Tytuł: „Wzgórze psów”
Autor: Jakub Żulczyk
Wydawnictwo: Świat Książki
Forma książki: ebook
Emi - kotka rasy norweski leśny fot. Katarzyna Denisiuk |
To
kraina nadziei i brudu, w której z wielkim trudem, łamiąc sobie
kości i nadwyrężając mięśnie, postawiono domy, gdzie ludzie
mogą się do siebie uśmiechnąć.
Tu
nie ma przyczajki. Żulczyk wpada, robi rozpierduchę i jeńców nie
bierze. Nie ma żadnego tam pitu, pitu, tylko wali od razu z bańki i
strzela po pysku.
„Wzgórze
psów”, to dziwna książka była. Mam duży problem z jej oceną,
bo z jednej strony cały czas mnie wabiła, kusiła i przyciągała,
a z drugiej odpychała i zrażała do siebie.
Pomysł,
historia, serce książki były świetne, niebanalne, ale gdyby tylko
okroić ilość stron, skompresować treść, to byłabym zachwycona.
Autor nie owija w bawełnę, pokazuje polską wieś jako miejsce
brudne, zatęchłe, zaściankowe z mieszkańcami, którzy są
antypatyczni, zacietrzewieni, zdegenerowani.
To
dziwna kraina, gdzie rzeką płyną gówno i śmieci, w której, gdy
pójdzie się w dół biegu rzeki, martwe zwierzęta leżą w
trzcinach, nieruchome i wzdęte od gazów...
Obraz
jaki się wyłania jest szaro-czarny i zakurzony. Tu nie ma nic
pięknego, nawet ładnego, miłego dla oka. O takim miejscu nie da
się pisać pięknymi słowami, kwieciście, używając wielu środków
stylistycznych.
Opis
książki zaczyna się słowami „mroczny thriller”. Miałam
zupełnie inne wyobrażenia co znajdę w treści. Mrok znalazłam w
duszach bohaterów, miasteczku, tajemnicach skrzętnie
pielęgnowanych. Był i thriller, bo były morderstwa, niewiadome i
zagadki do rozwiązania. Ale „Wzgórze psów” to powieść przede
wszystkim o ludziach, ich postępowaniu, moralnym kręgosłupie. O
miłości i zbrodni. Do czego mamy prawo wobec drugiego człowieka?
Gdzie jest granica właściwego, dopuszczalnego zachowania?
To
kraina, w której wszystkie psy idą pod koniec życia na Wzgórze
Psów, aby tam umrzeć, a potem, po śmierci, chodzić dookoła
wzgórza, pilnując go. Aby nikt nie wykopał i nie ukradł
sprawiedliwości.
„Wzgórze
psów” jest dla tych, którzy nie mają obaw przed opasłymi
książkami, gdzie oprócz wątku głównego jest mnóstwo
pomniejszych historyjek i dygresji. Jeśli ktoś jest uczulony i
reaguje alergicznie na wulgaryzmy, to może być zniesmaczony - autor
nie przebiera w słowach. Może się spodobać tym, którzy szukają
niebanalnych historii, osadzonych w polskich realiach, w polskiej,
podupadłej wsi.
Nadmiar
rynsztokowego brudu i języka mnie męczył i musiałam uciekać do
bardziej optymistycznych historii i książek, które dawały
wytchnienie.
Targają
mną sprzeczne emocje, ale wiem jedno, to była przygnębiająca
książka.
Ocena:
4/6
Trochę boję sie jedynie wulgaryzmów, bo faktycznie ich nadmiar potrafi przeszkodzić mi w czerpaniu przyjemności z lektury, ale nie ukrywam, że bardzo mnie kusi ta książka po Twojej recenzji. Trochę takie coś innego niż ostatnimi czasy czytałam :)
OdpowiedzUsuńNo i piękny kot - u mnie w domu i na blogu/insta też niebieski rządzi :)
Pozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Cieszę się, że Cię zainteresowałam. Wulgaryzmy są w ilości do przyjęcia. Przez to, że książka jest obszerna, to i mocnych słów się nazbierało. Czytałaś inne książki Jakuba Żulczyka? A kot jest mojej serdecznej koleżanki i to norweski leśny. Ja mam labradorkę :-) Pozdrawiam serdecznie!
Usuń