27 lipca 2018

10 książek, które warto spakować do plecaka - artykuł dla portalu www.mamopracuj.pl

W portalu mamo pracuj ukazał się artykuł mojego autorstwa pt. "10 książek, które warto spakować do plecaka". Link do artykułu znajduje się tutaj.

Uwierzcie mi, że było bardzo trudno wybrać tylko dziesięć. Jednak "jak mus, to mus" i powstała taka oto lista tytułów, które nie są wydawniczymi nowościami (o takich jeszcze Wam napiszę).
O wrażeniach z ich lektury możecie przeczytać na blogu, a w artykule tylko sygnalizuję z czym możecie się spotkać czytając daną książkę.

Ciekawa jestem Waszej opinii. Zgadzacie się ze mną? Co wyrzucilibyście z listy, a co dodali?


Zacznę od klasyki, książek z regału naszych rodziców, które są ponadczasowe. Są to powieści dwóch amerykańskich pisarzy: „Na wchód od Edenu” Johna Steinbecka (laureata Nagrody Pulitzera oraz literackiej Nagrody Nobla) oraz „Król szczurów” Jamesa Clavella (jednego z najpoczytniejszych amerykańskich autorów). Przyznam się Wam, że obydwie przeczytałam dopiero w czerwcu tego roku i uważam, że są wspaniałymi książkami, bardzo wartościowymi i które postawiają czytelnika pełnego cudnych wrażeń i emocji.

Kolejną propozycją jest książka mojego ulubionego katalońskiego pisarza Jaume Cabré „Wyznaję”, napisana pięknym stylem i językiem. To ten rodzaj literatury, który pochłania, przenika każdą cząstkę nas samych. Jest to powieść, która sprawiła, że cokolwiek ten Autor napisze, ja po to sięgnę.

To teraz zatrzymajmy się na chwilę w Polsce. Bardzo lubię i cenię polskich pisarzy, którzy akcję, tło swojej powieści osadzają w naszym kraju, w znanych mi miastach, miasteczkach, rejonach.
Po trochu” Weroniki Gogoli wprawia w melancholijny nastrój. To książka zwyczajna i niezwykła. Jest niespieszna, sielska, ciepła, radosna, bliska sercu. Zaś „Lata powyżej zera” Anny Cieplak to jedna z książek, która mnie zaskoczyła. Pomimo tego, że autorka opowiada historie ludzi młodych, dorastających i dojrzewających w konkretnym czasie, w okresie znaczących zmian dokonujących się w naszym kraju, to przedstawia je w tak ciekawy i nieoczywisty sposób, że ja, „będąca starszym rocznikiem” niż bohaterowie książki, czytałam ją z wielkim zainteresowaniem i uczuciem nostalgii.

Na polskim rynku mamy bardzo wielu autorów piszących kryminały. Moja lista pt.: „polecam” jest długa, ale dzisiaj rekomenduję dwóch, a raczej trzech. Pierwszym z nich jest Krzysztof Bochus, który w swoich powieściach zabiera nas w podróż w przeszłość, na północ Polski. Jego kryminały retro nie dadzą się nudzić. Pierwszym z serii jest „Czarny manuskrypt”, kolejno „Martwy błękit” i „Szkarłatna głębia”.
Świetne etnokryminały pisze małżeństwo Małgorzata i Michał Kuźmińscy. Akcja każdej z tych książek toczy się w innym rajenie Polski południowej. Na początek polecam „Ślebodę” rozgrywającą się na współczesnym Podhalu, z tajemnicą sięgającą mrocznych i niechlubnych kart historii. Kolejno ukazały się „Pionek” oraz „Kamień”.
Ostatni polski akcent, to literatura faktu. Z tego gatunku polecam „Wszystkie dzieci Louisa” Kamila Bałuka, bo reportaże są ważne, bo karmią nas wiedzą, otwierają oczy na wiele spraw, uświadamiają i często szokują. Książka Bałuka poruszyła, wzbudza szereg pytań i zmusza do przemyśleń.

Na koniec polecam dopakować jeszcze dwie książki. Pierwsza z nich wyszła spod pióra mistrza literatury grozy Stephena Kinga, niebędąca flagową powieścią tego gatunku. To „Dolores Claiborne”, która czyta się praktycznie sama. Nie ma się co dziwić, skoro King znany jest z umiejętności pisania w sposób niezmiernie lekki i plastyczny. Pomimo nielekkiego tematu, książka jest doskonała na wakacje.
Druga i ostatnia na dzisiejszej liście to książka, która bardzo mnie zaskoczyła. „Historia pszczół” norweskiej pisarki Mai Lunde, otwierająca cykl „kwartet klimatyczny”. Pochłaniają czytelnika trzy światy, trzy historie, trzy wydawałoby się zupełnie niezwiązane ze sobą wątki. To słodko-gorzka powieść, która porywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz