Autor: Chris Carter
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczył: Mikołaj Kluza
Forma książki: ebook
fot. Katarzyna Denisiuk |
Plany
mają to do siebie, że czasami nie doczekają się realizacji, a
innym razem ulegają modyfikacjom. Moje czytelnicze mam na
najbliższe... cirka trzy miesiące. Carter jest jednym z tych
autorów kryminałów/thrillerów, który rządzi się swoimi prawami
i bez głębszych przemyśleń wskakuje na pozycję nr 1 na czytniku.
"Witamy
w Los Angeles, gdzie świry wychodzą się pobawić". Witamy w
świecie Cartera!
Doktor
kryminalnej psychologii behawioralnej i detektyw w jednej osobie
Robert Hunter wraz ze swoim partnerem Garcią jako specjaliści od
rozwiązywania kryminalnych zagadek, gdzie pierwsze skrzypce
odgrywają najokrutniejsi zwyrodnialcy, zostają wezwani na miejsce
zabójstwa. To co rzuca się w oczy to dziwne ułożenie ciała. To
co zostaje odkryte na sali sekcyjnej jest bardzo licznymi obrażeniami
będącymi dowodem okrutnych tortur. Poza tym ciało jest niemym
posłańcem zatrważającego podpisu będącego zarazem wyznaniem
mordercy - jestem śmiercią. Pierwszy szok mija i pojawiają się
kolejne zwłoki, kolejnej kobiety. Detektywi już wiedzą, że mają
do czynienia z osobnikiem, który jest perfekcjonistą, ma za nic
ludzkie życie, czerpie dziką satysfakcję z popełnianych zbrodni i
niemal śmieje się w głos mogąc grać na nosie miejscowym władzom.
Carter
przyzwyczaił czytelników do tego, że jego książki określają
słowa krwawy, bezlitosny, bezwzględny, jednak w "Jestem
śmiercią" miałam wrażenie ze autor obrał sobie za cel
zszokowanie czytelnika. Poziom okrucieństwa rośnie w postępie
geometrycznym. Obawiałam się, że nic mnie już nie "pobudzi",
tylko "krew mnie zaleje", zagadka będzie miała banale
rozwiązanie, ale autor wybrnął całkiem sprytnie i historia
nabrała zupełnie innego kształtu. Końcówka jest w iście
Carterowskim stylu, czyli inteligentnie, zaskakująco, ciekawie a
wręcz elektryzująco. Nawet przez sekundę nie byłam bliska
odgadnięcia kim jest Śmierć i dlaczego zabija.
Patrząc
na całość - to nie jest najlepsza książka Cartera, ale też
wstydu nie ma. Na pewno mój zachwyt nad jego twórczością, czyli
książkami trzymającymi w napięciu od początku do końca, został
z lekka ostudzony i kolejna książka - jeżeli takowa będzie - nie
zdobędzie szturmem czytelniczej kolejki, tylko grzecznie poczeka na
swoją kolej. I liczę na to, że wpadnie, zrobi swoje i wprawi mnie
w czytelniczy zachwyt. A że nadal będę czytać Cartera, to nie ma
żadnych wątpliwości.
Dla
nieznających książek Cartera, a chcących przeczytać thriller,
książka spodoba się. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że
jest krwawo i obrzydliwie. Dla fanów będzie to lekkie, a może i
całkiem spore rozczarowanie. Jako, że znajduję się w drugiej
grupie to 3/4 bez fajerwerków z tendencją spadkową, 1/4 bombowa.
Kasiu, uwielbiam Twoje opinie ❤️ A Carter to Carter, i tak go będę czytać ;) Grunt to przyjemność z lektury :D
OdpowiedzUsuń