29 czerwca 2017

"Czarne narcyzy"

Tytuł: "Czarne narcyzy"
Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Forma książki: ebook


fot. Katarzyna Denisiuk


Z policjantami z Lipowa, Brodnicy i okolic spotkałam się po raz ... ósmy. Tak, tyle ukazało się książek w serii. Gdy pani Kasia pisze i wydaje kolejną część, czytam, bo postaci są mi znane, imiona i nazwiska przyswojone (porównajmy je do tych skandynawskich ;-)) i czuję się niemal "jak u siebie". Z książki na książkę wsiąkałam coraz bardziej. Główni bohaterowie stawali się "znajomi z sąsiedztwa". Zaczynałam czytać i przenosiłam się w warmińsko-mazurskie. Dzień dobry Danielu! Witam Pani Mario! Cześć Weronika! O, Klementyna! Co słychać?
Ocena kolejnych części cały czas rosła, aż do ... "Czarnych narcyzów" . Niestety coś mi tu nie zagrało. Tzn. grało, ale za dużo. Jednak wolę "kwartet" niż "orkiestrę" w wykonaniu pani Kasi.

Daniel Podgórski cały czas walczy ze swoimi demonami. Nie układa mu się ani w życiu prywatnym, ani zawodowym. Na jego drodze pojawia się nieznana dziennikarka, której rewelacje mają mu pomóc w wyjaśnieniu śmierci trójki bezdomnych, a przez to zrehabilitowaniu się i powrocie do pracy w policji.
Nie tylko pojawiają się tajemnicze postaci, ale również miejsca. Diabelec, czyli opuszczone, mroczne miejsce niemal w środku lasu, postrzegane przez miejscowych jako nawiedzone. Będzie ono świadkiem niejednej zbrodni. 
Czarne narcyzy, siekiera, wahadełka - nawet rekwizyty mają ukryte znaczenia!
Zefiryn, Valentine - kto zna takie imiona?

Tworzą się trzy zespoły śledcze. Dwa samozwańcze: Weronika Nowakowska ze sklepikarką Wierą, Daniel Podgórki z Klementyną Kopp i jeden formalny: Emilia Strzałkowska z Markiem Zarębą. Każdy podąża innym śladem i próbuje rozplątać inną nitkę. Naprawdę sporo się dzieje i to właśnie mój główny zarzut. Wszystkiego jest za dużo, nawet trupów!

Chylę czoła, że autorka wymyśliła taką pokrętną historię, logicznie wszystko wyjaśniła, a na końcu mieliśmy jasną sytuację i wszystkie odpowiedzi na liczne pytania. Jednak obstaję przy tym, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. 
Do Lipowa wrócę, a jakże. Mam sentyment do tej mieściny i jej mieszkańców.

PS Cała seria doskonale wpisuje się w kanon wakacyjnej lektury.

1 komentarz:

  1. Właśnie mam na półce, zobaczymy, podobno autorka poczytała opinie i pozbyła się powtórzeń, które tak raziły w tytułowaniu osób. Prawda ??

    OdpowiedzUsuń