Wam inny tytuł, inną serię, która również powstała jako słuchowisko i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To Trylogia husycka Andrzeja Sapkowskiego („Narrenturm”, „Boży bojownicy” oraz „Lux perpetua”). Od niej tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z audiobookami.

Ocena: 6/6