30 października 2017

"Tajemnicza śmierć Marianny Biel" Marta Matyszczak Pies też może zostać detektywem

Tytuł: „Tajemnicza śmierć Marianny Biel”
Autor: Marta Matyszczak
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Forma książki: ebook


Gucio na czytniku, Baba na fotelu - nie mogło być inaczej
fot. Katarzyna Denisiuk


Będąc psiarzem i lubując się w kryminałach, nie mogłam nie sięgnąć po książkę Marty Matyszczak „ Tajemnicza śmierć Marianny Biel”.

Czworonożny przyjaciel był, a jakże, i to jeszcze w jakiej roli! Otóż Gucio, przesympatyczny kundelek wzięty ze schroniska, staje się pomocnikiem i rozwiązuje zagadkę tajemniczej śmierci gwiazdy lokalnego teatru, Marianny Biel.
Zaniedbany, żeby nie rzec obskurny, szaro-bury familok w Chorzowie jest miejscem śmierci jednej z lokatorek. Szymon Solański, były policjant, który dopiero co wprowadził się do bloku, na własną rękę, z Guciem przy boku, szuka mordercy, bo temu, że to był wypadek, w ogóle nie dowierza.

W tym cholernym familoku śmierdziało tajemnicą z każdego kąta. I bądź tu, człowieku (lub psie), mądry, który kąt był tym właściwym.

Gucio był uroczy. Jego przemyślenia i działania zabawne. Solański może i „miał nosa” do kryminalnych spraw, za to w relacjach damko-męskich był całkowicie nieogarnięty. Intryga ciekawa, ale niezbyt skomplikowana. Na plus wypada klimat książki. Z każdej niemal strony bije ogromna miłość autorki do czworonożnego przyjaciela, którego życie nie oszczędziło, jak i szorstki i zdystansowany stosunek do miasta, z jego mało reprezentatywnymi zakątkami i miejscami.

Książkę skończyłam w przeddzień 40-tych urodzin i bardzo rozbawił mnie fragment: ...a ja podsłuchiwałem, że mniej więcej z przekroczeniem czterdziestki kobiety odchodzą w tak zwaną smugę cienia. Facet choćby się potknął o taką na ulicy, to minie ją jak powietrze. Uważałem, że panie powinny z tej swojej supermocy skorzystać i zacząć okradać sklepy z biżuterią albo perfumami Diora. Także, ten tego... ;-)

Lekki, zabawny, z przymrużeniem oka kryminał, dla każdego kto szuka zagadki, ale niekoniecznie tuzina trupów, hektolitrów krwi i drobiazgowego śledztwa. Gucia pokochałam, więc z pewnością kiedyś sięgnę po jego i Szymona kolejną przygodę pt.: „Zbrodnia nad urwiskiem”.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz