8 października 2017

"Zawsze jest przebaczenie" Anne B. Ragde "Freedom's just another word for nothing left to lose"

Tytuł: „Zawsze jest przebaczenie”
Autor: Anne B. Ragde
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Karolina Drozdowska, Ewa M. Bilińska
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Kolejna po „Rdzy” Jakuba Małeckiego książka, na której premierę czekałam tej jesieni. Instynktownie czułam, że jeśli autorka utrzyma poziom z poprzednich trzech części, to będzie to bardzo dobre zwieńczenie sagi rodziny Neshov. Nie zawiodłam się. W ogóle.

Minęły cztery lata od ostatnich wydarzeń. W życiu bohaterów sporo się zmieniło. Erlendowi i Krumme powiększyła się rodzina. Margido uczy się jak prowadzić nowoczesny biznes, aby konkurencja go nie "zjadła". Torunn cały czas szuka szczęścia, tylko że sama nie wie u boku kogo i gdzie je może znaleźć. Neshov to, parafrazując słowa jednej z postaci, rodzina, która łagodnie mówiąc, wymyka się schematom.

Anne B. Ragde udowodniła, że potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat, który charakteryzuje się surowością, prostą formą przekazu, przykuwającą uwagę, elektryzującą. Sprawia, że chcemy się zagłębić w Jej świat, uczestniczyć w życiu bohaterów i wyczekujemy opowieści o ich dalszych losach.
Poprzednie trzy części sagi, w moim odczuciu, były smutne, momentami melancholijne. Za to ostatnia część, tak jak sugeruje tytuł „Zawsze jest przebaczenie”, dała nadzieję na lepsze jutro, na lepsze życie, na dobrą przyszłość. Na dodatek te pozytywne, radosne chwile zostały napisane dokładnie w stylu Autorki – z umiarem, ze smakiem, bez fanfar i hurraoptymizmu. Czy saga mogłaby się zakończyć na części trzeciej? Uważam, że mogła. Jednak cieszę się, że Autorka zdecydowała się na napisanie jeszcze jednej książki z cyklu.

Saga rodziny Neshov zostanie za mną na dłużej, bo jest inna, klimatyczna, ze skandynawskim chłodem i oszczędnością wyrazu. Wydawałoby się, że niektóre wątki mogłyby być wydłużone, rozwinięte, bardziej dopracowane, ale … ja to kupuję. Mnie to ujęło. Bez wyjaśniania wszystkiego „do spodu”, czuję że jest miejsce na moją wyobraźnię, moje wyobrażenia o tym, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Jestem całkowicie zauroczona!

PS Pisząc o „Rakach pustelnikach” porównałam prozę Anne B. Ragde do sztuki współczesnej. W „Zawsze jest przebaczenie” o jednym z bohaterów Autorka pisze tak: „Kiedy o nim myślę, widzę przed sobą szary kwadrat”. Chyba nadajemy na podobnych falach.

Ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz