24 lipca 2017

"Jestem śmiercią"

Tytuł: "Jestem śmiercią"
Autor: Chris Carter
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczył: Mikołaj Kluza
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Plany mają to do siebie, że czasami nie doczekają się realizacji, a innym razem ulegają modyfikacjom. Moje czytelnicze mam na najbliższe... cirka trzy miesiące. Carter jest jednym z tych autorów kryminałów/thrillerów, który rządzi się swoimi prawami i bez głębszych przemyśleń wskakuje na pozycję nr 1 na czytniku.

"Witamy w Los Angeles, gdzie świry wychodzą się pobawić". Witamy w świecie Cartera!

Doktor kryminalnej psychologii behawioralnej i detektyw w jednej osobie Robert Hunter wraz ze swoim partnerem Garcią jako specjaliści od rozwiązywania kryminalnych zagadek, gdzie pierwsze skrzypce odgrywają najokrutniejsi zwyrodnialcy, zostają wezwani na miejsce zabójstwa. To co rzuca się w oczy to dziwne ułożenie ciała. To co zostaje odkryte na sali sekcyjnej jest bardzo licznymi obrażeniami będącymi dowodem okrutnych tortur. Poza tym ciało jest niemym posłańcem zatrważającego podpisu będącego zarazem wyznaniem mordercy - jestem śmiercią. Pierwszy szok mija i pojawiają się kolejne zwłoki, kolejnej kobiety. Detektywi już wiedzą, że mają do czynienia z osobnikiem, który jest perfekcjonistą, ma za nic ludzkie życie, czerpie dziką satysfakcję z popełnianych zbrodni i niemal śmieje się w głos mogąc grać na nosie miejscowym władzom.

Carter przyzwyczaił czytelników do tego, że jego książki określają słowa krwawy, bezlitosny, bezwzględny, jednak w "Jestem śmiercią" miałam wrażenie ze autor obrał sobie za cel zszokowanie czytelnika. Poziom okrucieństwa rośnie w postępie geometrycznym. Obawiałam się, że nic mnie już nie "pobudzi", tylko "krew mnie zaleje", zagadka będzie miała banale rozwiązanie, ale autor wybrnął całkiem sprytnie i historia nabrała zupełnie innego kształtu. Końcówka jest w iście Carterowskim stylu, czyli inteligentnie, zaskakująco, ciekawie a wręcz elektryzująco. Nawet przez sekundę nie byłam bliska odgadnięcia kim jest Śmierć i dlaczego zabija.

Patrząc na całość - to nie jest najlepsza książka Cartera, ale też wstydu nie ma. Na pewno mój zachwyt nad jego twórczością, czyli książkami trzymającymi w napięciu od początku do końca, został z lekka ostudzony i kolejna książka - jeżeli takowa będzie - nie zdobędzie szturmem czytelniczej kolejki, tylko grzecznie poczeka na swoją kolej. I liczę na to, że wpadnie, zrobi swoje i wprawi mnie w czytelniczy zachwyt. A że nadal będę czytać Cartera, to nie ma żadnych wątpliwości.

Dla nieznających książek Cartera, a chcących przeczytać thriller, książka spodoba się. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że jest krwawo i obrzydliwie. Dla fanów będzie to lekkie, a może i całkiem spore rozczarowanie. Jako, że znajduję się w drugiej grupie to 3/4 bez fajerwerków z tendencją spadkową, 1/4 bombowa.

1 komentarz:

  1. Kasiu, uwielbiam Twoje opinie ❤️ A Carter to Carter, i tak go będę czytać ;) Grunt to przyjemność z lektury :D

    OdpowiedzUsuń