28 września 2017

"W godzinie próby" Jeffrey Archer Szósta odsłona w stylu rasowej sensacji a'la Robert Ludlum

Tytuł: „W godzinie próby”
Autor: Jeffrey Archer
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczył: Danuta Sękalska-Wojtowicz
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Powieść szybko zajęła pierwsze miejsce na liście bestsellerów „New York Times””. Jeśli książki Harrego Cliftona, jednego z bohaterów kronik rodziny Cliftonów, były tak dobre jak powieści wychodzące spod pióra Jeffrey'a Archera, to w ogóle się nie dziwię, że Harry był człowiekiem sukcesu czytanym na całym świecie.

W godzinie próby” to lata 1970-1978, pełne zwrotów akcji, trzęsień ziemi w rodzinach Cliftonów, Barringtonów, ale przede wszystkim w otaczającym ich świecie, wśród znajomych, przyjaciół oraz wrogów. Oj niejednokrotnie robiłam „wielkie oczy” i w duchu mówiłam „o, kurczę!”. Poza tym miałam nieodparte wrażenie, że czytam „pełnokrwistą” i rasową książkę sensacyjną, zestawiając ją z najlepszymi działami Roberta Ludluma.

Porwanie, zabójstwo, aresztowanie, więzienie, szantaż, przemyt, szpiegostwo, to tylko kilka słów dających wskazówkę co się wydarzyło w szóstej części kronik.
Sporo dzieje się poza prawem lub z obejściem prawa, ale nadal jesteśmy uczestnikami działań toczących się sferze polityki, biznesu, bankowości i towarzyszymy bohaterom na kolejnych szczeblach ich karier. Jedni pną się w górę, inny … z hukiem ze „stołków” spadają. Tu również nie brakuje szemranych interesów, kuluarowych rozmów, „wojny podjazdowej”. Lady Virginia jest niemal w szczytowej formie. W swoich knowaniach i intrygach wznosi się na wyżyny. Oj tak, to jest bardzo wyrazista postać nadająca drapieżności i pazura całej serii. Są też dobre, cudowne wręcz i wzruszające momenty. Są osoby o wielkich sercach i szlachetnych duszach.

Bardzo jestem ciekawa jak Archer zakończy cały cykl. Jak potoczą się losy głównych bohaterów? Czy wszystkie wątki zostaną domknięte? Czy będzie „żyli długo i szczęśliwie? Nie, na to prawdopodobnie nie ma co liczyć. Czas podsumowań będzie przy siódmej części, a ja z tego miejsca, po raz kolejny serdecznie Was zachęcam do przeczytania całej serii.

Ocena: 5,5/6

PS Jako, że akcja na chwilę przenosi się do Moskwy autorstwa Gosi - klika "migawek" z tego miasta

fot. Gosia Hadyś

fot. Gosia Hadyś

fot. Gosia Hadyś

fot. Gosia Hadyś

fot. Gosia Hadyś

24 września 2017

"Potężniejszy od miecza" Jeffrey Archer Piąta część kronik rodziny Cliftonów

Tytuł: „Potężniejszy od miecza”
Autor: Jeffrey Archer
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczył: Danuta Sękalska-Wojtowicz
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


AAA, myślałam, że mam wybrakowany egzemplarz! Że czytnik spłatał mi figla! Już miałam pisać do Amazonu ;-) Jak tak można zostawić czytelnika w zawieszeniu? Co za zakończenie! Jakbym książkę czytała we wrześniu 2015 roku i potem miała czekać cały rok na kolejną, to szaleństwo murowane. A tak, komfortowo, raz, dwa, sięgam po część szóstą.

W piątej części kronik rodziny Cliftonów pt.: „Potężniejszy od miecza” standardowo – bo do tego jesteśmy już przyzwyczajeni - sporo się dzieje. Tym razem przenosimy się w lata 1964-1970. Na arenie bankowo-finansowej pojawiają się nowi gracze. W biznesie występują spore roszady. Smaczku dodają prawne potyczki na salach sądowych i to nie tylko w Anglii. Ponownie, na chwilkę wyjedziemy do Stanów Zjednoczonych, za to na dłużej zatrzymamy się w Rosji, gdzie „zawędruje” Harry Clifton. Fani lady Victorii nie będą zawiedzeni, bo znów pokaże swój pazur. Pojawi się też nowy, bardzo ciekawy i niedokończony wątek.

Można ciekawie wpleść ekonomię i finanse w fikcję literacką? Można! Z pasją pisać o zawiłościach angielskiej polityki i dochodzeniu na najwyższe szczeble władzy? Można! Archer jest tego najlepszym przykładem.
Przy każdej kolejnej części zastanawiam się co kryje się pod danym tytułem i zauważyłam, że autor odkrywa karty dopiero pod koniec każdej książki. Również okładki, choć może nie takie elektryzujące i wpadające w oko, są trafnym odzwierciedleniem zapisanych historii.
Co tu dużo pisać – nic tylko czytać Archera, bo dostarcza kapitalnej rozrywki.

Ocena: 5/6

22 września 2017

"Mężczyzna, który gonił swój cień" David Lagerctrantz Przeciętna piąta część sagi Millennium

Tytuł: „Mężczyzna, który gonił swój cień”
Autor: David Lagercrantz
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczył: Maciej Muszalski
Forma książki: audiobook; czyta Adam Bauman


fot. Katarzyna Denisiuk


Niewiele mam książek papierowych, z prostej przyczyny – po prostu nie mam na nie miejsca. Jeden regał jest, a na nim m.in. trylogia Millennium Stiega Larssona. Do dziś pamiętam emocje jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Kibicowałam bezczelnej, odważnej i pozbawionej niemal wszelkich barier Lisbeth, śledziłam poczynania błyskotliwego Mikaela. Tak, to zdecydowanie jedne z moich ulubionych kryminałów.

Hasło „saga Millennium” działa na mnie elektryzująco i przyciąga jak magnes. Dorzucając do tego mój sentymentalizm i efektem jest wysłuchany „Mężczyzna, który gonił swój cień”. Niestety było tylko poprawnie, bez ikry, a tętno przyśpieszało tylko w momentach, gdy na scenę wkraczała Lisbeth.

W piątej części sagi splata się kilka wątków. Dowiadujemy się o genezie tatuażu Lisbeth, która jawi się jako obrończyni uciśnionych, a konkretnie jednej z więźniarek odbywających karę w najpilniej strzeżonym więzieniu dla kobiet. Wkraczamy w świat finansjery, giełdy i rynków finansowych oraz badań genetycznych i tajnych projektów naukowych. Tutaj na scenę wkracza Mikael Blomkvist, który może się sprawdzić w przypisanej mu roli dziennikarza śledczego i odkryć czym jest tajemnicza organizacja.

Larsson mnie kupił, w całości. Lagercrantz próbował, ale niestety oferta tego pierwszego jest nie do przebicia. W kolejnych odsłonach powielają się tylko główni bohaterowie, cała reszta, czyli napięcie, atmosfera, akcja, żadną miarą nie dorównują temu co stworzył Larsson. Pytanie, czy muszą? Skoro to cykl Millennium, to wydaje się, że powinny. Cóż, dla mnie to już są kolejne dobre kryminały jakich wiele, bez trzęsienia ziemi i huraganu emocji.

PS Lektura „Mężczyzny” sprawiła, że wróciłam do zdjęć z krótkiego wypadu do Sztokholmu. 

Ocena: 4/6

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk


20 września 2017

"Ostrożnie z marzeniami" Jeffrey Archer Już po raz czwarty i nadal jest wspaniale

Tytuł: „Ostrożnie z marzeniami”
Autor: Jeffrey Archer
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczył: Danuta Sękalska-Wojtowicz

Forma książki: ebook (do zdjęcia pozowała książka papierowa)


fot. Katarzyna Denisiuk


Premiera wydania ostatniej części kronik rodziny Cliftonów już za 6 dni (26 września), dlatego wszystkie książki odkładam na bok i kończę cykl. Spokooojnie, zdążę ;-)

Akcja Ostrożnie z marzeniami” osadzona jest w latach 1957-1964. W tej części przebywamy głównie w Wielkiej Brytanii, ale robimy również krótką wycieczkę do Stanów Zjednoczonych i nie zabraknie nas na pokładzie MV Buckinghama żeglującego do Nowego Jorku.

Poprzednia część pt.: „Sekret najpilniej strzeżony” zakończyła się dramatycznie. Sebastian, jadąc samochodem z Brunonem, synem Don Pedro Martineza miał wypadek. Komuś bardzo zależało, żeby syn Harrego i Emmy zginął. Niestety to nie jest koniec tragicznych wydarzeń. Rodzina przyjmuje kolejny cios.
Ktoś jest skłonny poświęcić niemal wszystko, żeby Barringtonowie i Cliftonowie ponieśli nauczkę, stracili radość życia, pogrążyli się w smutku i rozpaczy. Oj tak, to jest prywatna wendeta.

Zarządzanie, biznes, bankowość, w tej części to ważne, a nawet kluczowe obszary. Tym razem mniej jest polityki, z którą związany jest Giles, za to dotkniemy świata sztuki. Kariera pisarska Harrego też będzie w cieniu innych wydarzeń. Postacią grającą pierwsze skrzypce będzie Emma, która pretenduje na stanowisko prezesa Spółki Żeglugowej Barringtona i tajemniczy człowiek z Yorkshire, który odegra bardzo ważną rolę w życiu bohaterów. Czy pomimo bardzo wielu przeciwności i kreciej roboty ze strony „przychylnych” osób, uda się odbyć dziewiczy rejs luksusowym statkiem, chlubą niemal wszystkich członków rodziny? Czy Barringtonowie i Cliftonowie w końcu zaznają spokoju?

Jestem pod nieustającym wrażeniem pióra Jeffreya Archera. Były momenty, że zastanawiałam się, czy autor nie „podkoloryzował”, ale zaraz potom pojawiły się zdania, które całkowicie rozwiały moje wątpliwości. W taki sposób pisze swoją historię, że wydaje się być autentyczna. Wspaniałym pisarz-iluzjonista.
Czytając „Ostrożnie z marzeniami” miałam taki moment, że nie chciałam wysiadać z autobusu jadąc do pracy, bo czytałam TAKI fragment. A potem cierpiałam 8 godzin, żeby się dowiedzieć co się wydarzyło.

Zakończenie jak ZAWSZE powoduje szybsze bicie serca i najlepiej od razu sięgnąć po kolejną część. Tym razem tak zrobiłam. Przypomnę, że Jeffrey Archer ma tytuł szlachecki i ja Go widzę w opisywanych przez siebie czasach, przechadzającego się Downing Street, jakby żył tuż obok swoich bohaterów. Dżentelmen. Klasa sama w sobie!

PS Słowo na dziś - primogenitura - prawo pierwszeństwa dziedziczenia przez najstarszego syna lub najstarszego potomka w linii prostej.

PS2 Don Pedro Martinez ewidentnie kojarzy mi się z Don Pedrem z „Porwania Baltazara Gąbki” - pewnie część z Was pamięta. Fajna bajka to była ;-)

Ocena: 5/6  

17 września 2017

"Nielubiana" Nele Neuhaus Dobry kryminał, ale w kolejnych odsłonach cyklu czekam na więcej

Tytuł: „Nielubiana”
Autor: Nele Neuhaus
Wydawnictwo: Media Rodzina
Tłumaczyli: Anna Urban, Miłosz Urban
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Lubię czytelnicze cykle. Lubię poznawać i przywiązywać się do bohaterów. Kryminalne serie mają tę zaletę, że jeśli nawet nie będzie się czytało po kolei, to i tak nie psuje to odbioru książki i nie przeszkadza w zabawie w detektywa.
Z twórczością Nele Neuhaus spotkałam się czytając "Głębokie rany" i "Śnieżka musi umrzeć" i pozostawiły po sobie bardzo pozytywne wrażenia. Są one częścią cyklu, gdzie główne role grają Oliver von Bodenstein i Pia Kirchhoff. Cały cykl liczy osiem książek, czyli rachunek jest prosty, do nadrobienia zostało sześć powieści. Dwa razy byłam na tak, więc decyzja zapadła - Nele wskakuję do na czytelniczy stosik. Pilnując kolejności, przeczytałam "Nielubianą".

Okolice Taunus, pasma górskiego w środkowych Niemczech. Prokurator Joachim Hardenbach popełnia samobójstwo. Para młodych ludzi natrafia na zwłoki młodej, bardzo atrakcyjnej kobiety. Czy to również było samobójstwo, czy też ktoś jej „pomógł”? Początkowo wydaje się, że te dwie śmierci nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego. Śledztwo prowadzi do świata krezusów, mających własne stajnie i piękne konie, przedsiębiorstwa i biznesy działające nie zawsze zgodnie z literą prawa. Kto pod kim dołki kopie? Kto o kogo jest zazdrosny? Jakie tajemnice wyjdą na jaw?

Po przeczytaniu pierwszej książki z serii wiem, że:
-Nele Neuhaus pisze dobrze i potrafi wciągnąć czytelnika w całkiem pokrętną grę, przez co czytałam z zainteresowaniem,
-ta, jak i kolejna książki, to są kryminały z wątkiem obyczajowym, który nie dominował, było go w sam raz,
-przez większą część książki nadążałam za autorką podsuwającą coraz to nowe poszlaki, wskazówki i wątki, jednak im dalej w las, tym więcej drzew - zaczęłam się gubić w tych kryminalnych roszadach i czekałam tylko na odpowiedź "no to kto w końcu zabił i dlaczego?", „pisz kobieto!” ;-)
-nie wytypowałam sprawcy, czyli efekt zaskoczenia był. A motyw? Sami oceńcie,
-polubiłam komisarza Olivera von Bodensteina i jego podopieczną Pię Kirchhoff - reszta zespołu występowała w marginalnym stopniu, więc nawet ich nie wymieniam (poza tym można sobie palce połamać od tych niemieckich imion i nazwisk ;-)).

W trakcie dochodzenia zabłądził w tyle ślepych uliczek, jak chyba jeszcze nigdy. Ileż zbudował hipotez na temat śmierci Isabel Kerstner, ile znaleźli motywów i ile spisków!

"Nielubiana" jest dobrym kryminałem, jednak wiem - mając za sobą dwie inne książki z cyklu - że może być lepiej i na to liczę w dalszej przygodzie z Bodensteinem i Kirchhoff. W tej części przytłoczyła mnie zbyt duża ilość poszlak i tych ślepych uliczek, a w mojej głowie pojawił się lekki chaos i rodzące się pytania "a może ten?", "nie, ten nie", "to może tamten?". Jak będzie w kolejnej odsłonie pt.: "Przyjaciele po grób"? - za jakiś czas się okaże.

Ocena: 4,5/6

14 września 2017

"Na pastwiska zielone" Anne B. Ragde Wspaniałe zakończenie trylogii, ale na szczęście to nie koniec

Tytuł: "Na pastwiska zielone"
Autor: Anne B. Ragde
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Ewa M. Bilińska
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Nie wierzę, że tak miała się zakończyć saga rodziny Neshov... W zamyśle autorki miała to być trylogia. Całe szczęście, że jednak bohaterowie nie dali o sobie zapomnieć i powstała czwarta część, która na polskim rynku wydawniczym będzie miała swoją premierę 20 września.

Tragiczna śmierć Tora sprawiła, że gospodarstwo zostało praktycznie bez nadzoru i opieki. Co może stary, niedołężny ojciec, który nawet o siebie nie potrafi zadbać, a co dopiero opiekować się stadem świń. Torunn, jako jedyna z rodziny, poczuwa się do pomocy w rodzinnym domu ojca i bierze na swoje barki całą gospodarkę. Co prawda ma pomocnika, który jest nieocenionym wsparciem w codziennych obowiązkach związanych z hodowlą, jednak nic nie potrafi uleczyć podupadającej kondycji psychicznej. Jeden haruje, a reszta przyjeżdża w odwiedziny - pewnie niejeden z nas zna taki scenariusz.

Smutek przelewa się przez karty powieści. Radosne wydarzenia w życiu Erlenda i Krumme w niewielkim stopniu rozjaśniają szarą egzystencję rodziny Neshov.
Rodzinny dom w Byneset jawi się jako miejsce depresyjne, które w każdym domowniku potrafi zabić radość życia. Czy Torunn okaże się silniejsza od ojca? Czy zakrojone na szeroka skalę plany braci doczekają się realizacji, a w mury domu zawita w końcu radość i uśmiech?

W "Na pastwiska zielone" jest nostalgicznie, smutno, refleksyjnie. Kilka radosnych wydarzeń, pojawienie się szczeniaka labradora o imieniu Borat, to tylko przebłyski, krótkie migawki, promyki słońca, które szybko gasną. Bardzo chciałabym, aby "Zawsze jest przebaczenie" było szczęśliwsze dla rodziny Neshov. Bo w końcu rodzina powinna być jednością, każdy z jej członków powinien móc liczyć na pomoc drugiego, zrozumienie, dobre słowo i miłość.

Niepowtarzalny klimat, wspaniała charakterystyka postaci, dogłębna analiza zachowań i relacji, to wszystko sprawia, że pozostaję pod wielkim wrażeniem sagi i wyczekuję na czwartą część cyklu.

PS O "Ziemi kłamstw" pisałam tutaj, a o "Rakach pustelnikach" tutaj.

Ocena: 6/6

12 września 2017

"Raki pustelniki" Anne B. Ragde Kolejna opowieść o życiu rodziny Neshow - niezmiennie magnetyczna

Tytuł: "Raki pustelniki"
Autor: Anne B. Ragde
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Ewa M. Bilińska
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


"Raki pustelniki", druga cześć sagi rodziny Neshov Anne B. Ragde, równie mocno przypadła mi do gustu jak "Ziemia kłamstw". Ba! Mój zachwyt nie zmalał!
W tej części nadal poruszamy się w chłodnych, norweskich klimatach i lepiej poznajemy poszczególnych członków rodziny.

Umarła Anna Neshov. Rodzinne tajemnice wyszły na jaw, a przecież trzeba dalej żyć i radzić sobie z nową rzeczywistością. Nikomu nie jest łatwo. Bracia, trochę nieudolnie, próbują odbudowywać wzajemne relacje, a rodzinne gospodarstwo w Byneset przyciąga i pomału cementuje członków rodziny.

Po raz kolejny autorka zaskakuje wiedzą na temat psów i radzenia sobie z czworonogami w obliczu trudnych i niezrozumiałych dla nas ludzi zachowań pupili. Przyznaję, że tę część opowieści chłonęłam jak gąbka.
Chichot losu sprawia, że Torunn, córka Tora, najstarszego z braci, współwłaścicielka kliniki dla małych zwierząt i behawiorysta, coraz bardziej wsiąka i angażuje się w pomoc ojcu na gospodarce. I znów słowo dygresji - nie przypuszczałam, że tak interesująco i barwnie można pisać o świniach i bolączkach związanych z utrzymaniem i rozwojem hodowli.
Najmłodszy z braci Margido wraz ze swoim życiowym partnerem Krumme teoretycznie posiadają wszystko - majątek, sukcesy zawodowe, wzajemną miłość, jednak podejmują bardzo odważną i kontrowersyjną decyzję, która zaważy na życiu kilku osób.
Za to u Erlenda - „środkowego” z braci - niewiele się dzieje. Pochłania go praca i obowiązki związane z prowadzeniem własnego biura pogrzebowego. Tylko w sferze uczuć powstają niewielkie zawirowania.

Saga nadal zaskakuje swoją prostotą, niesamowitym klimatem i portretami psychologicznymi postaci. Sztuką jest porwać czytelnika niemal brakiem akcji i leniwym snuciem opowieści. Bohaterowie są wewnętrznie kolorowi, choć na pozór dominuje kolor szary. Ta saga przypomina mi sztukę współczesną, gdzie oko widzi tylko kropkę na obrazie czy rzeźbę lub instalację, które na pierwszy rzut oka są kompletnie bez wyrazu, ale jak na chwilę przystaniemy, wpatrzymy się, zastanowimy i zadumamy, to widzimy i czujemy dużo, dużo więcej.

PS O "Ziemi kłamstw" - pierwszej części sagi - pisałam tutaj.

Ocena: 6/6

8 września 2017

"Deniwelacja" Remigiusz Mróz Wiktor Forst wiecznie żywy

Tytuł: "Deniwelacja"
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Forma książki: audiobook; czyta Krzysztof Gosztyła


fot. Katarzyna Denisiuk


Jak długo idzie się z Ornaku na Kasprowy? - zapytała. - Mniej więcej? - Sześć godzin. - A jeśli komuś się spieszy? - To wyrobi się poniżej pięciu, jak sądzę ...
Jako ciekawostka - w tegorocznym III Flexistav Biegu Granią Tatr najszybsza kobieta dystans Ornak-Murowaniec (czyli trasa dłuższa niż na Kasprowy Wierch) pokonała w czasie 2 godziny i 33 minuty a najszybszy mężczyzna w czasie 2 godziny i 11 minut :-)

Giewont z Kopy Kondrackiej
fot. Radek Denisiuk

Seria z Wiktorem Forstem Remigiusza Mroza miała być trylogią. Powstała część czwarta - "Deniwelacja" - a autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze audiobook czytany przez jednego z ulubionych lektorów, czyli Krzysztofa Gosztyłę. Jak dotąd jeszcze mnie nie zawiódł. Po drugie akcja, która częściowo toczy się w ukochanych Tatrach. Przyznam, że bardzo lubię, gdy w książkach odnajduję znane mi miejsca. Dodatkowo, już w trakcie lektury stwierdziłam, że przy okazji pokażę Wam zdjęcia z Tatr autorstwa Radka, z rejonów opisywanych w książce. Czyli wszystko dobrze się poskładało.

fot. Radek Denisiuk

Kasprowy Wierch z Kopy Kondrackiej
fot. Radek Denisiuk

Na zboczach Giewontu zostają odnaleziony zwłoki grupy kobiet. Jeden ze śladów prowadzi bezpośrednio do Wiktora Forsta. Szkopuł w tym, że komisarz przepadł i nikt nie wie gdzie obecnie przebywa. Na dodatek na Podhalu giną kolejne kobiety, a zabójstwa wskazują na działanie znanej z poprzednich części "Bestii z Giewontu". Komendant rejonowy policji Edmund Osica, prokuratorzy Dominika Wadryś-Hansen i Aleksander Gerc mają nie lada zagadkę do rozwiązania.
Skoro to seria o komisarzu, to w końcu rzeczony się odnajduje, a raczej powstaje jak Feniks z popiołów. Z ogromnym bagażem doświadczeń, sterany przez życie, dołoży swoją cegiełkę do pozytywnego zakończenia śledztwa.

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk
Nie dywaguję, czy była potrzebna kolejna część, czy seria się "przejadła"... Czytelnik lubiący pióro Remigiusza Mroza, ba! będący jego fanem, na pewno się nie zawiedzie. Książka jest taka jak poprzednie. Wiktor Forst jak James Bond potrafi sprostać wszelkim przeciwnościom, choć jedynym uzależnieniem tego drugiego są piękne kobiety i martini wstrząśnięte, nie mieszane. "Deniwelacja" w formie audiobooka jest zjadliwa, a nawet dobra. Pan Gosztyła swoim głosem i interpretacją "robi świetną robotę".

Ocena: 4/6

fot. Radek Denisiuk

fot. Radek Denisiuk
PS Wszystkie zdjęcia zostały zrobione w sierpniu tego roku, na trasie Czerwonych Wierchów od Kopy Kondrackiej przez Małołączniak, Krzesanicę do Ciemniaka.

7 września 2017

"Ziemia kłamstw" Anne B. Ragde Cudowna w swej prostocie

Tytuł: "Ziemia kłamstw"
Autor: Anne B. Ragde
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Ewa M. Bilińska
Forma: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Są książki, które idealnie korelują z nastrojem czytelnika, etapem życiowym, na którym się znajduje, są remedium na smutki albo po prostu cudną rozrywką. Są też takie, po które sięgamy w gorące lato albo wraz z kubkiem parującego napoju, otulone kocem towarzyszą nam w jesiennej słocie, czy też mroźnej zimie. I właśnie "Ziemia kłamstw" - pierwsza cześć sagi rodziny Neshov - idealnie skomponowała się z załamaniem pogody i strugami deszczu za oknem. Po kilku godzinach czytelniczego zapomnienia wyznaję, że jestem tą książką zauroczona! Jak dla mnie literatura przez duże L. Za tę powieść Anne B. Ragde otrzymała literacką nagrodę Riksmålsforbundets (przyznawana jest corocznie od 1957 roku). Z założenia nagroda to wyróżnienie i według mnie jest ono jak najbardziej zasłużone.

Rodzina Neshov. Trzech braci: Erlend - dekorator wystaw sklepowych, Margido - właściciel niewielkiego zakładu pogrzebowego, Tor - prowadzi rodzinne gospodarstwo w Byneset blisko Trondheim i hoduje świnie, jedyna córka Tora – Torunn oraz matka i ojciec. Każdy z braci mieszka z dala od siebie, ma swoje lepiej lub gorzej poukładane życie. Bracia od lat nie mają ze sobą kontaktu ani nie odwiedzają rodziców. Bratanica nie zna wujków, ze swoim tatą również się nie spotyka. Relacje rodzinne po prostu nie istnieją. Okoliczności sprawiają, że spotykają się niemal nad grobem umierającej matki. Budowanie więzi, rozmowy, delikatne, niemal subtelnie i nieśmiało podejmowane działania poznania się na nowo, próba zlepienia czegoś co lata temu się rozpadło, doprowadzają do wyjawienia zaskakujących faktów.

Szkielet fabuły jest bardzo prosty, niemal ascetyczny, ale to co się dzieje wokół, to już cudownie skomponowana symfonia opisów, ukazania relacji międzyludzkich i relacji człowieka ze zwierzętami. Dla mnie, psiarza, był też bardzo interesujący fragment dotykający zagadnienia psychologicznej interpretacji zachowań psów w ludzkim stadzie.

Piękne żonglowanie słowem, używanie odpowiednich, czasami dosadnych metafor, wtedy kiedy trzeba, to ogromne zalety powieści.

Zupełnie tak, jakby udało mu się ukraść dodatkowy dzień pomiędzy wczoraj a dziś, kieszeń czasu napełnioną świąteczną radością i domowymi wypiekami.

Poza tym czuć, że to historia o Skandynawii, o Norwegii, o jej mieszkańcach, zimnym i pięknym krajobrazie. Jestem pełna uznania, że ten obraz, który powstał w mojej głowie "chłonęłam" z kart książki, a nie z filmu, namalowanego obrazu czy muzyki.

Niemal bez akcji, leniwie, naturalistycznie i realistycznie książka przyciąga jak magnes. Nie dlatego, że chciałam tylko wiedzieć "co było dalej", ale przede wszystkim rozsmakować się w opowieści. Szalenie żałuję, że nie miałam jednego dłuższego wieczoru, aby przeczytać ją "na raz". Dodam, że wydanie książki genialnie komponuje się z jej treścią. Ten chłód i oszczędność wyrazu bije z okładki jak i z każdej strony opowieści. Cudowna!


Ocena: 6/6

4 września 2017

"Po złej stronie lustra" K. C. Hiddenstorm Alternatywna rzeczywistość, a może czysty obłęd?

Tytuł: "Po złej stronie lustra"
Autor: K. C. Hiddenstorm
Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Z fantasy nie często się spotykam, ale i nie bronię się przed nim rękami i nogami. Zupełnie nie przeszkadzają mi magiczne stwory, gadające kamienie, czy inne odrealnione cuda. Poza tym moje sny są nieraz po stokroć bardziej, kolokwialnie mówiąc, "odjechane" i nie poczytuję ich jako koszmarów, dlatego też sięgnęłam po zaproponowaną mi przez polską autorkę piszącą pod pseudonimem K. C. Hiddenstorm „Po złej stronie lustra”.

Główną bohaterką jest utalentowana, piękna aktorka, mieszkająca w okazałym domu z widokiem na napis Hollywood na zboczu góry Lee, łańcuchu gór Santa Monica w Los Angeles, w Kalifornii. Ot taka szczypta próżności. Lisa Johnson, grająca pierwszoplanową rolę w najnowszej produkcji Jacka Scott'a, u boku Toma Hurt'a „wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta o przenikliwym spojrzeniu błękitnych oczu i wiecznie nieogolonych policzkach”, podczas jednej ze scen ulega bardzo poważnemu wypadkowi. Cukierkowe? Kiczowate? Trochę tak, ale to był tak naprawdę tylko wstęp do pełnej niepojętych, szalonych, z pogranicza szaleństwa wydarzeń. Dlaczego? Lisa znalazła się po niewłaściwej stronie lustra i teraz musi zdecydować jak się zachować, co zrobić, aby znaleźć drogę do domu.

Alternatywna rzeczywistość? Jawa, a może sen? Czysty obłęd! Sen wariata! Wciągnęła mnie ta historia. Wielokrotnie miałam wrażenie, że sama mam rozdwojenie jaźni i zastanawiałam się co tak naprawdę jest rzeczywistością, a co fikcją. Lubię jak autor potrafi mnie zbałamucić i zaciekawić tak bardzo, że szybko chcę się dowiedzieć jaki jest finał historii. Cięty język, trafne metafory, a przede wszystkim pomysł sprawił, że czas poświęcony czytaniu absolutnie nie był zmarnowanym. Z resztą nie zwykłam katować się książkami, które mnie od siebie odrzucają.
Po skończonej lekturze nie odzywały się w mojej głowie ciche głosiki, więc efektów ubocznych brak – bez obaw możecie czytać.

Ocena: 4,5/6

3 września 2017

Podsumowanie sierpnia

"Szczypta" statystyki i "doza" wrażeń z czytelniczego sierpnia.

Sierpień był całkiem niezły. Przeczytałam jedenaście książek, z których nie wszystkie były ebookami - dwie książki to wydania papierowe, i wysłuchałam trzech audiobooków.




Zdecydowanie dominowały sagi. Trzyczęściowe "Stulecie Winnych" Ałbeny Grabowskiej oraz również trzyczęściowa "Córka cieni" Ewy Cielesz. Ach, i nie zapomnijmy o moim ulubieńcu, czyli Jeffrey'u Archerze i jego dwóch książkach z cyklu Kroniki rodziny Cliftonów "Za grzechy ojca" i "Sekret najpilniej strzeżony". Kategoria "saga" - udana.

Z kategorii "znany i lubiany" przeczytałam: "Oszukana" - Charlotte Link oraz "Niespokojni zmarli" - Simon Beckett. Pierwsza z nich, w mojej opinii, trzyma poziom innych książek autorki, które czytałam, za to Beckett bardzo mnie rozczarował. Przez całą książkę czułam, że brodzę w błocie i dodatkowo woda zlewa mnie z każdej strony. Nie czułam się z tym komfortowo.

Wspaniałą podróż - jak na wakacyjny miesiąc przystało - zapewniła mi książka/reportaż Paulina Wilk i Jej "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii".

Ostatnia grupa, to "nowi autorzy" i tutaj doznałam ogromnie pozytywnego zaskoczenia: "Czarne nenufary" - Michel Bussi, gdzie końcówka i samo zakończenie wbiły mnie w fotel. Poza tym bardzo udany mroczny, kryminał w stylu retro pt.: "Czarny manuskrypt" Krzysztofa Bochusa. I już nic czarnego, tylko "Córeczka" - Kathryn Croft - "thriller" psychologiczny w "hollywoodzkim stylu".

Moim top "3" sierpnia zostały:
Do następnego!

2 września 2017

"Sekret najpilniej strzeżony" Trzecia część kronik rodziny Cliftonów. Nieustający czytelniczy zachwyt

Tytuł: "Sekret najpilniej strzeżony"
Autor: Jeffrey Archer
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczył: Danuta Sękalska-Wojtowicz
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Kolejna z części Kronik rodziny Cliftonów Jeffrey'a Archera serwująca nam zakończenie niemal zmuszające niecierpliwego czytelnika do sięgnięcia po kolejną książkę. Ja cały czas jestem konsekwentna i dozuję sobie przyjemność obcowania z piórem brytyjskiego pisarza.

A oto lista smakowitych wątków w „Sekrecie najpilniej strzeżonym”, gdzie akcja rozgrywa się w latach 1945-1957:
-kamień milowy w życiu głównych bohaterów, czyli decyzja lorda kanclerza o tym, kto odziedziczy majątek Barringtonów – Giles, czy też Harry? determinująca dalsze losy rodziny;
-pojawienie się nowego „gracza”. Pamiętacie Jilly z serialu sprzed lat „Powrót do Edenu”? Poznajcie Virginię! - piękną, przebiegłą, wyrachowaną, żądną bogactwa i prestiżu partnerkę Giles'a. Kobietę panoszącą się w świecie Barringtonów, próbującą wszelkimi sposobami, bez najmniejszych skrupułów, bratając się z „typkami spod ciemnej gwiazdy”, zdobyć rodzinną fortunę

Przestań do mnie mówić „skarbie”, Króliczku. To okropnie pospolite.

-podróż Harrego do Stanów Zjednoczonych, gdzie usiłuje wywindować swoja nową powieść na listę bestsellerów. Autor szalenie interesująco pokazał w jaki sposób działał show biznes, rynek księgarski i jak rozwijała się promocja i reklama. Dodatkowo kapitalnie zestawił dwie kultury – angielską i amerykańską;
-rozwój politycznej kariery Giles'a, gdzie jesteśmy świadkami w jaki sposób zdobywano przychylność wyborców i jak wyglądały same wybory;
-kobiety w rodzinie Harrego, czyli życiowe decyzje Emmy, która odkrywa w sobie nowe zainteresowania i zdolności oraz Jessika, o której z pewnością jeszcze usłyszymy;
-edukacja Sebastiana i co lepsze jego „wycieczka” za ocean, a to wszystko rodem z rasowych, sensacyjnych powieści.

Tych co nie znają Kronik rodziny Cliftonów serdecznie namawiam do przeczytania, bo już we wrześniu ukaże się ostatnia część, a do nadrobienia jest aż sześć. Tak, tak, będę jak zdarta płyta zachęcać po każdej przeczytanej książce ;-) Trzecia część nie rozczarowuje i trzyma bardzo wysoki poziom. Nie boję się użyć stwierdzenia, że to jest najlepszy książkowy cykl jaki kiedykolwiek czytałam. Do następnego!

PS Nowe słowo na dziś - skrutator – osoba licząca głosy w czasie głosowania.

Ocena: 5/6