11 sierpnia 2018

"Tylko oddech" Magdalena Knedler Kameralna opowieść będąca wulkanem emocji


Tytuł: „Tylko oddech”
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Forma książki: papierowa
Gatunek: powieść obyczajowa
Premiera: 28 sierpień

fot. Katarzyna Denisiuk

Magdalena Knedler sztukę pisania o uczuciach i relacjach międzyludzkich opanowała niemal do perfekcji. Robi to z wyczuciem, w delikatny i wyważony sposób, a do tego ze smakiem i kobiecą wrażliwością.

Najnowsza powieść autorki jest wulkanem emocji w przeważającej mierze smutnych, będących pokłosiem tragicznego wydarzenia sprzed dwóch lat. Stanowi ono epicentrum złych wyborów i podjętych decyzji. Jest swoistą granicą i kamieniem milowym, które wyznaczają i określają dwie historie „przed” i „po”.

Nina i Iza – dwie kobiety, siostry, tak różne i równocześnie mające wiele wspólnego. „Przed” każda miała swoje życie, rodziny, różne ścieżki kariery, wizje na przyszłość. Los chciał, że coś co nie powinno się wydarzyć, jednak zaistniało i stało się zarzewiem bardzo wielu trudnych rozmów, wielowymiarowych decyzji, a w finale doprowadziło do tragedii. Od tego momentu, który był katalizatorem zatracania się sióstr we własnym smutku, ich życie diametralnie uległo zmianie. Czy można żyć w niewiedzy, z bagażem niewypowiedzianych słów i niewyjaśnionych spraw? Czy w końcu siostry otworzą się przed sobą na tyle, żeby zrozumieć i oczyścić się z wyrzutów sumienia?

Powieść „Tylko oddech” zaskoczyła mnie. Bardzo szybko autorka odkryła karty, dała wiele odpowiedzi oraz teoretycznie uporządkowała fakty. I co z tego, skoro ten ład był tylko powierzchowny? Wszystko to co zostało zamiecione pod dywan upraszało się wyciągnięcia  i odgruzowania. Dlatego zachłannie chciałam poznać dalszą część historii, znaleźć odpowiedzi na niezliczoną ilość pytań, które kołatały mi się po głowie.

Autorka zabrała nas w podróż po meandrach ludzkiej psychiki i wrażliwości. Towarzyszyliśmy bohaterkom w ich walce o uzyskanie rozgrzeszenia i spokoju ducha. „Tylko oddech” jest świetną powieścią obyczajową. Poczucie estetyki, które jest wizytówką autorki, bardzo przypadło mi do gustu, a sposób w jaki opowiada swoje historie zawsze urzeka. To sprawia, że za każdym razem daję się wciągnąć w historię i czytam z wielką przyjemnością. Żałuję tylko jednego – braku stempli i wtrętów w postaci wiadomości-smaczków ze świata sztuki, którego autorka jest fanką i o którym przepięknie potrafi opowiadać.

Fani autorki na pewno nie będą zawiedzeni, a tych, którzy nie znają pióra Magdaleny Knedler serdecznie zachęcam do zapoznania się z jej twórczością. Polecam!

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz