26 września 2018

"Pierwszy bandzior" Miranda July Rollercoaster emocji


Tytuł: „Pierwszy bandzior”
Autor: Miranda July
Wydawnictwo: Pauza
Tłumaczył: Łukasz Buchalski
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura piękna

fot. Katarzyna Denisiuk

Słyszałam, że „Pierwszy bandzior” Mirandy July nie jest zwyczajną powieścią, dlatego podeszłam do niej z dużą rezerwą i obawą z jakimi emocjami będę musiała się zmierzyć. Efekt przekroczył najśmielsze oczekiwania. Ta książka jest tak (wybaczcie kolokwializm) pokręcona, tak zwariowana, nowatorska, że nawet jeśli po jakimś czasie fabuła wywietrzeje mi z głowy, to niecodzienne wrażenia na długo pozostaną w pamięci.

Kilka słów o fabule. Cheryl mieszka sama. Ma swój świat, poukładany, czasami aż za bardzo, a w głowie setki natrętnych głosików zmuszających do takich, a nie innych myśli i zachowań. Pamiętacie Adasia Miauczyńskiego z „Dnia świra”? Cheryl mogłaby sobie podać z nim rękę. Pewnego dnia zostaje poproszona o użyczenie kawałka swojej prywatnej przestrzeni i lokum córce szefostwa. Clee jest młoda, piękna, leniwa, niechlujna a wdzięczność oraz kurtuazyjne zachowanie jest jej zupełnie obce. Widzicie to? Dwie zupełnie różne osobowości pod jednym dachem? Ano właśnie. Wynikną z tego niespotykane i niebywałe sytuacje, a obie panie przejdą znaczną metamorfozę.

Autorka całkowicie mnie zaskoczyła. Sposób w jaki wymyśliła całą tę historię, formy przekazu jakich użyła, przeskoki pomiędzy tym co realne a tym co metafizyczne, momentami wprawiają o ból głowy, ocierają się o szaleństwo i pozostawiają z rozwartymi ze zdziwienia oczami. Muszę dodać, że seks, postrzeganie innych przez pryzmat seksu ma tutaj znaczący, momentami urastający do miana absurdu i niemalże bezprecedensowy udział. A przy tym wszystkim tę książkę bardzo dobrze się czyta. Rollercoaster emocji? Tak, ale razy dwa!

Nie każdemu przypadnie do gustu, nie każdy przez nią przebrnie, ale ja nie żałuję i cieszę się, że sięgnęłam po „Pierwszego bandziora”. Lektura powieści July, to niecodzienne doświadczenie, które wielokrotnie zmiętoli czytelnika, rozprostuje i tak kilkukrotnie. Dla żądnych nowych doświadczeń i dla tych, którzy lubią, gdy pisarz zabawia się z czytelnikiem, a pod płaszczykiem "lekkiej" formy przemyca ważny przekaz.

PS „Pierwszy bandzior” jest drugą przeczytaną przeze mnie książką młodego Wydawnictwa Pauza (pierwsza to była „Legenda o samobójstwie” Davida Vanna) i ponownie zostały mi zaserwowane: nietuzinkowość, powiew świeżości i przykład nowatorskiej prozy. Czytelnicy informują, że wydawca nie zwalnia, a wręcz się rozkręca, dlatego kolejne książki tego wydawnictwa również zamierzam przeczytać.

Ocena: 4,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz