30 marca 2018

"Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie" Potrójna radość słuchania


Tytuł: „Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie”
Autor: Marek Niedźwiecki
Wydawnictwo: Wielka Litera
Forma książki: audiobook; czyta Marek Niedźwiecki
Gatunek: biografia, autobiografia


fot. Radek Denisiuk




Kto NIE zna Marka Niedźwieckiego? Gdyby przeprowadzić ankietę wśród radiowych słuchaczy w wieku (40+), myślę, że takich osób byłoby bardzo, bardzo mało. Wśród młodszych, odsetek może być większy, ale chyba w niewielkim stopniu.

Radiota, czyli skąd się biorą Niedźwiedzie”, to kolejna w dorobku pisarskim książka Pana Marka. Czas spędzony z audiobookiem, to była dla mnie potrójna radość! Przede wszystkim przyjemność słuchania głosu Niedźwiedzia przez 3 godziny i 51 minut. Radiowy głos? Tak, to głos Niedźwieckiego. Nie zawsze książki czytane przez samych autorów są przyjemne w odbiorze (można się pokusić o stwierdzenie, że rzadko), ale w przypadku lektor-radiowiec, nie mogło być inaczej. To było to!

Marek Niedźwiecki w swojej książce opowiada o czasach młodości w Szadku, o kompleksach, o spełnianiu swoich marzeń, czyli pracy w radiu, o życiowych wyborach, o podróżach do ukochanej Australii, o muzyce. Tak, muzyka i Niedźwiecki, to jedno. Słychać to niemal w każdej minucie książki.
Pan Marek wspomina okres, kiedy to korespondował z rówieśnikami z zagranicy. Za moich czasów już tego nie było, ale za to wysyłaliśmy kartki do zagranicznych firm, z prośbą o naklejki i foldery. Oczywiście po angielsku, którego ni w ząb nie rozumiałam (nawet nie wiem kto był twórcą takiej notki) i pamiętam, że był zwrot „very much”, który czytałam tak jak było napisane ;-).
Ja również marzyłam o pierwszych jeansach, o sportowych butach (tak, rodzice w końcu zdobyli i … były za małe. Nie przyznałam się, bo były takie piękne – jak na tamten czas ;-))
To jest właśnie druga radość z wysłuchania książki Pana Marka – wspomnień czar.

A trzecia radość, jaką dostałam w pakiecie? Do opinii o książce zawsze dołączam zdjęcie. Czasami jest tematyczne, mocno związane z fabułą, innym razem jest tylko okładka książki i jakieś tło. Do tej książki MUSIAŁY być winyle i kasety. Dlatego pobuszowałam w starych zbiorach mojego Taty. Ależ to było rewelacyjne! Znalazłam płyty z muzyką, na której się wychowałam. Odkurzyłam też swoje stare kasety, z którymi dorastałam. Tak, ta książka wywołała uśmiech na twarzy i takie ciepłe i miłe sercu uczucie.

Radiota” nastroił mnie bardzo pozytywnie. Sprawił, że nie dość, że poznałam przesympatycznego człowieka, który potrafi świetnie opowiadać, to cofnęłam się w czasie i powspominałam niezapomniane chwile z mojego życia. Rewelacyjnie bawiłam się przy tej książce. Serdecznie polecam!

PS Zastanawiam się gdzie „posiałam” zdjęcie z Markiem Sierockim (tak, to nie błąd, nie Niedźwiecki) z czasów liceum, z Rogoźna Wielkopolskiego, gdzie „wylądowałam” z licealną drużyną siatkówki i gdzie występował zespół Bayer Full, którego ówcześnie mało kto znał? (pierwszy i ostatni raz bawiłam się na koncercie disco polo!). Ach, wspomnień czar...

PS2 Przepraszam Was, jeśli wyszło zbyt sentymentalnie, ale właśnie takie pokłady emocji Marek Niedźwiecki we mnie wywołał.

Ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz