Tytuł: „Nie całkiem białe Boże Narodzenie”
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: ebook
fot. Radek Denisiuk |
Kiedy
sięgnąć po „Nie całkiem białe Boże Narodzenie”? O każdej
porze roku będzie się podobało, przecież nic nie stoi na
przeszkodzie ubrać książkę w etui w arbuzy i wyłożyć się na
plaży. Jednak rekomenduję czytać w zimowy wieczór, gdy za oknem
biało, z głośników cichutko „sączą się” świąteczne
piosenki (albo jakieś inne „pościelówy” cytując jedną z
postaci bajki„Auta”), na stoliku stoi kubek parującej,
aromatycznej herbaty, a koło fotela leży ukochany pupil... No to
się rozmarzyłam! Śniegu jak nie było, tak nie ma, prognozy liche,
więc nie czekałam na perfekcyjne okoliczności przyrody i w
towarzystwie kubka i psa (czyli mój stały zestaw) najnowszą
powieść detektywistyczną Magdaleny Knedler przeczytałam.
Nie
wszyscy w tradycyjny sposób obchodzą Święta Bożego Narodzenia.
Niektórzy na przykład wyjeżdżają i zaszywają się gdzieś z
dala od domu. Bohaterowie „Nie całkiem białego Bożego
Narodzenia” w Mścigniewie chcieli znaleźć miejsce – pensjonat
– w którym mogą odnaleźć spokój, przemyśleć osobiste sprawy,
uporać się z problemami. Ot, czas tylko dla siebie, a święta, to
tak przy okazji. Wszystko fajnie, założenie zacne, ale …
znaleziono trupa w wannie. No i cały spokój szlag trafia ;-) Co
lepsze, a raczej gorsze, kolejny trup zostaje odnaleziony w pobliskim
lesie. No to już lekka przesada! Do akcji wkracza policjant i
detektyw, a po chwili z duetu robi się trio, bo bardzo pomocny staje
się analityczny umysł Olgi, pensjonariuszki i odkrywcy denatów w
jednym. Rodem z powieści Agathy Christie od nitki do kłębka
dochodzimy do rozwiązania zagadki tajemniczych śmierci.
Jak
było? Fajnie było! Lekko i swobodnie. Kto się sadzi na krwawy
kryminał, duszną atmosferę , wielowątkowość i pogłębioną
pracę śledczą, ten może czuć się ciut zawiedziony. Książka
przekonała mnie … przegadaniem! Naprawdę! Tu cały czas ktoś
rozmawia, spiera się, dyskutuje, spotyka. I to jest naprawdę
świetne. Zero nudy! Polecam zabieganym i entuzjastom kryminałów w
wersji „lajt”.
PS Leżenie w wannie "na sucho" jest strasznie niewygodne. Nie polecam! ;-)
Ocena:
5/6
Patrzyłam tak na zdjęcie, patrzyłam i nie wiedziałam, czy wzrok już mam tak zmęczony, że mnie robi w konia, czy naprawdę leżysz w wannie. Wow, co za inwencja! A do książki skutecznie mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję. Pozdrawiam!
UsuńŚwietna książka, również bardzo mi się podobał taki lajtowy kryminał :D Z innych książek określiłabym tak samo "Komisarza" Pauliny Świst z tą różnicą, że tam język jest bardziej odważny - również polecam!
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, również bardzo mi się podobał taki lajtowy kryminał :D Z innych książek określiłabym tak samo "Komisarza" Pauliny Świst z tą różnicą, że tam język jest bardziej odważny - również polecam!
OdpowiedzUsuń