Tytuł: „Zawsze jest przebaczenie”
Autor: Anne B. Ragde
Wydawnictwo: Smak Słowa
Tłumaczył: Karolina Drozdowska, Ewa M. Bilińska
Forma książki: ebook
fot. Katarzyna Denisiuk |
Kolejna
po „Rdzy” Jakuba Małeckiego książka, na której premierę
czekałam tej jesieni. Instynktownie czułam, że jeśli autorka
utrzyma poziom z poprzednich trzech części, to będzie to bardzo
dobre zwieńczenie sagi rodziny Neshov. Nie zawiodłam się. W ogóle.
Minęły
cztery lata od ostatnich wydarzeń. W życiu bohaterów sporo się
zmieniło. Erlendowi i Krumme powiększyła się rodzina. Margido
uczy się jak prowadzić nowoczesny biznes, aby konkurencja go nie
"zjadła". Torunn cały czas szuka szczęścia, tylko że sama nie
wie u boku kogo i gdzie je może znaleźć. Neshov to, parafrazując
słowa jednej z postaci, rodzina, która łagodnie mówiąc, wymyka
się schematom.
Anne
B. Ragde udowodniła, że potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat,
który charakteryzuje się surowością, prostą formą przekazu,
przykuwającą uwagę, elektryzującą. Sprawia, że chcemy się
zagłębić w Jej świat, uczestniczyć w życiu bohaterów i
wyczekujemy opowieści o ich dalszych losach.
Poprzednie
trzy części sagi, w moim odczuciu, były smutne, momentami
melancholijne. Za to ostatnia część, tak jak sugeruje tytuł
„Zawsze jest przebaczenie”, dała nadzieję na lepsze jutro, na
lepsze życie, na dobrą przyszłość. Na dodatek te pozytywne,
radosne chwile zostały napisane dokładnie w stylu Autorki – z
umiarem, ze smakiem, bez fanfar i hurraoptymizmu. Czy saga mogłaby
się zakończyć na części trzeciej? Uważam, że mogła. Jednak
cieszę się, że Autorka zdecydowała się na napisanie jeszcze
jednej książki z cyklu.
Saga
rodziny Neshov zostanie za mną na dłużej, bo jest inna,
klimatyczna, ze skandynawskim chłodem i oszczędnością wyrazu.
Wydawałoby się, że niektóre wątki mogłyby być wydłużone,
rozwinięte, bardziej dopracowane, ale … ja to kupuję. Mnie to
ujęło. Bez wyjaśniania wszystkiego „do spodu”, czuję że jest
miejsce na moją wyobraźnię, moje wyobrażenia o tym, jak potoczą
się dalsze losy bohaterów. Jestem całkowicie zauroczona!
PS
Pisząc o „Rakach pustelnikach” porównałam prozę Anne B. Ragde
do sztuki współczesnej. W „Zawsze jest przebaczenie” o jednym z
bohaterów Autorka pisze tak: „Kiedy o nim myślę, widzę przed
sobą szary kwadrat”. Chyba nadajemy na podobnych falach.
Ocena:
5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz