11 lipca 2017

"Zbrodnie w Nickelswalde"

Tytuł: "Zbrodnie w Nickelswalde"
Autor: Agnieszka Bernat
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Mikoszewo – wieś w Polsce położona w województwie pomorskim na obszarze Żuław Wiślanych, przy samym ujściu Wisły do morza Bałtyckiego. To właśnie w tej małej miejscowości rozgrywa się akcja debiutanckiej powieści Agnieszki Bernat „Zbrodnie w Nickelswalde”. Niezaprzeczalnie lubię książkowy klimat niewielkich społeczności, bo pomimo tego, że wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, to w obliczu kryminalnej zagadki na mieszkańców zostaje spuszczona zasłona milczenia, a droga do jej rozwiązania jest naprawdę kręta.
Jak było tym razem? Czy autorka wciągnęła mnie w swoją historię?

W Mikoszewie punktem centralnym jest ulica Gdańska, poza tym zapuszczony bar, kilka ośrodków wypoczynkowych, dwa sklepy, kościół i cmentarz. Tętniącym życiem uzdrowiskiem tej miejscowości na pewno nazwać nie można. Czas się tam zatrzymał. Entuzjaści fusiastej kawy, ceraty na stołach rodem z PRL będą ukontentowani. Natomiast cała reszta omija mieścinę szerokim łukiem i podąża w kierunku Krynicy Morskiej. I co tutaj, w pogrążonym w marazmie miejscu, może się wydarzyć ciekawego? Miejscowemu policjantowi marzy się jakieś spektakularne zabójstwo, żeby coś się działo. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że te marzenia tak szybko się urzeczywistnią. Pierwsze zwłoki zostają odkryte w małej zatoczce. Ofiarą jest młoda kobieta, turystka Eliza Głowińska. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo jednak prawda jest inna – ktoś odebrał jej życie. Na tym nie koniec. Giną kolejne osoby wydawałoby się zupełnie nie związane z osobą denatki. W miasteczku wrze jak w kotle. Każdy patrzy na każdego bykiem. Mikoszewiczanin sierżant Dej i komisarz Cybulski z Gdańska mają ręce pełne roboty.

Nie będziemy świadkami dogłębnej pracy śledczej. Autorka nie prowadzi nas po nitce do kłębka, a wręcz ją plącze dodając nowe watki i ślady. Nie główkujemy razem z policjantami, ale za to zostaje nam zaserwowane spektakularne rozwiązanie.

Zakończenie, sposób rozwikłania zagadki i wskazanie winnego było kapitalne. Poirot nie powstydziłby się przenikliwości lokalnej władzy. Dla lubiących porównania – tak, w tym kryminale czuć ducha Agathy Christie.


Jednak mam duży problem z oceną książki, bo z jednej strony nie mam się do czego przyczepić. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Postaci zostały ukazane w bardzo interesujący sposób, patrząc oczami ich samych jak i osób z otoczenia. A z drugiej zaś czuję, że nie zaiskrzyło między nami. W końcu nie zawsze musi być zachwyt. „Zbrodnie” polecam jako dobrą wakacyjną lekturę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz