Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Forma książki: ebook
fot. Katarzyna Denisiuk |
Ostatnia część Stulecia Winnych wspaniale dopełnia całości i zamyka klamrą cały cykl. Stulecie, czyli sto lat życia Anny, mojej ulubionej bohaterki powieści Ałbeny Grabowskiej. Poziom mojego zainteresowania rósł z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą kolejną książką. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że czytelnik poprzestanie na przeczytaniu pierwszej książki cyklu, wiedziony ciekawością "z czym to się je", tak nie wyobrażam sobie nie doczytać całości i skończyć na drugim tomie (choć znam jedną osobę, która tak uczyniła ;-)).
"Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" dzieje się w latach 1971-2014.
Winni rosną w siłę, rodzą się kolejne dzieci, rośnie nowe pokolenie. Rodzina musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości Polski w kryzysie, z pustymi półkami, załatwianiem niemal wszystkiego po znajomości. Wprowadzenie stanu wojennego, narodziny Solidarności, pierwsze wolne wybory, narodziny mafii pruszkowskiej. Wszystkie te wydarzenia będą miały wpływ na losy bohaterów.
W tej części naprawdę sporo się dzieje. Rodzina powiększa się, jak i rozprasza po całym świecie. Każdy ma swoje troski i zmartwienia, każdy walczy ze swoimi demonami, ale coraz częściej widać światełko i nadzieję na lepsze jutro.
"Miłość jest najważniejsza (...) Wierzyłam w życiu w wiele spraw. W walkę, w wolność, słuszność swoich wyborów. I równie często wątpiłam. Nigdy jednak nie przestałam wierzyć w miłość. Dlatego przetrwałam. Przetrwaliśmy jako rodzina."
Trzecia część jest mi najbliższa, bo w końcu to "moje czasy", z których mam już wspomnienia. A równocześnie w tej części nie podobało mi się pojawiające się "lokowanie produktu" - myślę, że niepotrzebne, ale faktycznie takie współczesne.
Wzrokowcy na pewno zauważą jakie piękne okładki mają te wydania. Takie adekwatne do treści. Mnie osobiście zauroczyły. Samo zakończenie bardzo przypadło mi do gustu. I tak sobie pomyślałam - chciałabym mieć taką prababcię Anię ;-)
Cały cykl oceniam jako bardzo interesujący. Mój apetyt rósł w miarę jedzenia. Każdy z bohaterów był inny, miał coś do powiedzenia. Im drzewo genealogiczne bardziej się rozrastało, tym było ciekawiej. Jak niemal w każdej rodzinie były pozytywne postaci, sympatyczne, z którymi z chęcią chwielibyśmy się spotkać, były też czarne owce, które omijalibyśmy szerokim łukiem. Ze "Stuleciem Winnych" można wsiąknąć na kilka dłuższych wieczorów. Lubiący sagi rodzinne powinni być zadowoleni, choć znam takie osoby, dla których 3 tomy to było za dużo, a skompresowana historia byłaby lepsza. Ja jestem z tych ukontentowanych :-)
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz